- Na dobry początek
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(25)/2016, dodano 24 listopada 2016.
Na dobry początek
Drodzy Iusticjanie, Koleżanki i Koledzy,
Za nami Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich. Jego nietuzinkowość nie polegała na tym, że udało się go zorganizować w niecały miesiąc i to wakacyjny. Nawet nie na tym, że był on wynikiem wspólnych działań całego środowiska sędziowskiego. Pomysł zorganizowania go pojawił się podczas spotkania w Krajowej Radzie Sądownictwa, z którą cyklicznie spotykają się stowarzyszenia sędziowskie, w tym oczywiście „Iustitia”. Bez chwili wahania do inicjatywy dołączyli I Prezez SN i Prezes NSA. Bezpośrednie zainteresowanie uczestnictwem w kongresie wyraziło ponad 1000 sędziów. Udział w nim niewiele mniejszej liczby osób świadczy o tym, że było warto. Warto było obserwować i słuchać sędziów, zatroskanych o dobro Rzeczypospolitej. Wymiar sprawiedliwości jest koniecznym elementem każdego państwa prawa. Troska i odpowiedzialność nie zostały stłamszone przez wypowiedzi tych, którzy chcieli umniejszyć znaczenie kongresu, przypiąć mu łatkę prywatnego spotkania politycznego. Szkoda, że do tego ich zdolność do dyskursu się sprowadza, że nie mieli potrzeby, a może odwagi by przyjść i z nami porozmawiać.
Kongres pokazał, że sędziom nie jest wszystko jedno, że w imię racji, dla nas wydających wyroki w „imieniu Rzeczypospolitej Polskiej” największych, potrafimy wiele poświęcić, aby spotkać się i rozmawiać o sprawach najważniejszych. Byli tam sędziowie zewsząd. Używam takiego określenia, aby zerwać z podziałami na sędziów z tego czy innego sądu. Jeśli nawet to jest zaklinanie rzeczywistości, to i tutaj trzeba zacząć tę pracę od podstaw, a nie dokładać cegiełek do podziałów na sądy lepsze i gorsze, sędziów takich i innych sądów. Najwyższy już czas, by to zrozumieć. Póki co te podziały rozumieją politycy, skrzętnie je wykorzystując. Stąd ich nagła „troska” o sędziów sądów rejonowych (tych samych, których bez słowa wyjaśnienia odwołują z delegacji i nie powołują na stanowiska w sądach wyższego szczebla).
Kongres pokazał, że nie jesteśmy sami. Przyjechali do nas zaproszeni sędziowie z innych państw europejskich, wyrażając solidarność, dodawali otuchy, ale też czerpali siłę z naszego spotkania. Podkreślali, że robimy coś niezwykłego. My też wyraziliśmy solidarność z sędziami tureckimi. Kongres, którego honorowym przewodniczącym był były I Prezes SN prof. A. Strzembosz, rozpoczął się od odśpiewania „Mazurka Dąbrowskiego”, a zakończył się optymistyczną „Odą do radości”. Podczas obrad mógł się wypowiedzieć każdy, zarówno sędziowie, jak i nasi goście. Wszyscy, którzy się zgłosili, zabrali głos w sposób nieskrępowany. Padły słowa wzniosłe, ważne, ale też gorzkie. Takie, które dotykały naszych wzajemnych relacji, tych między sędziami z dołu i z góry, tych odnoszących się do traktowania w przeszłości sędziów przez TK, KRS. Bardzo dobrze, że tak się stało. Swego rodzaju katharsis było i jest potrzebne. Nie można udawać, że nic się wtedy nie stało. Stało się. Ale sędziowie potrafią być ponad to, m.in. dlatego, że szanują porządek prawny, nawet wtedy, gdy uważają, że nie obchodzi się z nimi łaskawie. Wielu sędziów, zwracając się w stronę TK, tego samego, który uznawał nadzór ministra sprawiedliwości za zgodny z Konstytucją, „Iustitię” traktował w procesach konstytucyjnych per non est, a którego Prezes mówił o naszym stowarzyszeniu, jako nielegalnym związku zawodowym, stanęło w obronie tego podstawowego organu porządku prawnego. To przecież w praktyce obok sądów jedyny organ sprawujący wymiar sprawiedliwości, szczególny, bo konstytucyjny. Staniemy też w obronie wszystkich konstytucyjnych organów dbających o ochronę praw człowieka i obywatela, tak samo jak w obronie każdego sędziego i człowieka, którego prawa będą naruszone.
Dbając o innych musimy sami być silni, bo tego oczekuje od nas każdy obywatel. To nie przypadek, że wszystkie dziewięć postulatów, swoistych kamieni węgielnych wymiaru sprawiedliwości, zawartych w uchwale kongresowej nr 1 wiąże się z dbałością o ochronę praw każdego człowieka. Uchwaliliśmy, że w celu ochrony i umocnienia zasady trójpodziału władz, domagamy się: przekazania nadzoru administracyjnego nad sądami powszechnymi i wojskowymi Pierwszemu Prezesowi Sądu Najwyższego, wyłączenia możliwości delegowania sędziów do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości, powołania ogólnopolskiego organu samorządu sędziowskiego, reprezentującego sędziów, uprawnionego do wypowiadania się w imieniu całego środowiska sędziowskiego. Nie należy załamywać rąk, że póki co nadzór MS się zwiększa. Zwiększa się też liczba sędziów, ale tylko w Ministerstwie (jest ich tam już ponad 150). Minister odwołuje sędziego z delegacji do innego sądu, a w komunikacie urzędników z MS, którzy czują się legitymowani do oceny działań wszystkich, w tym sędziów, czytamy, że to wynik „wyjątkowej nieudolności” sędziego. Nie należy się przejmować zanadto i tym, że Ministerstwo niezbyt przychylnie odnosiło się do Kongresu będącego namiastką centralnego organu samorządu sędziowskiego. To, nie mam wątpliwości, minie. Zachęcam byśmy się przygotowali na ten moment, gdy uda się wcielić, jeśli nie wszystkie, to większość z naszych postulatów. Musimy być gotowi do rzeczowej dyskusji nad wszystkimi naszymi postulatami.
Myślę, że w tym apelu nie jestem odosobniony. Kongres, jak twierdzą „niepolityczni” pracownicy w wiadomym Ministerstwie i inni politycy, był „kameralnym spotkaniem garstki rozpolitykowanych sędziów”. Do tego nieformalnego tworu i jego emanacji zawartej w uchwałach przystępują jednak już sędziowie z całej Polski. Kolejne zgromadzenia okręgowe (20) i apelacyjne (8), które reprezentują już zdecydowana większość polskich sędziów, poparły uchwały kongresowe. Z każdym tygodniem przystępują kolejni sędziowie. Jest tak, bo sędzia ma prawo, w wręcz obowiązek zabierania głosu, gdy zagrożone są gwarancje prawa każdego do zwrócenia się do sądu o ochronę jego praw i wolności. Do sądu, który nie jest nim tylko z nazwy, tak jak i sędziowie w nim orzekający.
Prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich
Krystian Markiewicz