- Konferencja „Iustitii”
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 1(23)/2016, dodano 16 czerwca 2016.
O przyczynach nieświadomości prawnej Polaków, czyli o granicach ludzkiego poznania
[hidepost]
Podsumowanie
Problem nieświadomości prawnej dotyka nas wszystkich. W najszerszym zakresie społeczeństwo, ale także:
- administrację publiczną, która powinna działać w granicach prawa i na podstawie prawa;
- prawników, którzy muszą się specjalizować w wąskich dziedzinach, aby móc pomagać swoim klientom;
- sędziów, którzy również specjalizują się w wąskich dziedzinach i najczęściej nie mają czasu na to, aby śledzić poczynania polskiego, jak i unijnego prawodawcy;
- profesorów prawa, którzy również wobec ogromnej ilości przepisów i ich zmienności zajmować się mogą jedynie wybranymi aspektami swojej specjalizacji i wreszcie
- samego prawodawcę.
Nawet twórcy przepisów nie są w stanie dziś upilnować spójności legislacji, co często widać w komentarzach ekspertów, z których wynika, że prawodawca „zapomniał” jakiś przepis zmienić lub usunąć, albo po prostu z lektury kluczowych aktów prawnych obowiązujących w Polsce.
Już wiele lat temu doszło zatem do kolizji dwóch fundamentalnych zasad prawnych: ignorantia iuris nocet i impossibilium nulla obligatio est. Jak wymagać od kogokolwiek znajomości przepisów obowiązujących w Polsce, skoro po prostu nie można ich poznać? Państwo nie gwarantuje nawet dostępu do bazy obowiązujących ustaw i rozporządzeń w wersji ujednoliconej, bowiem akty wykonawcze po prostu nie są ujednolicane i obywatel musiałby rozporządzenia ministerialne redagować osobiście.
Bez dostępu do profesjonalnego systemu informacji prawnej nie sposób dziś w ogóle poruszać się po obowiązujących przepisach. Ale nawet w tym zakresie sytuacja wygląda fatalnie. Rolę państwa wypełnili komercyjni wydawcy, lecz dostęp do informacji tam zawartych jest po pierwsze ograniczony do grona specjalistów, a część z tych specjalistów po prostu nie potrafi posługiwać się biegle tego typu narzędziami. Informatyka prawnicza, która powinna być przepustką do studiów nad prawem albo w ogóle nie jest wykładana na wydziałach prawa i aplikacjach, albo jeśli jest to, w sposób fikcyjny. A jest to ten aspekt edukacji prawniczej, który w dobie zalewu obowiązującymi przepisami i tzw. soft law wydaje się być najlepszą tamą przed poszerzaniem się zjawiska nieświadomości prawnej zarówno dla profesjonalistów, jak i społeczeństwa.
* Autor jest radcą prawnym i informatykiem, dyrektorem rozwoju SIP Legalis w Wydawnictwie C.H.Beck oraz profesorem nadzwyczajnym w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Doradca Komisji Europejskiej oraz ekspert POPC.
1 Na podstawie referatu „O potrzebie edukacji prawnej i jej wpływie na funkcjonowanie państwa, gospodarki i życia społecznego”, wygłoszonego na konferencji „(Nie)świadomość prawna Polaków”, 7.3.2016 r., Warszawa, gmach Sądu Najwyższego. Niniejszy artykuł realizowany jest w ramach grantu badawczego przyznanego przez Narodowe Centrum Nauki nr UMO-2014/15/B/HS5/03138.
2 Badania TNS OBOP na zlecenie Krajowej Rady Radców Prawnych z 2009 r.
3 D. Woźniakowska-Fajst, Edukacja prawna – możliwości, szanse, bariery, Fundacja INPRIS, Warszawa 2012.
4 T. Baran, A. Wysocki, Diagnoza wiedzy prawnej Polaków, Kwartalnik SSP „Iustitia” Nr 4(22)/2015, s. 180.
5 W szczególności w odniesieniu do odpowiedzialności prawnej za treści pobierane z Internetu. Trudno jest wymagać od użytkowników Internetu pełni wiedzy w tym zakresie, skoro część doktryny prawnej stała przez długi czas na stanowisku, że pliki – poza programami komputerowymi i elektronicznymi bazami danych – można było pobierać, a nie można ich jedynie udostępniać. Po wyroku TS z 13.2.2014 r. w sprawie Nils Svensson i inni przeciwko Retriever Sverige AB, C-466/12 zagadnienie odpowiedzialności za linki (odesłania) uległo istotnej modyfikacji. Por. J. Barta, R. Markiewicz, Prawo autorskie, Warszawa 2016, s. 517.
[/hidepost]