- Prawo ustrojowe
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(30)/2017, dodano 19 kwietnia 2018.
Interpretatio constitutionis hostilis
[hidepost]
Przykład drugi jest szczególnie spektakularny, ponieważ mamy tutaj do czynienia nie z jedną, lecz z całym ciągiem decyzji interpretacyjnych mieszczących się w fenomenie interpretatio constitutionis hostilis. Chodzi o rozciągniętą w czasie prawdziwą serię prób zmiany ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Z braku miejsca nie będziemy ich tutaj szczegółowo omawiać, tym bardziej, że dokonano już tego w istniejącej literaturze przedmiotu11. Chodzi zresztą nie tyle o konkretne decyzje interpretacyjne, lecz o cały kompleks ustaw, projektów, opinii, ekspertyz, wystąpień parlamentarnych, a nawet wypowiedzi medialnych, które w tym przypadku składają się na prawdziwy syndrom wykładni wrogiej wobec konstytucji. Z ogromu materiału wybraliśmy jeden, ale jak się wydaje wyjątkowo wymowny przykład. Kiedy po uchwaleniu przez Sejm 22.12.2015 r. ustawy o zmianie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym trafiła ona w trybie ekspresowym do Senatu, w izbie wyższej parlamentu odbyła się w komisji transmitowana przez telewizję debata z udziałem prawników ze służb legislacyjnych parlamentu. Przedstawiali oni cały szereg wątpliwości co do konstytucyjności przyjętych rozwiązań, jednak część senatorów pozostawała nieugięta. Można było tylko ze zdumienia przecierać oczy przed ekranem telewizora, słysząc następujące dictum: „to są tylko opinie prawne, jakich wiele, a my będziemy kierować się naszymi sumieniami”. Otóż, nie ma wątpliwości, że odsyłanie do zakamarków senatorskich sumień, z pominięciem wypracowanych w nauce oraz praktyce prawa zasad i reguł interpretacyjnych, to nic innego, jak właśnie polityczna instrumentalizacja skutkująca wykładnią wrogą wobec konstytucji. Tym bardziej, że większość wątpliwości parlamentarnych ekspertów podzielił później Trybunał Konstytucyjny w wyroku12 z 9.3.2016 r. Jeśli dodamy do tego jeszcze zawirowania wokół odmowy publikacji wyroków TK przez premiera rządu, to duszna atmosfera interpretatio constitutionis hostilis jawi się nam z całą absurdalną oczywistością.
Przykład trzeci jest z kolei szczególnie groźny, ponieważ wkracza w sferę praw i wolności obywatelskich. Sięgnijmy ponownie do projektu Konstytucji z 2010 r. przygotowanego przez aktualnie rządzącą formację polityczną i porównajmy z tym, co zrobiła w zakresie ustawodawstwa już po dojściu do władzy. Otóż, w przedmiotowym projekcie w art. 36 ust. 1 i 2 Konstytucji RP czytamy: „1. Obywatelom przysługuje wolność pokojowego gromadzenia się, także w miejscach publicznych, w celu wspólnego wyrażenia przekonań, opinii lub postulatów. 2. Odbycie zgromadzenia nie wymaga zezwolenia. Ustawa może wprowadzić wymóg zgłoszenia zamiaru zorganizowania zgromadzenia z zachowaniem niezbędnych terminów”. Wydaje się, że było to więc rozwiązanie, przynajmniej na pierwszy rzut oka, właściwie bardziej liberalne i prowolnościowe niż to, które przewidziano w art. 57 Konstytucji obecnie obowiązującej: „Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa”. Ponownie możemy zapytać, co się takiego stało, że ta sama formacja polityczna już będąc u władzy, zdecydowała się na takie zmiany w ustawie o zgromadzeniach, iż powstały ogromne wątpliwości co do ich konstytucyjności? Chodzi zwłaszcza o wprowadzenie do ustawy i uprzywilejowanie kategorii tzw. zgromadzeń cyklicznych. I tym razem raczej nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z pewną polityczną instrumentalizacją, ponieważ ta regulacja była wyraźnie kierowana ad casum konkretnej uroczystości stanowiącej sztandarowy projekt propagandowy tej formacji politycznej. Ergo – ponownie mamy do czynienia z wykładnią wrogą wobec konstytucji, ponieważ wszystko można powiedzieć o takim rozwiązaniu, ale nie to, że pozostaje zgodne duchem dyrektywy interpretacyjnej in dubio pro libertate wynikającej z przepisu art. 31 Konstytucji RP, a zwłaszcza z zasadą proporcjonalności określoną w jego ust. 3.
Te przykłady interpretatio conistitutionis hostilis na gruncie przyjętych wyżej możliwych związków pomiędzy ustawą zasadniczą a zasadami i regułami wykładni można mnożyć. Najnowsze egzemplifikacje mogą stanowić regulacje dotyczące zmian w ustawach o SN i KRS oraz w ordynacji wyborczej. Widać więc wyraźnie, że ten fenomen nie zwalnia i zatacza coraz szersze kręgi.
Podsumowanie
Podsumujmy więc krótko – wykładnia wroga wobec konstytucji jest fenomenem sui generis i właściwie trudno znaleźć jego odpowiednik w historii konstytucjonalizmu krajów z naszego kręgu cywilizacyjnego. Nie wiadomo jak się on dalej rozwinie, ale już dzisiaj można określić jego podstawowe cechy.
Po pierwsze, jest to strategia ukryta, chociaż w pełni uświadomiona i realizowana z premedytacją, niekiedy paradoksalnie dodatkowo kamuflowana innymi instytucjami konstytucyjnymi, np. wetem prezydenta lub skierowaniem danej ustawy prewencyjnie lub następczo do Trybunału Konstytucyjnego. To logiczne – nikt przy zdrowym zmysłach nie będzie przecież, z jednej strony, deklarował przestrzegania konstytucji i szacunku dla niej, a z drugiej strony, jawnie przyznawał się do dokonywania wrogiej wobec niej wykładni. Czasami ta wrogość może dotyczyć konkretnego przepisu ustawy zasadniczej lub określonej wynikającej z niej dyrektywy interpretacyjnej, ale czasami może też polegać po prostu na kontestowaniu konstytucyjnej aksjologii jako całości lub na tworzeniu pewnej atmosfery negatywnej wobec poszczególnych wartości konstytucyjnych.
[/hidepost]