• Wieści z kraju
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(38)/2019, dodano 26 marca 2020.

Opowieść o kamyku, który odbił się w nieznanym kierunku, wywołując lawinę

Joanna Hetnarowicz-Sikora
(inne teksty tego autora)

Gdy za tobą tylko ściana, cofnąć się nie można

W grudniu 2019 r., w rocznicę stanu wojennego, w Sejmie przedłożono projekt „ustawy kagańcowej”, której główne zamierzenie było nader czytelne: upokorzyć sędziów odważnie opowiadających się po stronie respektowania zasad prawnych regulujących działania wymiaru sprawiedliwości w poszanowaniu Konstytucji RP i prawa unijnego. Błyskawicznie przeprocedowana przez Sejm w dniu 20.12.2019 r., ustawa kagańcowa skierowana została do Senatu. Jako sędziowie wiedzieliśmy, co to oznacza. Znaliśmy przecież założenia tej haniebnej ustawy, odbierającej sędziom możliwość korzystania z instrumentów prawa unijnego… Jako profesjonaliści całe życie zawodowe dokonujący interpretacji prawa wiedzieliśmy, że ustawa ta uderza w prawa obywateli, którzy do sądu przynoszą swoje problemy i oczekują od sądu ich rozwiązania w sposób wszechstronny i sprawiedliwy. Projekt ustawy, jeśli wejdzie w życie, pozbawi strony postępowania należytej, zgodnej ze standardami międzynarodowymi, ochrony… Tak umiera demokracja…

Poczuliśmy iż doszliśmy do ściany. Bo przecież to nie my jako sędziowie mamy instrumenty prawodawcze w ręku. My prawo ustanowione interpretujemy, stosujemy, dokonując jego subsumpcji w konkretnej sprawie powierzonej nam do rozstrzygnięcia. Nie my je tworzymy. Ale żeby je interpretować, musimy mieć pełną swobodę korzystania z dostępnych w cywilizowanym świecie instrumentów prawnych.

Mieliśmy ochotę krzyczeć… Tylko co ten krzyk mógłby zmienić? Co jeszcze mogą zrobić sędziowie, by zwrócić uwagę świata na to, że polscy sędziowie postawieni zostaną nad przepaścią w wykonywaniu swej pracy orzeczniczej: albo stosować będą prawo unijne i uchwały Sądu Najwyższego, co na mocy tej procedowanej ustawy grozić będzie nawet złożeniem z urzędu w wyniku postępowania dyscyplinarnego, albo wykonywać będą swą pracę nierzetelnie instrumenty prawa unijnego i orzeczenia Sądu Najwyższego pomijając, co grozić będzie międzynarodową odpowiedzialnością odszkodowawczą państwa polskiego wobec stron postępowań sądowych…

I wtedy pojawiła się idea marszu… Marszu Tysiąca Tóg… Marszu ciszy i milczenia… Sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, radcowie prawni… Prawnicy ubrani w swe togi lub niosący togi na ramieniu. Wszyscy wspólnie. Dla obywateli. Z obywatelami. Bo to dla nich jest wymiar sprawiedliwości, im służyć mają i dotąd służyły gwarancje procesowe. To stronom postępowań sądowych i reprezentującym ich profesjonalistom potrzebni są sędziowie, którzy nie muszą się bać i nie boją się zadać pytania prejudycjalnego do Trybunału Sprawiedliwości lub orzeczenie wydane w odpowiedzi na takie pytanie zastosować w prowadzonej przez siebie sprawie… Nie, nie wiedzieliśmy ilu z sędziów, prokuratorów, adwokatów, radców prawnych, notariuszy, prawników wspomagających pracę sądów, prokuratur, kancelarii prawnych odpowie na XI przykazanie: „Nie pozostań obojętnym”.

Nie wiedzieliśmy, czy apel o solidarność z polskimi sędziami spotka się z odzewem naszych zagranicznych kolegów, będących przecież tak jak my sędziami europejskimi… Czy staną z nami ramię w ramię, czy wyślą może raczej listy i życzyć nam będą powodzenia, uznając, że to nasza troska…

Marsz był trochę jak skok w nieznane…

Jesteśmy częścią jednej rodziny wspólnych wartości

Nadszedł ten dzień. 11.1.2020 r. o godzinie 15.00 poszliśmy ulicami Warszawy. Blisko 2 tys. sędziów z całej Polski, z najdalszych jej zakątków. Adwokaci, radcowie prawni, prokuratorzy, notariusze, prawnicy… Szliśmy razem, pokazując światu, że Polscy Prawnicy są zjednoczeni, odpowiedzialni, odważni i dobrze wyedukowani – potrafią zauważyć, które ustawy są sprzeczne z Konstytucją RP i prawem europejskim, chcą również respektowania wyroków TSUE. Ubraliśmy na siebie lub trzymaliśmy w rękach swe togi, będące przecież dla nas świętością, strojem urzędowym zakładanym na sali sądowej, gdy rozstrzygamy o ludzkich losach. Ich pojawienie się na ulicy było dla nas ostatecznością, symbolem naszej determinacji, ale też podkreśleniem powagi sytuacji, w której się wszyscy znaleźliśmy.

Wraz z nami do marszu stanęło blisko 60 sędziów reprezentujących sądy z całej Europy, od północy do południa, od wschodu po najdalszy zachód: Austrii, Niemiec, Portugalii, Danii, Francji, Chorwacji, Grecji, Słowenii, Hiszpanii, Węgier, Irlandii, Włoch, Norwegii, Rumunii, Niderlandów, Czech, Łotwy, Bułgarii, Estonii, Belgii, Serbii… W marszu uczestniczył też reprezentant sądownictwa tureckiego, który sam padł ofiarą represji w związku ze swą działalnością na rzecz niezależności sądów. Część z naszych europejskich kolegów na znak solidarności z polskimi prawnikami w czasie marszu miała na sobie własne togi.

„Jesteśmy europejskimi sędziami. W Europie musimy ufać sobie nawzajem. Dlatego stoimy razem z polskimi sędziami” – mówili sędziowie m.in. z Portugalii, Niderlandów, Francji, Irlandii, Austrii na niezwykłej konferencji prasowej zorganizowanej w Sądzie Najwyższym tuż przed rozpoczęciem Marszu. Wszyscy zapewniali, że polscy sędziowie walczą o najbardziej podstawowe europejskie wartości, przypominali historię Unii Europejskiej. Sędzia z Turcji ostrzegał: „U nas praworządność została kompletnie zniszczona. Pewnej nocy poszedłem spać jako sędzia, obudziłem się jako terrorysta”. Trzeba rozbić wszystko, co w naszej mocy, by taka sytuacja nie powtórzyła się nigdzie więcej…

W marszu nasi zagraniczni koledzy szli z nami ramię w ramię od Pl. Krasińskich przy Sądzie Najwyższym do ul. Wiejskiej przy budynku Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, dumnie zaznaczając swą obecność i pokazując światu, że jako prawnicy jesteśmy solidarni, a obywatele Polski mogą liczyć na etos, ducha i energię europejskiego środowiska prawniczego.

Do pochodu prawników dołączyli też zarówno stojący wzdłuż trasy marszu, jak i maszerujący wspólnie z prawnikami obywatele, którzy tłumnie przybyli na wydarzenie. Ludzie pokazali wspólnie swą niezgodę na niszczenie praworządności w Polsce. Każdy miał absolutne poczucie, że odgrywa w takiej chwili istotną rolę w imię obrony wspólnych fundamentalnych zasad i praw.

Szacuje się, że marsz zgromadził 35 tys. ludzi.

Strona 2 z 3123