- Temat numeru
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(10)/2012, dodano 17 lutego 2013.
Krajowy Rejestr Sądowy 2.0. Czas na zmiany?
[hidepost=1]
Argumenty ad absurdum na kanwie afery
Przy takich rozwiązaniach zaistniało Amber Gold i dotyczące tej sprawy komentarze. Niektóre były zresztą jeszcze zabawniejsze albo bardziej porażające niewiedzą niż wskazane na wstępie. Mieliśmy bowiem okazję dowiedzieć się, że twierdzi się, iż sąd rejestrując przedsięwzięcia właściciela Amber Gold działał zgodnie z przepisami, ponieważ we wniosku o rejestrację spółki brak rubryki wymagającej od wnioskodawcy przedstawienia danych o niekaralności11. Z jednym zgadzam się z autorem tej wypowiedzi, prof. Tomaszem Koncewiczem – jest to argumentacja absurdalna. Tyle tylko, że nikt jej nie używał. Nie twierdzono, że skoro nie ma rubryki, to nie można takiej informacji żądać. Wskazano jedynie wyraźnie, że sąd rejestrowy zawsze bada tylko to, co ustawodawca nakaże zawsze badać12. Jeżeli ustawodawca nie nakazał dołączenia zaświadczenia o niekaralności, to sąd powinien to zrobić, jeżeli co do tej karalności poweźmie uzasadnione wątpliwości. Powtórzę – tylko wtedy. Co by było, gdyby sądy rejestrowe żądały w każdej sprawie zaświadczenia o niekaralności? Jestem przekonany, że różne osoby podniosłyby wtedy „wielkie larum” o to, dlaczego sądy wszystkich uważają za podejrzanych bez zindywidualizowanych przyczyn. Co do wypowiedzi T. Koncewicza, nie mam zresztą zamiaru w tym miejscu zajmować się nią w pełnym zakresie. Warta jest osobnej analizy nie dlatego przy tym, że nie wolno krytykować sędziów. Sami sędziowie to często robią, krytykując choćby sądowe przywiązanie do statystyki czy nierówne rozłożenie obciążeń. Jeżeli jednak ta krytyka nie ma podbudowy merytorycznej, a jest wymieszaniem kwestii dotyczących działania sądów karnych i cywilnych bez ich rozróżnienia, to może razić. Jeszcze bardziej razi, jeżeli odnosi się ją do sądu rejestrowego, który jest organem ochrony prawnej, a nie wymiaru sprawiedliwości. Polskie zasady prowadzenia rejestrów porównujmy przy tym nie z sądem angielskim, a prowadzeniem rejestru spółek dla Anglii i Walii przez urząd rejestratora kompanii, a nie sąd. W tamtym przypadku w pełni znajdziemy sytuację wpisywania danych zgłoszonych przez wnioskodawców bez kontroli ich zgodności z faktami przez organ prowadzący rejestr, jak również braki w złożeniu sprawozdań finansowych. Przy tych regułach polski sąd rejestrowy może wręcz drażnić rygoryzmem.
Te wszystkie wyżej wskazane okoliczności mają na celu wskazanie, że istnieje jednak duża różnica między tym, co powszechnie myśli się o roli i znaczeniu KRS, a tym co istotnie wynika z jego prowadzenia. Co więcej, skoro już zwrócono uwagę na istnienie KRS, to dużego znaczenia nabierają także inicjatywy związane z jego prowadzeniem.
Aktualnie jednym z bardziej nagłośnionych projektów MS jest inicjatywa powiązania KRS i KRK w celu zapewnienie przy dokonywaniu wpisów w KRS dostępu do danych z KRK i sygnalizację wpisania w KRK osób wpisanych w KRS co do skazań istotnych dla pełnionych funkcji. W tym zakresie afera Amber Gold wywiera pozytywne skutki, bowiem dzięki niej rozwiązanie, o które sądy rejestrowe się dopominały, będzie wreszcie zrealizowane.
Jeżeli jednak nagle przyglądamy się prowadzeniu Krajowego Rejestru Sądowego, to może warto sobie zadać pytanie: w jakim kierunku podąża jego prowadzenie?
Realność zaistnienia uzasadnionych wątpliwości
W ciągu pierwszych lat XXI w. znacznie wzrosła ilość podmiotów wpisywanych do tego rejestru. Dotyczy to zarówno wzrostu ilości znanych już podmiotów, jak też i ustawodawca przewidział istnienie całkiem nowych typów podmiotów. Należy przypomnieć choćby konieczność wpisywania organizacji pożytku publicznego, co jest relatywnie nowym zadaniem. Jeżeli jednak nawet spojrzeć tylko na najpopularniejszy rodzaj podmiotów, jakimi są nadal spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, to według danych z rocznika statystycznego ich ilość wzrosła ze 150 284 w 2000 r. do 268 550 na koniec 2011 r. Dodajmy do tego wzrost liczby innych podmiotów i, zaznaczone już wyżej, nowe rodzaje podmiotów wpisywanych w KRS13. Porównajmy to z ilością spółek z ograniczoną odpowiedzialnością na dzień 31.12.1936 r. Według Małego Rocznika Statystycznego 1939, było ich 3590. Jeżeli nawet dodamy do tego ilość spółdzielni, których na koniec 1938 r. było 13 741, czy spółek akcyjnych w ilości 1110 na koniec 1936 r.14, dostrzeżemy, że istnieje wielka różnica między tym, co mógł sąd rejestrowy przed wojną, a może sąd rejestrowy obecnie. Istnieje przepaść między tym, co wiedział wtedy sąd rejestrowy i wszyscy zajmujący się obrotem gospodarczym o jego uczestnikach i tym, co wie teraz. Przed wojną kupiec rejestrowy był pojęciem szczególnym, każdy zajmujący się taką działalnością wiedział wiele o innych, w tym również o tym, np. czyje weksle trafiały do protestu i kto w związku z tym jest mniej godny zaufania. W XXI w. spółki „zeszły pod strzechy”. Spółek jest za dużo, aby nawet osoby stale zajmujące się życiem gospodarczym, miały o wszystkich pełną wiedzę. W tej sytuacji poleganie dziś na przedwojennej regule, że sąd prowadzi badanie dalej idące, jeżeli poweźmie uzasadnione wątpliwości, może trącić fikcją. Ilość informacji o uczestnikach obrotu jest taka, że referendarz czy sędzia rejestrowy15, który nawet najbardziej interesuje się życiem gospodarczym, nie jest w stanie mieć wiedzy innej niż szczątkowa na temat tego, kto dokonuje transakcji podejrzanych i co do czyjej działalności powinny zaistnieć uzasadnione wątpliwości. Czy ta dysproporcja nie powinna stać się powodem generalnej refleksji co do liczenia, że sąd te uzasadnione wątpliwości podejmie zawsze tam, gdzie należy? Przy tak wielkiej ilości podmiotów i spraw ich dotyczących regułą raczej będzie, że sąd tych uzasadnionych wątpliwości nie poweźmie. Co prawda istnieje możliwość, że już po dokonaniu wpisu, gdy okaże się, iż jakieś okoliczności zostaną zatajone, sąd będzie mógł podjąć działanie z urzędu, to już jednak będzie działanie reaktywne. Czy zatem nie czas może, aby ustawodawca każdorazowo uświadamiał sobie, że należy dokładnie określić zakres zawsze obligatoryjnego badania dokonywanego przez sąd rejestrowy? Uzasadnione wątpliwości sądu są obecnie coraz częściej rozgrzeszeniem ustawodawcy – nie każemy sądowi badać wszystkiego, aby nie krępować obrotu, ale jak sąd poweźmie uzasadnione wątpliwości, to zbada16. Kłopot w tym, że taka reguła sprawdzała się w sytuacji, gdy w rejestrze była daleko mniejsza liczba podmiotów niż dziś. Obecnie sąd rejestrowy jest przytłoczony ilością spraw pozostających do załatwienia.
[/hidepost]