- Temat numeru
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(29)/2017, dodano 14 stycznia 2018.
Prezydent Andrzej Duda niszczy państwo, zamiast je naprawiać1
Wyobraźmy sobie, że prezydent pewnego kraju proponuje ustawy, które usuwają z Sądu Najwyższego prawie połowę jego sędziów, przerywają konstytucyjnie określoną kadencję Prezesa SN i prawo powołania nowego Prezesa dają Prezydentowi, wreszcie, przerywają konstytucyjnie określoną kadencję Rady Sądownictwa, odpowiedzialnej za powoływanie sędziów. Z całą pewnością tak rażąco niekonstytucyjne rozwiązania spowodowałyby wielki opór społeczny i oskarżenia o zamach stanu. Tymczasem w Polsce, w której dokładnie taka sytuacja miała właśnie miejsce, propozycje Prezydenta są przyjmowane ze zrozumieniem. Dlaczego? Bo są postrzegane jako lepsze niż jeszcze bardziej niekonstytucyjne propozycje przedstawione wcześniej przez rządzącą partię Prawo i Sprawiedliwość. Dla zachowania obiektywizmu, ocena propozycji Andrzeja Dudy musi być jednak dokonywana w oderwaniu od poprzednich propozycji PiS. I tak oceniana, jest skrajnie zła.
Pierwszym proponowanym aktem prawnym jest ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa. Rozwiązania zawarte w projekcie tej ustawy utrzymują niezgodne z Konstytucją RP rozwiązanie, wcześniej proponowane przez PiS. Zgodnie z tym rozwiązaniem to nie sędziowie, ale posłowie wybierają sędziów – członków KRS. Przepisy polskiej Konstytucji wyraźnie wskazują, których członków KRS – nie sędziów – może powołać władza wykonawcza, a których członków władza ustawodawcza. W przypadku sędziów – członków KRS – Konstytucja RP nie wskazuje, kto ich powołuje, ponieważ jest oczywiste, że trójpodział i równowaga władz, uregulowana w art. 10 Konstytucji RP, wymaga, aby dokonywali tego sami sędziowie. To samo wynika z analizy prac przygotowawczych nad Konstytucją RP z 1997 r. Niemniej Prezydent, podobnie jak PiS, uznaje, że możliwe jest domniemanie kompetencji Parlamentu niewskazanej wyraźnie w Konstytucji RP.
Pozornym ulepszeniem sposobu wyboru sędziów – członków KRS jest propozycja Prezydenta, aby byli oni wybierani przez Sejm nie zwykłą, ale kwalifikowaną większością 3/5 głosów. Ta propozycja, zgłaszana przez Prezydenta już w lipcu, została uzupełniona o dodatkowe rozwiązanie. Ponieważ większość kwalifikowana może prowadzić do pata, jeśli posłom nie uda się uzgodnić ponadpartyjnego kandydata, Prezydent zaproponował, aby w takiej sytuacji to on wybierał sędziów – członków KRS. W tym miejscu Prezydent RP przedstawił chyba najbardziej kuriozalne rozwiązanie: stwierdził, że ma świadomość, że przyznanie jemu tej kompetencji byłoby naruszeniem polskiej Konstytucji, dlatego zaproponował… jej zmianę.
Propozycja ta dobrze ukazuje stosunek Prezydenta do Konstytucji RP – jeśli nie da się jej pogodzić z jego działaniami, nie działania trzeba zmienić, ale Konstytucję. Prezydent zdaje się nie rozumieć, że postanowienia Konstytucji RP nie są ozdobnikami, które można punktowo zmienić, ale mają charakter systemowy. Zmiana Konstytucji RP, dająca Prezydentowi wpływ na skład Rady odpowiedzialnej za powoływanie wszystkich polskich sędziów, nie byłaby drobną zmianą, rozwiązującą techniczny problem (który Prezydent sam spowodował), ale zmianą systemową, zaprzeczającą idei podziału władz.
Ponieważ, co było oczywiste, opozycja parlamentarna wykluczyła zmianę Konstytucji RP, Prezydent zaproponował nowe rozwiązanie pozwalające na uniknięcie pata w wyborach sędziów – członków KRS. Obecnie, w przypadku ich niewybrania, głosowanie nad kandydatami będzie się odbywać według zasady „jeden poseł – jeden głos”. W efekcie, większość sędziów – członków KRS i tak mianuje PiS. Najbardziej oburzającym elementem ustawy o KRS jest fakt, że przewiduje ona przerwanie konstytucyjnej kadencji członków Rady i ponowny, hurtowy wybór wszystkich jej członków według nowych zasad. Takie rozwiązanie umożliwi Sejmowi całkowitą wymianę składu KRS w krótkim czasie.
Druga z proponowanych ustaw, ustawa o Sądzie Najwyższym, jest równie zła, szczególnie ze względu na liczne niekonstytucyjne postanowienia. Rozpatrywane w zestawieniu z wcześniejszymi propozycjami PiS, rozwiązania proponowane przez Prezydenta wydają się mniejszym złem. Zamiast natychmiastowej wymiany wszystkich sędziów SN, Prezydent ustalił wiek emerytalny na poziomie 65 lat. Po osiągnięciu tego wieku sędzia przechodzi w stan spoczynku, chyba że Prezydent wyrazi zgodę na dalsze orzekanie. W efekcie około 40% sędziów SN straci w krótkim czasie swoje stanowiska. Dodatkowo, ponieważ I Prezes SN, Małgorzata Gersdorf, wkrótce osiągnie 65. rok życia, zostanie ona pozbawiona swojej funkcji przed końcem kadencji, mimo że Konstytucja RP gwarantuje, że kadencja ta trwa 6 lat. Projekt wprost przewiduje procedurę na wypadek przejścia Prezes w stan spoczynku i daje prawo Prezydentowi do powołania następcy. Jak widać, rozwiązania proponowane przez Prezydenta są jawnie niekonstytucyjne i fakt, że są nieco mniej niekonstytucyjne niż wcześniejsze propozycje PiS, nie czyni ich dobrymi.