- Ważne pytania
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(25)/2016, dodano 24 listopada 2016.
Odmowa powołania na stanowisko sędziowskie z perspektywy niepowołanego kandydata
[hidepost]
T.Z.: Czy system ochrony prawnej zdał egzamin w tym wypadku? Co należałoby zmienić?
E.W.: System ochrony prawnej w tym przypadku, w moim przekonaniu, zupełnie się nie sprawdził. Nie mam na myśli tego, że orzeczenia były niezgodne z moimi interesami, ale raczej fakt, że odniosłam wrażenie, iż sądy nie chcą się zająć tym problemem. Wojewódzki Sąd Administracyjny odrzucił skargę uznając, że Prezydent RP w sprawie powołania sędziów nie działa jak organ administracji publicznej, więc nie są to decyzje podlegające zaskarżeniu. Naczelny Sąd Administracyjny, rozpoznający skargę kasacyjną od orzeczenia WSA, zawiesił postępowanie do momentu rozstrzygnięcia sprawy przez Trybunał Konstytucyjny. Trybunał odmówił nadania dalszego biegu skardze konstytucyjnej, argumentując swoją decyzję faktem, że w skardze konstytucyjnej wskazano na „postanowienie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”, które formalnie nie istniało w momencie wnoszenia skargi, bowiem nie można za takie uznać pisma z Kancelarii Prezydenta do KRS o „nieskorzystaniu przez Prezydenta z konstytucyjnej prerogatywy” w zakresie powołania do pełnienia urzędu na stanowisko sędziego. Dodatkowo Trybunał Konstytucyjny w sprawie z wniosku Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego, jaki zaistniał pomiędzy Prezydentem RP i KRS w zakresie dotyczącym kompetencji do opiniowania kandydatów na stanowisko sędziego, umorzył postępowanie ze względu na niedopuszczalność wydania wyroku. Jak z tego wynika, sądy i Trybunał Konstytucyjny nie zechciały „mieszać się” w tę sprawę. Nie potrafiłam wówczas i nadal nie potrafię zrozumieć tej postawy. Uważam, że był to błąd, który aktualnie daje skutki w postaci umożliwienia władzy wykonawczej wpływania na sądownictwo.
T.Z.: Co doradziłaby Pani osobom, którym Prezydent Andrzej Duda odmówił nominacji?
E.W.: Współczuję osobom, którym odmówił nominacji Prezydent Andrzej Duda. Wiem, jak trudna jest sytuacja, w której się znalazły. Niezależnie od politycznego i prawnego znaczenia, sprawa ta ma przecież także ludzki wymiar. Bardzo bolesna jest świadomość przepadku kilkunastu lat nauki i pracy zainwestowanych w karierę zawodową, jednak nie można zapomnieć o konieczności zarabiania na utrzymanie własne i rodziny. Będąc w podobnych okolicznościach usłyszałam radę, by „przeczekać” do zmiany sytuacji politycznej w kraju po wyborach. Nie sądzę, aby aktualnie taka rada miała jakiekolwiek sens. Sama z niej zresztą nie skorzystałam i złożyłam wniosek o wpisanie mnie na listę adwokatów Wielkopolskiej Izby Adwokackiej, który został uwzględniony uchwałą Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu. Życzliwość, którą okazał mi ówczesny dziekan ORA w Poznaniu podczas rozmowy o mojej sytuacji zawodowej bardzo podniosła mnie na duchu. Wielu adwokatów zresztą okazywało brak tolerancji dla działań Prezydenta i niezrozumienie dla postawy sądów i Trybunału Konstytucyjnego, rozpoznających „nasze” sprawy. Myślę, że adwokaci mieli większą świadomość tego, jak groźny precedens stworzył ówczesny Prezydent, przy biernej postawie środowiska sędziowskiego.
T.Z.: Czy stowarzyszenia sędziowskie, takie jak „Iustitia”, powinny reagować na odmowę powołania? Jakie to ma znaczenie?
E.W.: Reakcja stowarzyszenia sędziowskiego, takiego jak „Iustitia”, na odmowę nominacji daje ogromne wsparcie osobom, które znalazły się w niezwykle trudnej sytuacji. Niewątpliwie ważna jest też reprezentacja interesów środowiska sędziowskiego, które nie powinno pozostawać bierne.
T.Z.: Od wielu lat pracuje Pani jako adwokat. Czy myśli Pani jeszcze o zostaniu sędzią?
E.W.: Praca adwokata daje mi wiele satysfakcji i ma zalety, które docenia szczególnie moja rodzina, m.in. bardziej elastyczny, niż w przypadku zawodu sędziego, czas pracy. Ze względu na moje doświadczenia zawodowe bardzo ważne jest dla mnie poczucie niezależności i braku podległości służbowej. To naturalne w przypadku osoby, której kariera – kilkanaście lat ciężkiej pracy – została w jednej chwili skreślona przez arbitralną decyzję jednego człowieka. Musiałam się tej decyzji podporządkować, chociaż nawet nie poznałam jej przyczyny. Poczucie niesprawiedliwości i krzywdy towarzyszy mi do dziś. Zawód adwokata daje większą gwarancję, że w przyszłości ponownie nie spotka mnie coś podobnego. Jednak studia prawnicze rozpoczęłam z myślą o karierze sędziego, nie biorąc pod uwagę możliwości wykonywania innego zawodu. Wybierając po studiach aplikację sądową konsekwentnie dążyłam do zdobycia zawodu sędziego. Nie zrealizowałam swoich planów z powodów ode mnie niezależnych, więc nie wykluczam możliwości ich zrealizowania w przyszłości. Jednak mogłabym pracować jedynie w niezależnym sądownictwie, które oprze się naciskom władzy wykonawczej, czego szczerze wszystkim życzę.
[/hidepost]