• Konferencja „Iustitii”
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 1(23)/2016, dodano 16 czerwca 2016.

O przyczynach nieświadomości prawnej Polaków, czyli o granicach ludzkiego poznania

Prof. ALK dr hab. Przemysław Polański
(inne teksty tego autora)

[hidepost]

4. Przestarzałość regulacji

Pomimo ogromnej pracy wkładanej w poprawianie obowiązujących przepisów, co skutkuje wskazaną powyżej zmiennością prawa, jakość prawa wydaje się w Polsce pogarszać, a nie polepszać. Z jednej strony, dodawane są coraz to nowe przepisy, które nie mają żadnego sensu i tworzą, a nie rozwiązują dylematy jurydyczne, a z drugiej nie są usuwane regulacje przestarzałe, nierzadko z poprzedniego jeszcze ustroju. Przez wzgląd na zwartość opracowania, przyjrzyjmy się w tym miejscu tylko temu ostatniemu zagadnieniu.

Jak ocenić poziom świadomości prawnej Polaków – nie tylko społeczeństwa, ale także dziennikarzy, polityków i prawników, skoro do tej pory obowiązuje art. 2 ustawy z 26.1.1985 r. – Prawo prasowe9, zgodnie z którym organy państwowe, zgodnie z Konstytucją Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, stwarzają prasie warunki niezbędne do wykonywania jej funkcji i zadań, w tym również umożliwiające działalność redakcjom dzienników i czasopism zróżnicowanych pod względem programu, zakresu tematycznego i prezentowanych postaw. Co ciekawe, w art. 1 PrPras prawodawca odsyła do obowiązującej Konstytucji RP z 1997 r., natomiast w art. 2 jak widać, uważa, że należy stosować przepisy Konstytucji z 1952 r. Prawnik powie, że tego typu problemy można usunąć w drodze wykładni, ale takie wyjaśnienia w żaden sposób nie mogą nas zadowolić. Skąd ma niewykształcony w prawie dziennikarz, czy zwykły obywatel wiedzieć, jak dokonywać interpretacji tego typu przepisów?

Prawo prasowe ma jednak i inne przepisy, których lektura musi wywoływać zdumienie. Jak oczekiwać od społeczeństwa zrozumienia podstawowej konstytucyjnej zasady praworządności, zgodnie z którą organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa, skoro, zgodnie z art. 17 ­PrPras, przy Prezesie Rady Ministrów powinna działać Rada Prasowa powoływana na okres 3 lat, a ostatni raz taka Rada została powołana w 1985 r. za czasów premiera Messnera10?

Przykłady można mnożyć, więc sięgnijmy jeszcze tylko do art. 9 PrPras, zgodnie z którym nie stosuje się do Dziennika Ustaw Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, Dziennika Urzędowego Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej „Monitor Polski” oraz innych urzędowych organów publikacyjnych, a także Diariusza Sejmowego i własnych sprawozdań z działalności Sejmu i jego organów, a także wewnętrznych wydawnictw rad narodowych (sic!).

Nie sposób oznaczyć w systemach informacji prawnej tego typu przepisów jako nieobowiązujących, bowiem do tej pory nie zostały one formalnie uchylone, choć jako prawnicy zdajemy sobie sprawę, że faktycznie one już nie obowiązują. Tego typu przepisy już dawno powinny zostać usunięte z naszego systemu prawnego, ale niestety do tej pory stanowią część formalnie przynajmniej obowiązujących przepisów prawa. Jako prawnicy musimy się posiłkować specjalnymi mechanizmami wykładni, tj. musimy uznać tego typu przepisy za usunięte w wyniku działania negatywnego zwyczaju11, znanego lepiej pod nazwą desuetudo. Wydaje się, że innego wyjścia nie ma, jeśli chcemy zachować spójność systemu prawnego w Polsce, ale z pewnością taki stan rzeczy trudno zaakceptować.

5. Niepełność regulacji

Kolejną przyczyną pogłębiającej się nieświadomości prawnej wszystkich Polaków jest pogarszająca się jakość prawa, rozumiana tym razem jako zdolność do systemowego ustalenia reguł postępowania. Jakość regulacji ma wiele obliczy, ale wskażę jedynie na trzy aspekty.

Po pierwsze, mamy do czynienia zbyt często z rozczłonkowywaniem przepisów, które często prowadzi do dekodyfikacji prawa. Przykładowo, Polska została zobowiązana do przyjęcia dyrektywy 2011/83/UE o prawach konsumenta12, która uregulowała m.in. tak fundamentalne dla prawa cywilnego zagadnienia, jak przesłanki odstąpienia od umowy zawartej przez Internet. Naturalnym miejscem dla regulowania tego typu zagadnień jest ogólna część zobowiązań w Kodeksie cywilnym. Zamiast jednak transponować tego typu przepisy do Kodeksu cywilnego, polski prawodawca ułatwił sobie, a nie obywatelom, zadanie i wdrożył przepisy unijne w odrębnej ustawie13. Taki sposób tworzenia przepisów z pewnością utrudnia ustalenie obowiązującego stanu prawnego i to nie tylko zwykłym obywatelom, ale także osobom, które nie są specjalistami w danej dziedzinie.

Po drugie, mamy do czynienia z ogromnymi wyzwaniami w związku z obowiązkiem implementacji unijnych dyrektyw do krajowego porządku prawnego. Prawodawca często wdraża unijne dyrektywy po czasie, nie tylko narażając nasz budżet na sankcje ze strony instytucji unijnych, ale także czyni to w pospieszny i opieszały sposób, czego efektem jest konieczność poprawiania tak przyjętych przepisów. Za przykład niech posłuży ustawa z 27.7.2001 r. o ochronie baz danych14, czy ustawa z 18.7.2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną15, które były wielokrotnie nowelizowane, aby dostosować ich treść do stosownych dyrektyw. Pomimo tego typu zabiegów, do tej pory pewne zasadnicze błędy nie zostały usunięte16. Powoduje to konieczność stosowania zasady prounijnej wykładni przepisów prawa krajowego, do której nasz wymiar sprawiedliwości nie jest należycie przygotowany.
[/hidepost]