• Prawo ustrojowe
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(37)/2019, dodano 4 listopada 2019.

Istota sędziowskiego oporu

prof. Jerzy Zajadło
(inne teksty tego autora)

Atak na polskich sędziów i polskie sądy ze strony władzy wykonawczej i ustawodawczej był już przedmiotem wielu analiz i dosyć dobrze zdiagnozowano jego istotę jako naruszenie zasady trójpodziału i równowagi władz. Chodzi w nim o polityczne podporządkowanie trzeciej władzy i wplecenie jej w pewną specyficzną wizję państwa i politykę realizowaną ostatecznie przez pozakonstytucyjny tzw. centralny ośrodek dyspozycji politycznej. Jest to więc fenomen, który wymyka się nie tylko klasycznym paradygmatom konstytucjonalizmu, lecz także prawoznawstwa w ogóle.

Nieposłuszeństwo sędziowskie

Czas więc także na analizę istoty oporu, jaki ten atak napotkał ze strony, nawet jeśli nie całości, to przynajmniej poważnej części środowiska sędziowskiego. Reakcja pozostałych władz (centralnego ośrodka dyspozycji politycznej) była poniekąd oczywista i łatwa do przewidzenia – „bunt” sędziów to w ocenie rządzących polityków prawna anarchia. Władza odpowiada więc w charakterystyczny dla siebie sposób dyfamacją całej tej grupy zawodowej: po pierwsze, prawnicy to zamknięta kasta dbająca wyłącznie o własne interesy, a nie o dobro zwykłych ludzi; po drugie, prawnicy są podzieleni i właściwie jest tyle możliwych interpretacji prawa, ilu jest prawników; po trzecie, prawnicy są programowo przeciwni „dobrej zmianie”, ponieważ odsłania ich ciemne interesy i pozbawia ich niezasłużonych przywilejów; po czwarte, prawnicy w swoim destrukcyjnym imposybilizmie są hamulcem reform, jakie niesie ze sobą „dobra zmiana”, tymczasem chcieć to móc, ergo – dajmy sobie spokój z prawnikami i oddajmy głos zwykłym ludziom etc. Ten populistyczny bełkot dotknął w pierwszej kolejności sędziów, ale z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że przyjdzie czas także na inne grupy, w tym także prawników uczonych zajmujących się prawoznawstwem jako nauką.

Niestety coraz częściej zdarzają się przypadki, kiedy wykracza to poza granice czystej propagandy politycznej, a najlepszym tego dowodem są wytaczane „nieprawomyślnym” sędziom postępowania dyscyplinarne. Ustalmy jedno: państwo, w którym sędzia musi się tłumaczyć przed władzą wykonawczą, dlaczego wydał takie a nie inne orzeczenie i w którym jest pociągany do odpowiedzialności dyscyplinarnej za swoje zgodne z prawem działania, nie jest państwem prawa. Tak więc opisywany tutaj sędziowski opór nie jest żadną anarchią, lecz raczej uzasadnioną obroną porządku konstytucyjnego i leżącej u jego podstaw aksjologii.

Pojawiły się też próby publicystycznej oceny różnych form sędziowskiego oporu, ale z filozoficzno-prawnego punktu widzenia są one na tyle uproszczone, że kompletnie nie oddają istoty problemu1. Spróbujmy więc poddać pojęcie sędziowskiego nieposłuszeństwa nieco głębszej, naukowej analizie, wolnej zarówno od populistycznej propagandy, jak i publicystycznej powierzchowności.

Pojęcie nieposłuszeństwa sędziowskiego (judicial ­disobedience) prima facie może się wydawać oksymoronem. Jeśli bowiem w obrębie prawoznawstwa i powiązanej z nim filozofii polityki mówi się o oporze przeciwko władzy, to raczej prawie wyłącznie w kontekście instytucji nieposłuszeństwa obywatelskiego (civil disobedience). Z pozoru wydaje się to logicznie. O jakim nieposłuszeństwie może być bowiem mowa, skoro sędziowie sami są władzą i to władzą zobowiązaną do posłuszeństwa prawu, a ściślej rzecz biorąc – wierności wobec prawa (fidelity to law), które niemal w całości, przynajmniej w systemie kontynentalnym, powstaje bez ich udziału? Takie ujęcie wynika konsekwentnie z utrwalonego paradygmatu relacji pomiędzy tworzeniem i stosowaniem prawa, nawet jeśli pewne korekty tego modelu mogą powstawać w procesie wykładni. Mimo tego pozornie absurdalnego charakteru, pojęcie nieposłuszeństwa sędziowskiego pojawia się mimo wszystko w literaturze prawniczej2, zwłaszcza anglosaskiej, w kontekście dylematów sędziowskiego sumienia. Nawet więcej, jest ono przedmiotem intensywnej debaty we współczesnej doktrynie funkcjonującej na styku filozofii polityki, filozofii prawa i prawa konstytucyjnego3. Większość autorów jest zgodna co do tego, że problem nieposłuszeństwa sędziowskiego ma charakter absolutnie ekstraordynaryjny4, ale to nie oznacza, iż należy go bagatelizować; wręcz przeciwnie – im bardziej jest skomplikowany, tym na większą uwagę zasługuje. Dla potrzeb tego opracowania przyjmuję, że omawiane zagadnienie ma dwa różniące się od siebie aspekty. Pierwszy z nich, już dawno temu zidentyfikowany, dotyczy wymiaru indywidualnego i pojawia się na bazie konkretnego rozstrzyganego przez sędziego przypadku (lub niekiedy konkretnej grupy spraw o podobnym charakterze). Drugi natomiast, wprawdzie mniej znany, ale znacznie poważniejszy, ma charakter instytucjonalny i dotyczy sędziów uosabiających całą trzecią władzę. Poza zakresem rozważań pozostawiam natomiast sytuację pewnego rutynowego sędziowskiego oporu wobec planowanych lub urzeczywistnionych bieżących zmian w ustawodawstwie5.

W literaturze filozoficznoprawnej koncentrowano się przede wszystkim na pierwszym z tych problemów. Amerykańska specjalistka w zakresie prawa porównawczego i międzynarodowego prawa prywatnego Louise Weinberg stwierdziła bardzo trafnie, że prędzej czy później zawsze istnieje możliwość powstania rażącego konfliktu pomiędzy prawem i moralnością, ergo – stosowania prawa skrajnie niemoralnego (lub szerzej – skrajnie niesprawiedliwego). Jej zdaniem, dla jurysprudencji ten problem jest tym samym, czym jest teodycea dla religii6. O ile teodycea w zasadzie nie zakłada nieposłuszeństwa wobec boskiej decyzji, jeśli wydaje się nam ona niesprawiedliwa, o tyle w sferze prawa rzecz jest znacznie bardziej skomplikowana. W literaturze prawniczej najczęściej przywołuje się w tym kontekście właśnie instytucję cywilnego nieposłuszeństwa jako symbolu protestu jednostki wobec konieczności przestrzegania prawa prowadzącego do rażąco niesłusznych rezultatów. Cywilne nieposłuszeństwo dotyczy każdego obywatela jako adresata norm prawnych, natomiast w niniejszym tekście skoncentrowano się raczej na jeszcze bardziej złożonym dylemacie sędziego stojącego w obliczu możliwości (konieczności?) stosowania oporu wobec prawa rażąco niesprawiedliwego. Wprawdzie z filozoficznoprawnego punktu widzenia ten ostatni problem jest w gruncie rzeczy, zwłaszcza w obrębie pozytywizmu prawniczego, nierozwiązywalny, ale we współczesnej literaturze ciągle jest przedmiotem zainteresowania ze strony etyków, filozofów czy prawników7.

Strona 1 z 612345...Ostatnia »