• Varia
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(14)/2013, dodano 13 marca 2014.

Reszka, czyli dramat w jednym akcie i 79 sądach

Krzysztof Romuald Kozłowski
(inne teksty tego autora)

– Prezes i sędziowie funkcyjni mogą bardziej niż dotąd włączyć się w orzekanie, a ograniczyć bezproduktywną działalność administracyjną. Tu są rezerwy.
A sędziowie delegowani do MS? Nasz kolega Wojciech może wrócić do orzekania. Został sędzią po to aby sądzić, a nie zabawiać się w bardzo ważnego, ministerialnego urzędnika.

– Który ma wrócić do sądu? – zapytałam – Bo jest ich dwóch.

– Najlepiej obaj.

Dzwonek telefonu chwilowo rozładował napiętą sytuację.

– To z okręgu, muszę odebrać! – powiedziałam sięgając po telefon.

Skinęły głowami ze zrozumieniem.

– No i… właśnie dzisiaj… nasz sąd okręgowy…rozpoznając apelację od wyroku Grażyny… wydał orzeczenie. Nie dopatrzył się nieważności! – cedziłam te słowa triumfalnie, odkładając słuchawkę.

Spojrzały na siebie pytająco.

– Przy całym szacunku dla naszego sądu okręgowego, ale jak dotąd to on powoływał się na orzeczenia SN, a nie odwrotnie. Wiem, że w kraju sądy odwoławcze zachowują się różnie, niektóre uchylają z powodu nieważności, inne pytają SN i to jest chyba najwłaściwsze – odparowała Grażyna, ale odczułam jakby jej głos brzmiał już mniej pewnie niż wcześniej.

– Dotąd byłyśmy jednomyślne, ale ja też zaczynam mieć wątpliwości – wtrąciła się Karolina. Postrzegałam ją jako umiarkowaną, rozsądną osobę, zawsze poważną, zatroskaną o los swojego sądu, ale i sądownictwa w ogólności.

– Zarządzenie prezesa o sporządzaniu projektów to przesada, ale ja też nie mogę patrzeć jak rośnie sterta akt na półce.Można co najwyżej… – Karolina starała się dobierać słowa – poprosić sędziów, aby przesyłali do sądu akta z projektami orzeczeń w nieskomplikowanych sprawach. Nakazywanie tego zarządzeniem prezesa to brak szacunku dla urzędu sędziego. A tak w ogóle, to czy orzeczenie wydane przez sędziego podpisującego się pod projektem sporządzonym przez innego sędziego jest samodzielne? Przecież ktoś inny ocenił sprawę i jej rozstrzygnięcie, a kto inny firmuje je tylko swoim podpisem.

Karolina zaczęła powoli ściszać głos, bo pukanie do drzwi stawało się coraz głośniejsze.

Co jest? W sądzie dobrze wiedziano, że w trakcie narad nie wolno mi przeszkadzać.

– Wejść! – powiedziałam głośniej niż zwykle. W drzwiach stała Iwona, kierownik mojego sekretariatu.

– Ja bardzo, bardzo przepraszam, ale przyszedł znowu ten Kowalski. Chce wiedzieć kiedy odbędzie się jego sprawa w zamiejscowym.

,,Ja do Sztraśburga napiszę!” dobiegało z sekretariatu.

– Niech poczeka. Przyjmę go po naradzie! – rzuciłam dostatecznie głośno, aby Kowalski mógł usłyszeć przez zamykane ręką Iwony drzwi.

– Same widzicie! Wytłumacz Kowalskiemu, że kolejna rozprawa się nie odbędzie, bo wczoraj nie było ryzyka nieważności, a dzisiaj jest. Ludzie nie chcą czekać, nie rozumieją ustrojowych sporów sędziów i ministerstwa. Istotne jest to, aby lokalna społeczność mogła normalnie funkcjonować, bo dla niej kwestie ambicjonalne sędziów albo spory pomiędzy władzą wykonawczą a sądowniczą są nieistotne i niezrozumiałe.

Strona 3 z 512345