• Ważne pytania
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(22)/2015, dodano 3 kwietnia 2016.

Stowarzyszenia sędziowskie są reprezentatywne
z Sędzią Dariuszem Zawistowskim,
Przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa
rozmawiają

Krystian Markiewicz i Bartłomiej Przymusiński
(inne teksty tego autora)

Krystian Markiewicz, Bartłomiej Przymusiński: Politycy zapowiadają duże zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Proszę powiedzieć, których z nich obawia się Pan najbardziej? Czy planowane zmiany mogą stanowić realne zagrożenie dla niezawisłości sędziów?

Dariusz Zawistowski: Największym problemem jest to, że prace nad zmianami są prowadzone w tajemnicy i nie wiadomo czego mają dotyczyć. Nie są udostępniane żadne tezy, ani nawet ogólne kierunki zmian. Trudno w oparciu jedynie o doniesienia medialne sensownie się do tego odnieść. Z uwagami trzeba więc poczekać do momentu, kiedy ukażą się projekty. Oczywiście największe zagrożenie stwarzałyby zmiany, które dotyczyłyby kwestii ustrojowych sądów zmierzające do ograniczenia niezależności sądów lub niezawisłości sędziów. Z ogólnych zapowiedzi ministerstwa sprawiedliwości nie wynika jednak, że miałyby tego dotyczyć.
[hidepost]

K.M., B.P.: Czy za rządów poprzedniej koalicji miały miejsce działania władzy ustawodawczo-wykonawczej, które uderzały w status sędziów i mogły prowadzić do ograniczenia niezawisłości?

D.Z.: Z takimi działaniami mamy do czynienia praktycznie stale, władza wykonawcza i ustawodawcza ma wręcz taką naturalną tendencję. Jakoś trudno jest się im pogodzić z tym, że władza sądownicza jest niezależna i próby ingerencji są niestety ciągle podejmowane. KRS wielokrotnie kierowała do TK wnioski o zbadanie zgodności z Konstytucją zmienianych przepisów. Część z nich TK uwzględniał. Ostatnio były to przepisy dotyczące nadzoru administracyjnego ministra nad działalnością sądów. Prezydent Komorowski także złożył wniosek do TK, w którym uznał za niezgodne z Konstytucją m.in. przepisy dotyczące żądania akt w toku postępowania. Potencjalnie godziłoby to w niezawisłość sędziów. Ostatnio problem ten wiąże się ze zmianami w funkcjonowaniu TK i pośrednio dotyczy także sędziów. Istnieje ścisły związek pomiędzy niezależnością TK a prawidłowym funkcjonowaniem sądów, bo przecież sądy zadają pytania dotyczące konstytucyjności przepisów, które stosują, czy też TK rozpoznaje indywidualne skargi obywateli. To pośrednio dotyka niezależności sądów. Ostatnio Rada dwukrotnie kierowała wniosek o zbadanie konstytucyjności przepisów dwóch ustaw nowelizujących ustawę o TK.

K.M., B.P.: Czy sądownictwo wymaga reformy? Co Pana zdaniem należałoby zmienić, aby poprawić funkcjonowanie sądów?

D.Z.: To pytanie jest trochę na wyrost. Zwykle tak jest, że każdy nowy minister ma poczucie, że musi wprowadzić jakieś zasadnicze zmiany, które nazywa reformami, ale tak naprawdę radykalne zmiany nie są w sądownictwie potrzebne. Niezbędna jest pewna rozwaga i stabilizacja rozwiązań ustrojowych. Potrzebne są raczej zmiany, które poprawiłyby sprawność pracy sądów i dały poczucie obywatelom, że sądy są im przyjazne. Jeśli chodzi o poprawę funkcjonowania sądów, to mogę odesłać do stanowiska KRS, które zostanie przedstawione ministerstwu. Ministerstwo zapytało, co ewentualnie można poprawić w funkcjonowaniu sądów. Ta kwestia wymaga szczegółowych prac, ale można zasygnalizować np. potrzebę innego podziału spraw pomiędzy sądy. Większe sądy są znacznie bardziej obciążone pracą niż małe. To przekłada się na czas trwania postępowań, co decyduje o negatywnej ocenie działalności sądów przez społeczeństwo. Jest tylko pytanie, jak takie zmiany miałyby wyglądać. Przykładowo proponujemy w postępowaniu cywilnym rozwiązanie, które już funkcjonuje w sprawach karnych – na wniosek strony sąd mógłby przekazać sprawę innemu sądowi właściwemu miejscowo. Można powiedzieć, że taki mechanizm byłby dobry, bo nie wiązałby się ze zmianą pozycji ustrojowej sądów. Jest też pomysł ministerstwa sprawiedliwości, aby sędziów delegować do większych sądów, ale z punktu widzenia gwarancji ustrojowych sądów jest to już sprawa dyskusyjna.

K.M., B.P.: Pojawia się też pomysł, chociaż oficjalnie ministerstwo o tym nie mówi, żeby sądy miały dużo większą właściwość zamiejscową, chodzi o wydziały zamiejscowe w poszczególnych województwach. Czy to stwarza jakieś zagrożenie?

D.Z.: Rozumiem, że byliby to sędziowie jednego dużego sądu i oni byliby przenoszeni do innych ośrodków? Wydaje mi się, że to jest dyskusyjne. Sędzia nie może decyzją władzy wykonawczej bez swojej zgody być pozbawiony miejsca służbowego. To byłaby podobna sytuacja jak przenoszenie sędziego z sądu do sądu. To nie byłoby dobre rozwiązanie. Natomiast wydaje się, że czas postępowań międzyinstancyjnych jest zbyt długi, czasami dłuższy niż czas rozpoznawania sprawy. Tutaj są pewne rezerwy, bo trudno jest wprowadzić radykalne zmiany w postępowaniu rozpoznawczym. Można to jednak usprawnić. Tak jak np. postępowania kasacyjne. Wydaje się, że prostym rozwiązaniem byłaby nowelizacja KPC i przyjęcie, że zwolnienie od kosztów i pełnomocnictwo przed sądem apelacyjnym obejmuje też postępowanie kasacyjne. Byłaby to prosta metoda i pozwoliłaby uzyskać dobry efekt. Poza tym w naszym stanowisku zwracamy uwagę, że poważnym problemem jest kwestia biegłych sądowych. Opinie są często sporządzane przez wiele miesięcy, problemem jest też znalezienie właściwego biegłego i są zastrzeżenia dotyczące kompetencji biegłych. Często zdarza się, że w jednej sprawie są opinie kilku biegłych, bo strony są niezadowolone i ciągle składają wnioski o kolejne opinie. Postulowalibyśmy, żeby poważnie zająć się tym problemem, to jest sprawa bardzo pilna i rzutuje na funkcjonowanie sądów, a głównie na czas trwania postępowania. Oczywiście dobrym rozwiązaniem byłoby, aby część sporów w ogóle nie była rozstrzygana w sądzie. Tu jest pole dla mediacji, sądów polubownych. Trzeba zastanowić się, czy te wszystkie sprawy, które teraz są rozstrzygane w sądach, rzeczywiście powinny tam być rozstrzygane i czy nie można przekazać części tych sporów innym podmiotom. Ważnym argumentem może być to, że postępowanie apelacyjne, które jest modelem postępowania odwoławczego, ma charakter merytoryczny. Pojawia się pytanie, czy sąd I instancji nie mógłby być zastąpiony przez jakiś inny podmiot? Mamy przykłady orzeczeń, w których SN stwierdził, że notariusz może być traktowany jako taki podmiot, oceniając czy zażalenie na dokonanie odmowy czynności przez notariusza jest ściśle zażaleniem. Przy tej okazji SN powiedział, że notariusz jest quasi-podmiotem zastępującym sąd. Tak więc trzeba się zastanowić, czy nie można znaleźć takiej kategorii spraw, które nie musiałyby być rozstrzygane w obydwu instancjach w postępowaniu sądowym i czy to jest dostateczna gwarancja dostępu do sądu, jeśli w II instancji sąd orzekałby w pełni merytorycznie.

[/hidepost]