• Mowa prezesowa
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(13)/2013, dodano 22 listopada 2013.

Wielki Brat

Maciej Strączyński
(inne teksty tego autora)

Potem sędziego się odwoła z funkcji, obrażonej stronie odpowie na skargę, a odpowiedź uwzględni przy ocenie sędziego. Bo sędzia będzie oceniany okresowo, a nagrania rozpraw też tu zostaną wykorzystane. Wizytatorzy całymi dniami będą je sobie odtwarzać. Oczywiście z tego powodu nie będą mieli czasu orzekać, ale dla resortu to nie problem: pogoni się do roboty innych, szeregowych sędziów. Przecież ich czas pracy jest nienormowany.

Nagrywanie rozpraw rzeczywiście wpłynie na ich przebieg, ale głównie na zachowanie sędziów. Każdy sędzia świadomy będzie, że to jego ma obserwować kamera i mikrofon. Strony na rozprawie pozostają przecież pod okiem sędziego i sędzia nie potrzebuje zapisu wideo, aby w razie potrzeby reagować na ich zachowanie. Wciąż jeszcze prawo nakazuje mu kierować się tym, co sam zobaczył. Ponieważ sędziego nie da się nadzorować podczas rozprawy, ponadzoruje się sędziów po rozprawie. I nie dam głowy, czy wraz z Wielkim Bratem nie pojawią się na rozprawach zachowania prowokacyjne, aby wyprowadzić sędziego z równowagi, aby „coś się nagrało”. Bo wtedy, w razie przegrania procesu, będzie argument do podważenia wyroku: sędzia nie był obiektywny, proszę, jak się zachowywał!

Oczywiście sędzia wiedząc, że Wielki Brat śledzi go, będzie podwójnie uważał. Ktoś powie: nie szkodzi, to dobrze, niech uważa, przecież reprezentuje Rzeczpospolitą, ma zawsze zachować godność. Ale w nerwowym momencie, a takie bywają, gdy potrzebna będzie szybka reakcja, obserwowany przez Wielkiego Brata sędzia się zawaha. Czasem trzeba na rozprawie krzyknąć, aby zapanować nad salą, gdy ludzi poniosą emocje. Uderzyć młotkiem, skoro już są one na salach, postąpić ostro. Ale – pomyśli może sędzia – co na to powie Wielki Brat, gdy owa krzykliwa strona napisze na mnie skargę? Co tam, na górze wymyślą? Odtworzą nagranie, zaczną kręcić nosem, oceniać, wszystko obróci się przeciwko mnie. Nie dam się sprowokować. Kto chce sędziego uderzyć, ten w Polsce kij znajdzie, aprobatę polityczną też. Lepiej więc niech już strona krzyczy. To strona naruszy powagę sądu. Mnie nadzoruje Prawdziwa Władza, więc ja tu
tylko sprzątam.

W ten sposób będzie się uczyć sędziów unikania odpowiedzialności. Rzetelnie sprawowana władza, w tym sądownicza, to przede wszystkim odpowiedzialność, a ciągły nadzór i kontrola z prawdziwej odpowiedzialności zwalniają. W miejsce świadomej troski o powagę sądu, o należytą treść wyroku, o sprawiedliwość, do umysłów sędziów zakradnie się, najpierw cichcem, potem coraz jawniej, obawa o własny los, choćby służbowy. Obawa, którą należy odgonić w trosce o niezawisłość. Już dziś sędziowie mawiają, że naprawdę niezawisły jest tylko taki sędzia, który nie pełni żadnej funkcji i nie zależy mu na awansie. Jednak będzie sędziom coraz trudniej, gdy nadzór będzie się rozszerzał, a oko i ucho nieufnego, żądnego nadzoru Wielkiego Brata umieszczone zostanie w każdej sali rozpraw. I gdy będą mieli świadomość, że żadne z takich nagrań nie będzie bezpieczne. Bo skoro strona będzie mogła uzyskać kopię nagrania, tak jak ma prawo do kopii protokołu, to jutro przemontowane odpowiednio nagranie znajdzie się na YouTube. I nie da się temu zapobiec.

Dlatego my, sędziowie, nie chcemy być śledzeni przez Wielkiego Brata. Nie chcemy, aby nas nagrywano na rozprawie czy posiedzeniu po to, aby nadzorować. Nie chcemy Wielkiego Brata także wtedy, gdy dyskutujemy we własnym gronie. I chcielibyśmy, aby wielbiciele nagrywania, odtwarzania, kopiowania, udostępniania i komentowania zapisów audio-wideo tę wolę sędziów, zgodną z tradycją prawniczą krajów mających o wiele większe doświadczenia niż Polska, uszanowali. Wszyscy wielbiciele. Nie tylko minister.

 

Prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”
Maciej Strączyński

Strona 3 z 3123