- Temat numeru
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 2(16)/2014, dodano 29 sierpnia 2014.
Protokół elektroniczny, czyli próba zamachu na Jana Gutenberga
W niniejszym artykule1 autor przedstawia uwagi, w większości krytyczne, dotyczące sposobu wprowadzenia i zastosowania elektronicznego protokołu rozprawy. Zdaniem autora, ze względu na uwarunkowania cywilizacyjne i kulturowe, droga ku protokołowi dźwiękowemu powinna więc być wolniejsza i poprzedzona pogłębionymi badaniami dotyczącymi jego skuteczności. Obecnie zapis dźwiękowy przebiegu rozprawy powinien być komplementarny względem reasumpcyjnego protokołu papierowego.
[hidepost]
Wprowadzenie
W 1450 r., w Moguncji, w pracowni Jana Gutenberga narodził się druk. Cywilizacja ufundowana na opowieściach wędrowca, tyradach mędrca i kazaniach duchownego przekształciła się w cywilizację liter. Umysłem człowieka zaczął rządzić przekaz złożony ze znaków graficznych, wyrazów i zdań. Niedługo potem powstała typografia, metoda nie tylko uszlachetniająca druk oraz dodająca mu piękna, ale pozwalająca także na łatwiejsze, bardziej efektywne przyswajanie tekstu. Po epoce kultury oralnej nadeszła więc epoka kultury pisma, która narzuciła nie tylko nowe pojęcie książki jako produktu masowego, sformatowanego i powtarzalnego, a tym samym do swoistego ujednolicenia percepcji człowieka oraz jego zdolności postrzegania rzeczywistości przez rozpoznawanie liter i czytanie, ale spowodowała także przebudowę naszej wyobraźni. Krótko mówiąc, nastała cywilizacja pisma, która radykalnie zmieniła rzeczywistość. W sposób odkrywczy i celny zdiagnozował to
M. McLuhan w kanonicznej już „Galaktyce Gutenberga”2, wykazując jak przeogromny i niepodważalny był wpływ pisma i druku na kulturę nowoczesnej Europy
oraz na świadomość człowieka. Kultura druku, zapoczątkowana w czasach renesansu, a rozwinięta i umocniona w ostatnich 200 latach, uformowała nowego człowieka. Człowieka współczesnego.
Uczymy się pisać i czytać; piszemy, czytamy – kształcimy wyobraźnię oraz bogacimy wiedzę; poznajemy, uczymy się, przetwarzamy, selekcjonujemy, syntetyzujemy, zapamiętujemy i w ten sposób, choć są także inne zmysłowe sposoby, zaspokajamy złożoną aktywność poznawczą ludzkiego umysłu. Kultura druku spowodowała również międzypokoleniowy, żeby nie rzec – genetyczny, przekaz określonych wzorców percepcyjnych oraz kategorii spostrzeżeniowych, umożliwiających
i ułatwiających interpretację podawanych na piśmie informacji. Przyczyniła się również do wyostrzenia zjawiska tzw. pamięci wzrokowej, a więc sposobu poznawania, kodowania, retencji i utrwalania zjawisk otaczającego świata za pomocą zmysłu wzroku. Nie chodzi przy tym o stereotypową dystynkcję „wzrokowcy – słuchowcy”,
a w domyśle „mężczyźni, którzy wolą patrzeć versus kobiety, które wolą słuchać”, lecz o właściwy obu płciom, bardziej skuteczny od pamięci słuchowej, lub szerzej –
– zmysłowej, sposób spostrzegania, przyswajania, segregowania, a następnie wykorzystywania bodźców zewnętrznych.
Krótko mówiąc, ewolucja – bo problem ma także podłoże biologiczne (neuropsychologiczne) – zjawiska kulturowe oraz nasze odruchy behawioralne spowodowały,
że właśnie czytając, a nie słuchając, łatwiej przyswajamy, gromadzimy i selekcjonujemy bodźce zewnętrzne mające cechy nośników semantycznych. Zalety czytania,
a więc recypowania rzeczywistości za pośrednictwem oczu wzbogaca fakt, że w czytaniu tkwi świadomość celu; wiemy po co czytamy, co chcemy przeczytać i osiągnąć, co zapamiętać i co twórczo przetworzyć, a jeżeli w tekście zawarte są wskazówki i narzędzia ułatwiające osiągnięcie tego celu (np. akapity, wyróżnienia, segmentacja), efekt jest podwójny.
[/hidepost]