• Varia
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 1(31)/2018, dodano 12 lipca 2018.

Res miranda populo

dr hab. Maciej Jońca, prof. KUL
(inne teksty tego autora)

Najbardziej eksponowane miejsce wśród świętych Kościoła, którym poruczono sprawy związane z prawem i prawnikami, bez wątpienia zajmuje święty Iwo z Bretanii. Na jego mogile jakiś dowcipniś napisał: Sanctus Ivo erat Brito / Advocatus sed non latro / Res miranda populo, co można przetłumaczyć jako: „Święty Iwon był Bretnończykiem, adwokatem, ale nie zdziercą, co wywołało zdziwienie wśród ludu”. Od wieków adwokaci otaczają zasłużoną czcią francuskiego prawnika. Dzieje się tak zapewne dlatego, że niewielu jurystów zdaje sobie sprawę, iż łaciński rzeczownik advocatus znalazł się w krótkim wierszyku głównie z powodów stylistycznych. Utwór straciłby rytm i melodię, gdyby adwokata (advocatus) zastąpiono sędzią (iudex). Tymczasem Iwon z Bretanii był sędzią (sic!) i to sędzią nietuzinkowym.

Zacznijmy jednak od początku. Nasz bohater urodził się 17.10.1253 r. W 1267 r. rozpoczął studia na uniwersytecie w Paryżu, gdzie uzyskał tytuł doktora obojga praw. Choć podczas studiów zajmowało go zwłaszcza prawo świeckie, zrządzenie losu związało jego dalszą karierę z sądownictwem kościelnym. Jako że skromnością życia oraz pracowitością wyróżniał się spośród rozwydrzonej czeredy paryskich żaków, jeszcze w latach studenckich został zauważony przez ­Petera de la Chapelle – wówczas święcącego tryumfy prawnika, a później biskupa i kardynała. Po zakończeniu studiów Iwon powrócił do rodzinnej Bretanii. Tam w 1280 r. objął stanowisko sędziego diecezjalnego z polecenia archidiakona Rennes.

W krótkim czasie po okolicy rozeszły się wieści o sędzim, który prowadził procesy w sposób ostentacyjnie urągający przyjętym powszechnie praktykom. Pozostawał bezstronny, a jego wyroki formułowane były jedynie w oparciu o przedstawiony podczas procesu materiał dowodowy. Nie miał względu na osoby, co w realiach społeczeństwa feudalnego wywoływało reakcje skrajne. Ilekroć przyszło mu mieć do czynienia z osobami znajdującymi się w trudnym położeniu, co przekładało się na ich trudną sytuację procesową (nieznajomość prawa, brak profesjonalnego pełnomocnika), z urzędu przychodził im z pomocą, przedkładając kanoniczną słuszność (aequitas canonica) nad prawny formalizm (rigor iuris).

W średniowieczu korumpowanie sędziów w związku z prowadzonymi sprawami było zakazane i surowo karane. Nikt nie jednak zabraniał wręczać im okolicznościowych prezentów, które formalnie nie miały nic wspólnego z działalnością zawodową. Dla wielu sprzedajnych sług sprawiedliwości „upominki” przyjmowane od możnych stawały się faktycznym źródłem utrzymania i podstawą życia na wysokiej stopie. Nie dla Iwona jednak. Nie oceniał postępowania kolegów, ale sam zachowywał się zupełnie inaczej. Nikt i nic nie było w stanie zmusić go, by zadowolił się czymś więcej, niż skromną pensyjką.

Niespokojny duch zmuszał go do podejmowania wciąż nowych wyzwań, wywołujących konsternację otoczenia. Nie wystarczało mu, że jego dom zmienił się w przytułek, a kiedy schodził z trybunału natychmiast otaczały go tłumy nieszczęśników, którym udzielał darmowych porad. Znie­smaczony poziomem, na jakim były prowadzone niektóre rozprawy, sam podjął się reprezentowania biedaków przed sądami, czym wzbudził prawdziwy popłoch wśród własnego środowiska. Właśnie wtedy przylgnęło do niego miano Advocatus pauperum – Adwokat biedaków. Pracą adwokacką zajmował się jednak tylko „po godzinach”, rzec można: hobbystycznie. Do końca swojego życia profesjonalnie wykonywał bowiem zawód sędziego. Poza kilkoma niegroźnymi, acz kąśliwymi komentarzami, z których nic sobie nie robił, z powodu „oryginalnego” zachowania, nie spotkała go najmniejsza nawet nieprzyjemność ze strony przełożonych. Przeciwnie, awansował. W 1284 r. biskup Tréguier powołał do na stanowisko oficjała (zwierzchnika) biskupiego sądu. W tej też miejscowości Tréguier Iwon dokonał żywota w 1303 r.

Do sylwetki tego nadzwyczajnego świętego odwołują się liczne stowarzyszenia i instytucje o charakterze prawniczym. W Jerozolimie oraz w Lyonie funkcjonują stowarzyszenia Świętego Iwona (Society of Saint Yves of Jerusalem, Association de la Saint Yvres Lyonnais), a w Luksemburgu działa konferencja jego imienia (Conférence Saint Yves). Sędziowie rzadziej pamiętają, że święty Iwon był jednym z nich. Szkoda, bo oprócz budującej działalności na rzecz potrzebujących, święty ten wsławił się żelazną stanowczością, z jaką reagował na wszelkie próby ingerencji państwa w sprawy związane z sądownictwem. Trudno wymarzyć sobie znakomitszy moment, by sobie o nim przypomnieć.

* Autor jest adiunktem w Katedrze Prawa Rzymskiego KUL oraz historykiem sztuki.