• Temat numeru
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 2(8)/2012, dodano 1 sierpnia 2012.

Czas na autentyczny dialog ministerstwa z sędziami
Jarosławem Gowinem
Ministrem Sprawiedliwości rozmawiają

Krystian Markiewicz i Bartłomiej Przymusiński
(inne teksty tego autora)

B.P.: Podnosi się argument, że łączy się sąd mały z małym sądem, najczęściej dwa w miarę sprawnie funkcjonujące, i w ten sposób tych sądów, które są najbardziej przeciążone, czyli wielkomiejskich, i tak się nie wspomaga.

J.G.: Dzięki połączeniu dwóch małych sądów osiągamy efekt synergii: jeżeli jest obecnie sąd 15-osobowy i sąd 7-osobowy, to po ich administracyjnym połączeniu szybko się okaże, że nie potrzeba 22 etatów, a np. tylko 18. Wtedy ­będzie możliwe przeniesienie paru etatów do sądów najbardziej przeciążonych, tj. sądów wielkomiejskich. Z dokładnych statystyk wynika, że jest wiele sądów, które mają w przeliczeniu na sędziego wielokrotnie mniejsze obciążenie. Nie ma szans na zwiększenie liczby sędziów, co wynika z braku pieniędzy na nowe etaty sędziowskie. Pierwszym krokiem, który powinien usprawnić prace sądów, jest zawężenie kognicji sędziów w sprawach cywilnych i karnych. Trwają intensywne prace nad rozwiązaniami, które pozwolą przekazać orzekanie w sprawach o wykroczenia referendarzom, tak, żeby to było zgodne z Konstytucją. Drugi krok to stopniowe wygaszenie części etatów sędziowskich. Kolejny krok, równoległy do drugiego, to zamienianie etatów sędziowskich na wielokrotność etatów asystenckich.

K.M.: Panie Ministrze, kilka ciekawych wątków zostało poruszonych, ale skupmy się na tym ostatnim, o ograniczonej kognicji mowa jest od dłuższego czasu, o tym żeby powierzać rozpoznawanie pewnych spraw organom pozasądowym. Niewątpliwie nie można pewnych zmian przeprowadzić bez zmiany Konstytucji (kognicji sądów, obligatoryjnej dwuinstancyjności). Czy widzi Pan możliwość zmiany Konstytucji w tym zakresie?

J. G.: W poprzedniej kadencji byłem przewodniczącym komisji konstytucyjnej, zajmowaliśmy się wówczas innym obszarem: sprawą tzw. rozdziału europejskiego w Konstytucji. Komisja całkowicie ponad podziałami partyjnymi doszła do porozumienia. Ostatecznie jednak do trzeciego czytania nie doszło, dlatego, że nie było po stronie liderów partyjnych woli politycznej, żeby zmiany dokonać. Moim zdaniem, nadal takiej woli politycznej nie ma, co więcej, o ile w przypadku rozdziału europejskiego przychylnie do tego postulatu odnosiło się środowisko akademickie konstytucjonalistów, to przed tymi zmianami, które Pan Sędzia wprost postuluje, środowisko konstytucjonalistów będzie się „bronić rękami i nogami”. W związku z tym nie ma sojuszników dla takiej zmiany. Zgadzam się, że Konstytucja w tym zakresie okazała się dysfunkcjonalna i to jest dobry przykład tego, do czego prowadzi nadmierne wyśrubowanie pewnych standardów. Przy obecnej Konstytucji niezwykle trudno jest stworzyć sprawnie funkcjonujący wymiar sprawiedliwości.

B.P.: Pan Minister jest zwolennikiem deregulacji oraz odciążania sędziów od działalności niepolegającej na wymierzaniu sprawiedliwości. Niedawno wprowadzone zmiany do PrUSP uwidoczniły problem z obsadzaniem etatów asystenckich. Czy jest jakiś plan deregulacji zawodu asystenta?

J.G.: Myślę, że dobre rozwiązanie byłoby takie, aby asystentem sędziego mógł być każdy absolwent prawa z obowiązkiem zaliczenia w trakcie pierwszego roku pracy szkolenia asystenckiego. I tu jest pytanie otwarte: czy te szkolenia mają się odbywać w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, czy w poszczególnych apelacjach?

K.M.: Panie Ministrze, jednym z problemów, z którym się spotykamy od wielu lat, jest coraz dłużej trwająca procedura nominacyjna na stanowiska sędziego. Czy ministerstwo podjęło kroki, żeby skrócić ten czas?

J.G.: To jest jeden z największych absurdów, na które natknąłem się w sądownictwie. Mamy w tej chwili ok. 400 nieobsadzonych etatów sędziowskich, średni czas nominacji jak obliczyliśmy to ok. 400 dni, czyli mówiąc krótko, mamy czterysta kilkadziesiąt lat pracy jednego sędziego przy 400 nieobsadzonych etatach. Co więcej, po wejściu w życie nowego PrUSP ten okres nominacyjny zdecydowanie się wydłuży. My obliczyliśmy, że będzie trwał min. 500–600 dni, na co żaden pracodawca na świecie nie może sobie pozwolić. Chcę jak najszybciej wprowadzić zmiany odwracające tę tendencję: maksymalnie skrócić terminy poszczególnych etapów procedury, w tym tej, w której uczestniczy Ministerstwo Sprawiedliwości, uprościć procedurę wymiany pism między stronami. Szacuję, że to pozwoli na skrócenie czasu nominacji sędziego do ok. 250 dni.

B.P.: Podczas spotkania z sędziami z Warszawy Pan Minister stwierdził, że przez cztery lata zwiększamy środki na sądownictwo i że te pieniądze zostały w dużej mierze zmarnowane. Co to oznacza, w jakim sensie zostały zmarnowane, czy przeprowadzono jakieś analizy, co Pan Minister miał na myśli?

J.G.: Panowie się chyba zgodzicie z tym, że nakłady na sądownictwo rosły, a w ślad za tym nie poszło osiągnięcie celu, jaki miały kolejne rządy, czyli skrócenie czasu orzekania. Polskie sądy orzekają sprawiedliwie, tu nie mam zastrzeżeń. Natomiast sprawiedliwość, która przychodzi po latach, jest często słusznie odbierana jako niesprawiedliwość. Dlaczego uważam, że te pieniądze zostały źle wykorzystane. Dużo podróżuję po Polsce i w większości tych miast jestem zapraszany do tzw. pałaców sprawiedliwości. Odkryłem tam np. nowy budynek sądowy, w którym pracuje 11 sędziów, a został on wybudowany przy założeniu, że będzie miejscem pracy dla 17 sędziów. W tym sądzie po pierwsze, za chwilę będzie potrzebnych nie 11 sędziów, a przy kryzysie demograficznym pewnie 9. Koszty utrzymania tego budynku już dzisiaj są zdecydowanie większe niż potrzeby tego sądu. Równocześnie tam, gdzie najbardziej przydałyby się inwestycje infrastrukturalne, np. w sądach warszawskich, tych inwestycji nie było. Tak naprawdę duża część tych sądów albo nie powinna była powstać, albo powinna mieć znacznie skromniejszy charakter. Natomiast te pieniądze powinny być przeznaczone na budowę czy remont sądów najbardziej przeciążonych pracą i pracujących w najtrudniejszych warunkach. To jest tylko jeden z przykładów marnotrawstwa pieniędzy w wymiarze sprawiedliwości. Bardzo rozbudowana, wręcz bizantyjska struktura sądów z ponad 300 sądami rejonowymi oznacza ogromny rozrost biurokracji, która pracuje nie na potrzeby orzecznictwa, tylko tworzy administracyjne zaplecze dla tych małych sądów. Jest wiele obszarów, gdzie widzę możliwość prostych oszczędności, np. przez wykorzystanie informatyzacji sądów. Przygotowywane przez nas rozporządzenie dotyczące nadzoru w mojej ocenie doprowadzi do tego, że już wkrótce będzie można wiele etatów urzędniczych (mam na myśli nie setki, ale grubo ponad tysiąc etatów) przekształcić w asystenckie, czyli te etaty, których najbardziej brakuje w sądach. Zobaczymy, czy moja diagnoza jest trafna, myślę, że za parę miesięcy, kiedy to rozporządzenie wejdzie w życie, Panowie będziecie mogli mnie rozliczać z tej deklaracji.

Strona 2 z 41234