• Varia
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(45)/2021, dodano 3 stycznia 2022.

Alpy Berneńskie, czyli wspomnienie 3. Rajdu Alpejskiego

Anna Sereda
(inne teksty tego autora)


Fot. Paweł Sokołowski

Następnego dnia rano, po śniadaniu, udaliśmy się na stację, skąd kolejką wjechaliśmy do malowniczej miejscowości Mürren, a stamtąd wyruszyliśmy w kierunku niewielkiej wioski Gimmelwald – jednej z niewielu wiosek w Szwajcarii, do których nie można dojechać samochodem. Idąc przepięknym szlakiem, podziwialiśmy dziką przyrodę Alp Berneńskich, ukwiecone łąki w alpejskich dolinach i pasące się na nich rudo-białe krowy. Dalej zatrzymaliśmy się w Rotstock-Hutte, gdzie na obiad zaserwowano nam najlepszą na świecie zupę grzybową. Następnie przez przełęcz Sefinenfurgge (2612 m) udaliśmy się w kierunku Bundalp, gdzie czekał nas kolejny nocleg. Droga do Bundalp okazała się jednak bardzo długa, szczególnie dla części grupy, która pomagając kontuzjowanej koleżance zgubiła się na szlaku. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i w konsekwencji, choć późno i na raty, to jednak w komplecie dotarliśmy do schroniska.

Następnego dnia po śniadaniu i leniwym poranku na schroniskowym tarasie rozświetlonym promieniami alpejskiego słońca wyruszyliśmy w dalszą drogę. Po całym dniu przyjemnej wędrówki, obserwując po drodze świstaki, wczesnym wieczorem dotarliśmy do schroniska nad jeziorem Oeschinesse leżącym w dolinie Oeschinen na wysokości 1578 m. To urokliwe miejsce będące częścią światowego dziedzictwa UNESCO wywarło na nas takie wrażenie, że postanowiliśmy zmienić nasze plany na kolejny dzień. Wypożyczyliśmy łódki i popływaliśmy po jeziorze, pospacerowaliśmy po okolicy, ciesząc oczy pięknymi widokami i dopiero około południa ruszyliśmy dalej, w związku z czym, aby dotrzeć do celu o przyzwoitej porze, musieliśmy skorzystać z transportu publicznego. I tak, częściowo autobusem, częściowo kolejką dotarliśmy do schroniska w Adelboden. Będąc na miejscu, poczuliśmy powiew chłodnego powietrza, a na niebie zaczęły pojawiać się chmury, które nie wróżyły dobrej pogody.

Wieczór w schronisku spędziliśmy miło na wspólnym biesiadowaniu, kilku kolegów urządziło sobie nocną wyprawę do pobliskiego wodospadu, a kolejnego dnia wyruszyliśmy w kierunku miejscowości Iffigenalp, przechodząc przez przełęcz Ammertepass na wysokości 2443 m. W połowie drogi złapał nas deszcz, który towarzyszył nam już do końca dnia i nic nie wskazywało na to, aby pogoda miała się poprawić. Padało całą noc i cały następny dzień, więc po raz kolejny zmieniliśmy plany i zrezygnowaliśmy z dalszego trekkingu. Autokarem pojechaliśmy do Fieschertal, gdzie czekał nas ostatni nocleg, tym razem w hotelu ze strefą SPA.

Po regeneracji w saunie i basenie zjedliśmy uroczystą pożegnalną kolację, a potem jeszcze długo biesiadowaliśmy, zastanawiając się dokąd wyruszymy za rok. I już wiadomo – będą to Alpy Delfinackie we Francji. Do zobaczenia.


Fot. Anna Sereda

* Autorka jest Sędzią Sądu Rejonowego w Otwocku.

Strona 2 z 212