• Na dobry początek
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(34)/2018, dodano 7 marca 2019.

Najważniejsze były spotkania z ludźmi

prof. UŚ dr hab Krystian Markiewicz
(inne teksty tego autora)

Ostatnie 3 lata, to nie tylko cała kadencja Zarządu naszego Stowarzyszenia, ale zarazem czas twardej walki o praworządność w Polsce. Przez kilka miesięcy była nikła nadzieja, że władza polityczna zechce rozmawiać z nami na równych warunkach. Szybko jednak się okazało, że tylko na zasadach określonych przez nią i pod warunkiem, że przymkniemy oko na łamanie Konstytucji. Politycy albo odmawiali rozmów, albo wypowiadali się w taki sposób, że nie było szans na poważny dialog. Sędziowie trzymali się wartości konstytucyjnych. Wiele razy udowodnili, że są godni swojego urzędu.

Działo się bardzo dużo. „Iustitia” była inicjatorem i współorganizatorem Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów Polskich (wrzesień 2016 r.). W kilku salach Pałacu Kultury i Nauki wraz z licznymi prawnikami zza granicy powiedzieliśmy głośne NIE ograniczaniu niezależności sądów. Dziewięć miesięcy później odbył się Kongres Prawników Polskich (maj 2017 r.). Zorganizowaliśmy go w Katowicach wspólnie z adwokatami i radcami prawnymi. Potem zrobiliśmy największy i chyba najtrudniejszy krok. Kolejny kongres nie odbywał się już w jednym miejscu, lecz w całej Polsce. Zapoczątkowaliśmy go pod Sądem Najwyższym, otaczając go łańcuchem światła (lipiec 2017 r.). Ta inicjatywa objęła cały kraj, a nawet wykroczyła poza granice. To był Kongres Wszystkich Polaków. Świeczka stała się symbolem nadziei, wspólnoty i zarazem sprzeciwu wobec przejmowania sądów przez polityków. Ruch światełkowy zmieniał się, ewoluował. Pojawiły się kafejki prawne (w Katowicach, Opolu, Warszawie, Słupsku i wielu innych miastach). Sędziowie spotykali się z obywatelami wszędzie tam, gdzie była taka potrzeba.

Pesymiści mówili, że walec nas rozjedzie. Okazało się jednak, że dzięki naszej determinacji i solidarności polityczna machina musiała zwalniać, zatrzymywać się, zawracać. Łańcuch światła zaowocował dwoma vetami Prezydenta i kilkoma miesiącami względnego spokoju. Potem uchwalono ustawy, które były wielkim rozczarowaniem. Na apel „Iustitii” i pozostałych stowarzyszeń sędziowskich sędziowie zbojkotowali upolityczniony nabór do KRS. Zgłosiło się ledwie 18 kandydatów. Do dziś nie wiemy, kto ich popierał, gdyż listy z podpisami nie zostały ujawnione. Dowiemy się.

Nadszedł czas konkursów do Sądu Najwyższego. To była gra o najwyższą stawkę, w której musieliśmy zachować rozsądek. Znaleźli się „kamikadze”, którzy przystąpili do konkursu, by powiedzieć „sprawdzam”. Dzięki nim NSA wstrzymał nieważny konkurs i zadał pytanie prejudycjalne Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Prezydent, co prawda, powołał osoby wskazane przez organ pełniący funkcję KRS, ale czy to oznacza, że są one godne miana SĘDZIÓW? Nasz apel do organów państwowych o wstrzymanie procedury naboru sędziów do SN nie został wysłuchany. Co ważne, większość zgromadzeń sędziowskich opowiedziało: nie przeciwko udziałowi w takich konkursach.

Strona 1 z 212