• Prawo ustrojowe
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 1(27)/2017, dodano 20 lipca 2017.

Wystąpienie Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego na Zebraniu Delegatów Stowarzyszenia Sędziów Polskich „IUSTITIA”, w dniu 1.4.2017 r. w Mszczonowie

 

Szanowny Panie Prezesie!
Panie i Panowie Sędziowie!
Wszyscy Szanowni Zebrani!

 

Bardzo dziękuję za zaproszenie na dzisiejsze zebranie. Miło mi, że sędziowie wszystkich szczebli oraz wszelkich pionów sądownictwa polskiego mają chęć spotkać się ze mną i słuchać tego, co mam do powiedzenia. Postaram się, aby moje wystąpienie nie było długie i nie stanowiło „gorzkich żalów” w bardzo trudnym dla nas czasie. Zatem pozwolą Państwo, że po krótkim podsumowaniu stanu dotychczasowego powiem kilka słów o tym, jak z perspektywy sędziów należy spojrzeć na przyszłość: tę bliższą, która na naszych oczach staje się faktem, i tę nieco dalszą, która nadejdzie, kiedy walec historii przetoczy się już po naszym kraju. Nie chodzi mi jednak wcale o prognozę, tylko zrównoważone, spokojne przeżywanie dnia dzisiejszego; odwołując się do słów Karla Jaspersa: „Nie wolno dać się zawłaszczyć przeszłości ani przyszłości. Chodzi o to, aby być całkowicie w teraźniejszości”.
[hidepost]
Trwa wielki kryzys, wywołany przez koniec drugiej epoki globalizacji; koniec pierwszej wyznaczają dwie wojny światowe, a naszego historiografia jeszcze nie opisała. Polskie społeczeństwo – choć na ogół słabo uświadamia sobie powiązania sytuacji krajowej i międzynarodowej – jednak czuje, co się dzieje. Rozhuśtane nastroje mają wpływ także na życie prawne. W takich czasach rządzący perfekcyjnie wyzyskają frustracje i lęki społeczne do konsolidacji władzy, likwidując przeszkody stojące im na drodze. Najważniejszą z nich jest prawo. Dlatego właśnie w erdoganowskiej Turcji po wydarzeniach lipcowych 2016 r. z dnia na dzień represje dotknęły niemal 3 tysiące sędziów. Jest to kraj, w którym nawet zabija się adwokatów – tak zakończył życie obrońca praw człowieka, Tahir Elçi. W Polsce te tragiczne wydarzenia nie wzbudziły przesadnego zainteresowania mediów. A powinny, bo chodzi o kraj bardzo nam bliski – należący do Rady Europy i NATO, kandydujący do Unii Europejskiej oraz usiłujący czerpać od dziesiątek lat wzorce kulturowe świata zachodniego. Kryzys państwa prawa w Turcji Atatürka, niezależnie od wszelkich różnic między naszymi krajami, kładzie się długim cieniem na naszej sytuacji wewnętrznej.

Popatrzmy teraz na jutro polskiego sądownictwa. Sterowane „z tylnego siedzenia” media zaczynają delikatnie zmieniać ton: obok słowa „kasta” już zaczyna się pojawiać słowo „nowi sędziowie”. O kogo chodzi? O tych, którzy przyjdą: o asesorów sądowych, którzy będą powoływani przez Ministra Sprawiedliwości i mimo to jakoby mają „korzystać z wszystkich atrybutów niezawisłości”. Tyle deklaracji. Ale skoro „ich służba będzie podlegała ocenie” na koniec czteroletniego okresu wotum sędziowskiego, to życzę każdemu, kto stanie przed sądem – szczególnie karnym i zwłaszcza w przypadku poważnego sporu z członkiem grupy sprawującej władzę – aby jego sprawy nie sądził asesor. Żadnemu asesorowi też nie pozazdroszczę jego losu, bo jeśli nie daj Bóg się „pomyli” i nie przemyśli wyroku w ważnej sprawie, której przyglądać się będzie „nowa” prokuratura, już nie prokuratorzy, a śledczy, to na jego miejsce szybko przyjdzie „nowy” urzędnik rządzących – sędzia, który będzie już pamiętał o losie poprzednika. Zaś dla dotychczasowych sędziów, którzy w tej strukturze się ostaną, będzie Izba Dyscyplinarna przy SN. Ona będzie pełniła funkcję pozainstancyjnego organu nadzoru nad orzecznictwem – zupełnie innego niż ten ze strony „starego” Sądu Najwyższego.

Czas chaosu i rzekomych, wielkich reform jednak minie, choć będzie on okupiony ofiarami. Będzie, bo musi być państwo prawa – prawdziwe, od A do Z zbudowane na szacunku dla Konstytucji i zasad prawnych.

Wtedy sądy muszą się stać bardziej autonomiczne, operatywne, bliższe lokalnym społecznościom, niezależne od partii politycznych i nacisków z zewnątrz, odciążone od zadań pozaorzeczniczych, z uporządkowaną kognicją, stanem kadrowym i wyrównanymi referatami dla wszystkich orzeczników, z własnym budżetem odpowiednim dla skali wymagań współczesności i zadań. Takich sądów potrzebuje Polska.
[/hidepost]