• Temat numeru
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 1(35)/2019, dodano 5 czerwca 2019.

Delikatna natura niezależności sędziowskiej: nauka z przypadku Węgry i Polska vs. Unia Europejska1

Kriszta Kovacs i Kim Lane Scheppele
(inne teksty tego autora)

[hidepost]

Komisja Europejska, która wielokrotnie groziła, do tego czasu wydawała się całkowicie nieskuteczna. Wreszcie 17.12.2017 r. w obliczu faktów dokonanych, gdy polski rząd uchwalił przepisy, co do których wszyscy obserwatorzy zewnętrzni wypowiadali się, aby ich nie przyjmować, Komisja Europejska skierowała do Rady „uzasadnioną propozycję”, prosząc Radę o powołanie się na art. 7(1) TUE przeciwko Polsce. Nieważne, że art. 7 ust. 1 TUE stwierdza jedynie, że istnieje ryzyko naruszenia wartości europejskich, podczas gdy niezawisłe sądownictwo w Polsce już dawno zniknęłoby, zanim procedura zostanie powołana.

Nawet powołanie się na art. 7 ust. 1 TUE, z 4/5 głosów państw członkowskich i 2/3 głosów w Parlamencie Europejskim, było politycznie trudnym posunięciem, ponieważ Rada nigdy nie uznała za stosowne publicznie potępić ani Węgier, ani Polski za niewypełnianie podstawowych europejskich zobowiązań konstytucyjnych. Przez całą zimę, wiosnę i lato Rada jedynie zachęcała Komisję do kontynuowania rozmów z rządem polskim, podczas gdy w tym czasie zaczęły obowiązywać nowe przepisy.

Parlament przyjął rezolucję, ale nic nie może się stać bez Rady. Nawet gdyby można było powołać się na art. 7 ust. 1, wydawałby on po prostu deklaracją bez żadnych sankcji. Polska dobrze wiedziała, że prawie wszystko może ujść jej płazem. I polski rząd nie zaprzestał działań. Nowa ustawa o SN nie tylko pozwoliła na przedwczesne usunięcie prawie 1/3 sędziów SN, ale także stworzyła nową formę kontroli sądowej w stosunku do wcześniej wydanych prawomocnych wyroków: skargę nadzwyczajną. Ta nowa procedura umożliwia wznowienie postępowań w prawie wszystkich sprawach zakończonych przez polskie sądy w ciągu ostatnich 20 lat na podstawie wniosku złożonego przez Prokuratora Generalnego (będącego jednocześnie Ministrem Sprawiedliwości) lub przez Rzecznika Praw Obywatelskich.

Specjalna nowa izba Sądu Najwyższego, w której zasiądą sędziowie powołani w ramach nowego systemu zdominowanego przez PiS, może następnie podjąć decyzję w każdej sprawie w inny sposób. Nagle prawne rozstrzygnięcia od zakończenia komunizmu mogą być ponownie badane. Nie można już uznać żadnego prawomocnego wyroku za ostateczny. Wszystkie te nowe decyzje dotyczące starych kwestii prawnych będą podejmowane przez sędziów, którzy zostaną wyznaczeni przez przedstawicieli wprowadzonych przez ciężką rękę partii PiS.

Wprowadzono również nowe procedury dyscyplinarne dla sędziów polskich sądów. Nowe przepisy ustanawiają pozycję specjalnego rzecznika dyscyplinarnego, mianowanego bezpośrednio spośród sędziów w każdym sądzie przez Prezydenta Rzeczypospolitej40, jednego z najważniejszych przedstawicieli PiS, do wnoszenia oskarżeń przeciwko sędziom uważanym za winnych uchybień dyscyplinarnych. Minister Sprawiedliwości może poinformować Prezydenta o potrzebie powołania rzecznika dyscyplinarnego, aby proces ten był jeszcze bardziej jawny politycznie niż mogłoby się początkowo wydawać. Postępowanie dyscyplinarne przeciwko sędziom może wykorzystywać dowody, które w innych przypadkach byłyby niedopuszczalne w sądzie, a sędziowie mogą być sądzeni zaocznie. Nie ma żadnych terminów dla tych procedur, co oznacza, że sędziowie oskarżeni o przestępstwa dyscyplinarne mogą być przetrzymywani w zawieszeniu przez długi czas, bez uchylenia zarzutów przeciwko nim. Nic dziwnego, że wszystkie odwołania od tych postępowań dyscyplinarnych w sądach powszechnych muszą trafiać do innej nowej izby Sądu Najwyższego ustanowionej właśnie w celu rozpatrywania spraw dyscyplinarnych przeciwko sędziom. Ta izba również będzie wypełniona nowymi sędziami wyznaczonymi ze szczególnym wpływem partii rządzącej.

Aby reformy te stały się jeszcze bardziej polityczne i mniej legalne, te dwie nowe izby Sądu Najwyższego (ta zajmująca się sprawami z przeszłości i ta, która zajmuje się postępowaniami dyscyplinarnymi przeciwko sędziom), będą miały w składzie ławników. Ławnicy, którzy nie muszą posiadać formalnego wykształcenia, zostaną wyznaczeni przez wyższą izbę parlamentu (obecnie zdominowaną przez PiS). Podczas gdy wiele systemów prawnych ma sędziów ławniczych biorących udział w ustalaniu faktów i osądzaniu na poziomie instancji, bardzo nietypowe jest wprowadzanie ławników bez żadnego szkolenia prawnego na ostatnim etapie postępowania przed Sądem Najwyższym. Fakt, że te dwie izby zajmują się najbardziej wrażliwymi politycznie kwestiami, zwiększa podejrzenie, że partia rządząca próbuje wyizolować te przypadki, aby mogły być traktowane poza prawem jako takim.

Nawet przy „uzasadnionym wniosku Komisji skierowanym do Rady”, z powołaniem się na art. 7 ust. 1 TUE, polski rząd nie był zniechęcony. W dniu 3.7.2018 r. 27 sędziów, których wiek nagle uniemożliwił im pełnienie służby w SN, uznało, że nowe przepisy zakończyły ich kadencje. Najwybitniejsza z tych sędziów, Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, odmówiła opuszczenia urzędu, ponieważ uważała, że ustawa ta jest niekonstytucyjna (znowu, kto jeszcze miałby to stwierdzić?). Prawie tuzin innych sędziów poparło jej pogląd, a także odmówiło rezygnacji lub składania wniosku do Ministra Sprawiedliwości o wyjątek od ogólnej zasady, aby mogli pozostać. Reszta po cichu odeszła na emeryturę lub poprosiła Ministra Sprawiedliwości o pozwolenie na pozostanie na urzędzie.

Bitwa o duszę Sądu Najwyższego Polski trwa cały czas. Podczas, gdy artykuł ten zmierzał do publikacji, polski parlament uchwalił ustawę, która pozwoli na szybszy wybór nowego prezesa Sądu Najwyższego. Łączny efekt wszystkich tych zmian osiągniętych z prędkością zapierającą dech w piersiach, w ciągu zaledwie 3 lat w gorącym sporze z Komisją Europejską jest taki, że rząd opanował Trybunał Konstytucyjny, który stał się teraz rzecznikiem rządu. Rząd PiS postawił także sędziów w sądach powszechnych pod kontrolą politycznie mianowanych prezesów sądów w drakońskiej i arbitralnej procedurze dyscyplinarnej, prowadzonej przez sędziów sprawdzonych przez PiS. Niezawisłość sędziowska nie jest tolerowana przez partię rządzącą. Wszystko to dzieje się w sytuacji, gdy (dzięki skardze nadzwyczajnej) postępowania z ostatnich 20 lat mogą zostać wznowione z uwagi na motywację polityczną i sprawa może być ponownie rozstrzygnięta, jak nakazuje nowy rząd. Niezależność sądów w Polsce jest prawdziwie martwa. Ironia tej sytuacji nie uszła uwadze Komisji Weneckiej: Podczas gdy Memorandum41 mówi o „dekomunizacji” polskiego systemu sądowniczego, niektóre elementy reformy mają uderzające podobieństwo do instytucji istniejących w ZSRR42.

Komisja Europejska, zalecając Radzie, aby powołano się na art. 7 ust. 1 TUE, podobnie oceniała stan niezawisłości sądów w Polsce: Komisja uważa, że w wyniku przepisów przyjętych w 2016 r. i zmian po powołaniu prezesa TK niezależność i legitymacja Trybunału Konstytucyjnego są poważnie zagrożone, a konstytucyjność polskiego prawa nie może już być gwarantowana43.

Jak wspomniano, art. 7 ust. 1 TUE nadal wisi w powietrzu w instytucjach UE. Komisja wezwała Radę do jego uruchomienia, a Parlament Europejski wyraził gotowość do wspierania działań Rady. Ale inne państwa członkowskie, które zasiadają w Radzie, podkurczają nogi, aby nie być postrzegane jako krytyczne wobec rządu innego państwa członkowskiego. Artykuł 7 ust. 1 nie pociąga za sobą żadnych sankcji, to tylko ostrzeżenie. Ale czas, w którym ostrzeżenia mogły coś zdziałać, już minął.

[/hidepost]