• Ważne pytania
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(9)/2012, dodano 26 listopada 2012.

„Iustitia” może mieć satysfakcję
z Sędzią Grzegorzem Wałejko rozmawiają

Krystian Markiewicz i Bartłomiej Przymusiński
(inne teksty tego autora)

Krystian Markiewicz: Panie Sędzio, co tak naprawdę było przyczyną Pańskiej dymisji ze stanowiska wiceministra?

Grzegorz Wałejko: To odwołanie nastąpiło na wniosek ministra Jarosława Gowina, po wcześniejszej rozmowie ze mną. Jeszcze w czerwcu doszliśmy do wniosku, że mamy zasadniczo różne poglądy na pewne sprawy i w związku z tym nie jest najlepszym rozwiązaniem moje dalsze funkcjonowanie w ministerstwie. Główne przyczyny rozbieżności to różna ocena obowiązującej od 28.3. br. nowelizacji PrUSP i różnice w podejściu do jej wdrożenia. Przekładało się to na przebieg pracy nad wprowadzaniem systemu oceny pracy i planowania rozwoju zawodowego sędziów oraz nad wdrażaniem nowego modelu nadzoru administracyjnego nad działalnością administracyjną sądów. Ja na przykład uważałem, że wdrażanie reformy powinno opierać się na ludziach, którzy byli filozofami i twórcami reformy, ponieważ znają oni najlepiej jej założenia. Uważałem też, że jesteśmy gotowi do szybkiej dalszej pracy nad modelem oceny i planowania rozwoju zawodowego sędziów na podstawie przygotowanych profili kompetencyjnych oraz, że należy jak najszybciej zakończyć pracę nad rozporządzeniem o nadzorze administracyjnym. Pan Minister powierzył jednak pracę nad tymi zagadnieniami innym osobom, niewystarczająco znającym i rozumiejącym ideę nowelizacji, co, moim zdaniem, nie daje gwarancji spójności sposobu wdrożenia reformy z jej założeniami oraz bardzo opóźnia przygotowanie jej oprzyrządowania w postaci kluczowych rozporządzeń wykonawczych. Różniliśmy się także w ocenie nowych rozwiązań dotyczących konkursów na stanowiska sędziowskie, które to rozwiązania zostały wprowadzone w celu zapewnienia maksymalnej transparentności i sprawiedliwości w naborze na stanowiska, niestety być może w praktyce w niektórych przypadkach kosztem wydłużenia procedury naboru. Ten koszt nie był przez Pana Ministra akceptowany. Ja natomiast uważam, że czasami warto zapłacić pewną niewielką w rezultacie cenę za pewność, że stanowisko sędziego lub awans uzyskał kandydat najlepszy w drodze sprawiedliwego i przejrzystego konkursu. Dochodziło także do różnic poglądów w innych kwestiach. Mam np. wrażenie, że pod wpływem poglądów niektórych osób nierozumiejących, że wymierzanie sprawiedliwości nie polega na zakreślaniu numerków spraw, lecz na sprawiedliwym rozstrzyganiu sporów, Pan Minister nie do końca był przekonany co do ostatniej reformy Kodeksu postępowania cywilnego, którą ja uważałem za dobrą. Szereg tych czynników złożył się na to, że uznaliśmy, iż powinniśmy zakończyć współpracę.
[hidepost=1]

K.M.: Czy sprawy, o których Pan pisze w liście otwartym1 także poszerzały dysonans między Ministrem a jego pierwszym zastępcą, odpowiedzialnym za sądy?

G.W.: Oczywiście, ja uważałem, że nadzór administracyjny wykonywany przez ministra sprawiedliwości i jego własne służby nie może w żaden sposób ingerować nie tylko w sam proces wymierzania sprawiedliwości, ale także w ocenę decyzji merytorycznych podejmowanych w toku tego procesu. Takie podejście w żaden sposób nie przeszkadza w prawidłowym i efektywnym wykonywaniu nadzoru, a pozwala na zachowanie fundamentalnych zasad współdziałania w stosunkach między władzą sądowniczą i wykonawczą. Ujawniło się przy okazji tzw. sprawy Amber Gold. W sprawie tej nie wykonywałem żadnych czynności nadzorczych, ponieważ minister sprawiedliwości współpracował bezpośrednio z dyrektorami niektórych departamentów. Przestrzegałem, nie tyle samego Ministra, co ówczesnego dyrektora Departamentu Sądów, Organizacji i Analiz Wymiaru Sprawiedliwości, a obecnego wiceministra, przed pochopnym, a w szczególności naruszającym zasady nowego modelu nadzoru, działaniem w sprawie Amber Gold. Minister sprawiedliwości powinien bardzo ściśle przestrzegać przepisów PrUSP. W aktualnym stanie prawnym czynności nadzorcze ministra sprawiedliwości są zasadniczo przemodelowane w stosunku do poprzedniego stanu prawnego i w pewien sposób mocno ograniczone. Minister, działając przez swoją służbę nadzoru, nie może bowiem wykonywać żadnych czynności z zakresu nadzoru wewnętrznego i jeśli chce sięgnąć po takie czynności, to jedyne co może zrobić, to zlecić lustrację lub wizytację, prowadzoną jednak przez prezesa sądu apelacyjnego. Nie jest tak, że jeżeli minister jest z czegoś niezadowolony, to może wbrew przepisom ustawy takie czynności podjąć. Dyskusja na temat tego, czy minister sprawiedliwości miał prawo w sprawie Amber Gold zażądać akt spraw sądów rejonowych z okręgu gdańskiego nie doprowadzi do niczego, jeżeli nie odpowiemy sobie na pytanie, po co minister to zrobił. Gdyby okazało się, abstrahując od sprawy Amber Gold, że np. minister miał obowiązek sporządzić stanowisko w konkretnej sprawie na potrzeby reprezentowania państwa przed ETPCz, albo nawet chciał sporządzić wniosek w konkretnej sprawie do rzecznika dyscyplinarnego, to oczywiście żądanie akt takiej sprawy byłoby zgodne z prawem. Jednak okazało się, że akta wielu spraw sprowadzono do Ministerstwa Sprawiedliwości w celu przygotowania raportu dotyczącego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości i prokuratury w aspekcie ostatnich wydarzeń związanych z funkcjonowaniem spółek Amber Gold. Wynika to z pisma skierowanego do Prezesa Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Tak opisane czynności to nic innego jak lustracja działalności sądów, a na dodatek również prokuratury. Minister sprawiedliwości podjął zatem czynności, które mogą być wykonywane tylko w ramach nadzoru wewnętrznego. Według obecnych przepisów ustawy nie miał do tego prawa. Uderzyło mnie, że w jednym z komunikatów Ministerstwa Sprawiedliwości zawarto stwierdzenie, że Minister Sprawiedliwości nie jest usatysfakcjonowany z wyników lustracji przeprowadzonej przez Prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku i z tego powodu zlecił ją sędziom z innej apelacji. Ustawa jednak mówi, że przesłankami zlecenia takich czynności jest stwierdzenie istotnych uchybień w działalności administracyjnej sądu lub niewykonanie przez prezesa sądu apelacyjnego niektórych zarządzeń ministra. Ustawa nic nie mówi o braku satysfakcji ministra z lustracji przeprowadzonej przez prezesa sądu. Można zrozumieć szybkość działania, można zrozumieć chęć wyjaśnienia dogłębnie całej sprawy, ale wszystko powinno odbywać się w ramach prawa, w ramach procedury. Ustawa jest jasna co do tego i trzeba jej dokładnie przestrzegać. Procedury zapisane w ustawie nie uniemożliwiają wykonywania zadań przez ministra sprawiedliwości. Trzeba jednak umieć je wykorzystywać.

[/hidepost]