• Ważne pytania
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 1(15)/2014, dodano 8 maja 2014.

Obawiam się populistycznych haseł
z adw. Andrzejem Zwarą, Prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej,
rozmawiają

Krystian Markiewicz i Bartłomiej Przymusiński
(inne teksty tego autora)

K.M., B.P.: Adwokaci zgłaszają konieczność zmiany koncepcji notariatu1. Wskazuje się, że możliwość przyznania pewnych uprawnień notarialnych adwokatom czy radcom prawnym po uzyskaniu odpowiednich kwalifikacji, czy spełnieniu odpowiednich kryteriów ustawowych (taki system np. funkcjonuje w niektórych landach niemieckich). Ze strony notariuszy docierają natomiast głosy, że adwokaci są zainteresowani jedynie najbardziej dochodowymi czynnościami notarialnymi. Co Pan na to?

A.Z.: Nie kwestionuję potrzeby istnienia zawodu czy zakresu uprawnień zawodowych notariusza. Ale jest wiele czynności notarialnych, które de facto przygotowują adwokaci. W sprawach procesowych uwierzytelniamy dokumenty, przygotowujemy projekty umów, które następnie zawierane są w formie aktu notarialnego. Takie czynności jak dokonywanie poświadczeń dokumentów za zgodność z oryginałem, czy sporządzanie protokołów zgromadzeń spółek prawa handlowego, mogą wykonywać adwokaci, którzy, przypomnę, wykonują zawód zaufania publicznego i ponoszą odpowiedzialność za swoje działania w równej mierze co notariusze.
Nie widzę zatem potrzeby utrzymywania sztucznego monopolu notarialnego na te czynności.

K.M., B.P.: Czy w Pańskiej ocenie nadal powinny istnieć ograniczenia dotyczące reklamy w działalności adwokatów wynikające ze Zbioru Zasad Etyki Adwokackiej i Godności Zawodu, uchwalonego przez Naczelną Radę Adwokacką 10.10.1998 r.? Czy nie sądzi Pan, że zakaz reklamy uniemożliwia młodym adwokatom zaistnienie na rynku? Czy obecny zakaz reklamy nie jest fikcją2?

A.Z.: Wykonujemy zawód zaufania publicznego, więc dotyczą nas podwyższone standardy w dziedzinie reklamy. Traktowanie zawodu adwokata wyłącznie jako działalności komercyjnej oznaczałoby zgodę na typowe zasady reklamowania, jak nagabywanie klientów, kontrowersyjne treści itp. Dyskusja środowiska adwokackiego opiera się raczej na zakresie dopuszczalnej informacji. W jakim zakresie pozwolić adwokatom na informowanie rynku o swoich kompetencjach
i o ewentualnych przewagach konkurencyjnych? W zmieniającej się rzeczywistości musimy zrewidować zasady uczciwego informowania klientów o naszej działalności, ale z poszanowaniem zasad uczciwości, koleżeństwa, przeciwdziałając nieuczciwej konkurencji. Dyskusja i idące w ślad za nią zmiany są potrzebne,
ale z zachowaniem podwyższonych standardów.

K.M., B.P.: Jak Pan postrzega aktywizm sędziowski w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego oraz sądów powszechnych?
Czy dostrzega Pan w tym zakresie jakieś zagrożenia?

A.Z.: To bardzo trudne pytanie. W szczególności, gdy mówimy o tzw. aktywizmie mocnym, czyli o otwartym tworzeniu prawa przez orzecznictwo sądów. Sądzę,
że tzw. aktywizm miękki jest częścią sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Sąd ma prawo korygować normę prawną ujętą w przepisie, w szczególności, jeśli ścisłe stosowanie przepisu prowadzić by miało do niesprawiedliwych, nieakceptowalnych orzeczeń.

K.M., B.P.: Czy sędzia ma prawo bronić swojego orzeczenia? Czy może dokonać oceny organów państwa (w szczególności prokuratury) ryzykując zarzut zaangażowania politycznego?

A.Z.: Jeśli sędzia nie potrafi obronić swojego orzeczenia to znaczy, że jest to złe orzeczenie. Ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek go bronić i tłumaczyć. Kiedy zmarł Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego – Stanisław Dąbrowski, środowisko, nie tylko prawnicze, ale i polityczne podkreślało, że był on wzorem cnót sędziowskich, z odwagą na czele. Sędzia, ale i adwokat, to zawód, w którym odwaga jest niezwykle cenną cechą charakteru. Nie można obawiać się zarzutów o zaangażowanie polityczne. Tak rozumiem niezawisłość sędziowską. Rok temu głośna była sprawa jednego z sędziów warszawskich, którego orzeczenie w sprawie politycznej spotkało się ze skrajnymi reakcjami. Jedni docenili właśnie jego odwagę, ale były też głosy krytyki. Próbowano doszukiwać się związku wyroku z sympatiami politycznymi,
nie wspominając o obrzydliwej i niezwykle popularnej w ostatnich latach praktyce wytykania niechlubnych biografii rodzinnych. Dla mnie tego typu ataki
to kompletny brak zrozumienia idei niezawisłości sędziowskiej.

K.M., B.P.: Jak Pan ocenia możliwość delegowania sędziów do ministerstwa sprawiedliwości, szczególnie na wiele lat?

A.Z.: Wolałbym, aby osoby piastujące władzę sądowniczą nie sprawowały władzy wykonawczej. Choć nie ulega wątpliwości, że sędziowie to elita społeczeństwa,
a każdemu urzędowi potrzeba doskonałych fachowców, to jednak byłoby chyba lepiej, gdyby w ministerstwach pracowała wysoko wyspecjalizowana kadra
urzędnicza – zawodowy korpus urzędników. A sędziowie zajmowali się tym, na czym się najlepiej znają.

Strona 2 z 41234