• Varia
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(14)/2013, dodano 13 marca 2014.

O czytaniu obrazów ze zrozumieniem

dr hab. Maciej Jońca, prof. KUL
(inne teksty tego autora)

Kolejne dwie postacie to prawdziwe zmory siedemnastowiecznego i osiemnastowiecznego wymiaru sprawiedliwości. Ich opisy zmieszczono na jednej szarfie. Okazuje się więc, że w skład destrukcyjnego tandemu weszły: Amicitia (Przychylność) oraz Adulatio (Obłuda). Zacznijmy od damy ubranej wprawdzie szykownie, a wręcz wykwintnie, niemniej spętanej łańcuchem. To personifikacja Przychylności wynikającej ze źle rozumianej przyjaźni. Kobieta jest spętana łańcuchem symbolizującym układy, układziki i wzajemne zależności. Wyraźnie chciałaby rozerwać krępujące ją pęta, ale zadanie to przerasta jej siły. Jej towarzysz, Obłuda, tym razem wyobrażony pod postacią mężczyzny, znalazł się w jeszcze trudniejszej sytuacji. Ponieważ w niegodny sposób próbował wpłynąć na Sprawiedliwość, został przez nią powalony i przyduszony nogą. Na próżno wymachuje przed sobą lisim ogonem – symbolem podstępu. „Znamy się na tych sztuczkach (…)”, zda się myśleć obserwująca go z wysokości tronu bogini.

Miejsce najmniej eksponowane, co zapewne wynika z przyjętej zawczasu strategii, zajął prostaczek z koszem kwiatów. Pozornie stracona pozycja sprawia, że widz odnosi się do niego z pobłażliwością, a nawet z odrobiną sympatii. Reakcja taka jest zrozumiała, choć nieuzasadniona. To przecież personifikacja jednego z najbardziej wytrawnych przeciwników sprawiedliwego procesu! Na towarzyszącej mu szarfie napisano: Blanditiis vincam (Wygram pochlebstwami). „Cwany gapa” stoi najniżej
i znajduje się najdalej Sprawiedliwości, ale ze wszystkich to on właśnie ma największe szanse, by osiągnąć swój cel.

Wymowa obrazu jest czytelna. Przekupstwo, niecierpliwość, szukanie wpływów, dwulicowość czy lizusostwo bezwzględnie zasługują na potępienie. Niemniej, podziwiając kunszt artysty, warto również zachować sporą dozę sceptycyzmu wobec tego, powiedzmy sobie wprost, mocno uproszczonego przekazu. Należy zacząć od stwierdzenia, że reguły prawa przecież wcale nie muszą, choć niejednokrotnie tak się dzieje, pozostawać w sprzeczności z zasadami słuszności. Ponadto, jakkolwiek bezwzględnie należy zwalczać niesłuszne represje oraz okazywać dopuszczalną przez prawo życzliwość wdowom, sierotom i biednym, to przecież nie zawsze biedny, sierota i wdowa ma rację tylko dlatego, że są to: biedny, sierota i wdowa. Ba! Ileż to razy pojawia się przed sądem doskonale znane argumentum ad misericordiae, czyli próba odwoływania się do humanitaryzmu sędziego? Ileż to razy czynnościom procesowym towarzyszą próby zdyskontowania prawdziwej lub pozorowanej trudnej sytuacji, w której znalazły się strony, a która to sytuacja formalnie nie może mieć najmniejszego wpływu na wynik procesu? O „niesłusznie represjonowanych” nie wspomnę. Ci zawsze się znajdą. Wystarczy, że cokolwiek w trakcie rozprawy pójdzie nie po ich myśli.

Nic nowego – odpowiedzą na takie dictum rutynowani sędziowie – wszystko to znamy z codziennej praktyki. Toż i ja nie chcę nikogo przekonywać, że jest inaczej. Celem moim było jedynie pokazanie, jak w ciekawy sposób można było przedstawić rzeczone zjawiska w formie wizualnej. Wszak współczesne książki prawnicze są nudne jak „flaki z olejem”. Tam niczego podobnego się nie znajdzie.

dr Maciej Jońca jest adiunktem w Katedrze Prawa Rzymskiego KUL oraz historykiem sztuki.

Strona 2 z 212