• Temat numeru
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 2(16)/2014, dodano 29 sierpnia 2014.

Protokół elektroniczny, czyli próba zamachu na Jana Gutenberga

SSN Jacek Gudowski
(inne teksty tego autora)

[hidepost]

Pisemny protokół sądowy

Przejdźmy do protokołu. Każdy protokół to dzieło piśmienne, a potwierdzają to nie tylko słowniki języka polskiego wyjaśniające, że protokół to „pisemne sprawozda­nie”3, „akt sporządzony przez urzędnika zawierający opis (…)”4 albo „oficjalne pisemne sprawozdanie z przebiegu obrad, sesji, rozprawy sądowej itp.”5, ale także dociekania etymologiczne sięgające średniowiecznej łaciny i greki6. Także więc protokół sądowy, w jego klasycznej postaci, jest tekstem, a więc wytworem cywilizacji pisma; jak wska­zywano już w XIX w., stanowi on jeden z najważniejszych środków pisemnego ustalenia przebiegu i wyniku postępowania cywilnego7. Nie odzwierciedla on jednak, i taka jest jego istota, przebiegu rozprawy in extenso, lecz stanowi akt odtwarzający tylko te zdarzenia, które mają istotne znaczenie dla przebiegu postępowania i wyniku sprawy. W przeciwnym wypadku, protokół traci swą siłę oddziaływania i skuteczność komunikacyjną, stając się klasycznym szumem informacyjnym, zaciemniającym wy­da­rzenia istotne i ważne oraz utrudniającym, a niekiedy uniemożliwiającym, ich wy­odrębnienie. Jak niegdyś obrazowo podniesiono, protokół nie może być „morzem atramentu”8, „powinien być osadem rozprawy: wszelka zatem nieistotna gadanina stron powinna jak para, gaz, ulotnić się, a w protokole skrystalizować się tylko istot­na, faktyczna treść”9.

Należy podkreślić, że postulat zwięzłości i rzeczowości protokołu był nie tylko wyrazem niemocy technicznej (nie istniały wówczas znane dzisiaj metody zapisu,
a także nie stosowano stenografii10), lecz przejawem pragmatyzmu oraz swoistej, aktu­alnej także dzisiaj, ergonomii procesowej, wydobywającej twórczo ścisłe związki między warunkami pracy sądu a psychofizycznymi możliwościami człowieka. Na wzór germański zaproponowano dwie formy protokołu sądowego – pro­tokół chrono­logiczny i protokół reasumpcyjny. Protokół chronologiczny, stosowany częściej w po­stępowaniu karnym, jest sporządzany samodzielnie (na bieżąco) przez protoko­lan­ta, natomiast protokół reasumpcyjny (końcowy lub sukcesywny) polega na stresz­czaniu lub syntetycznym ujmowaniu przez przewodniczącego prze­biegu zdarzeń
i dyk­towaniu tak ujętych kwestii protokolantowi. System reasumpcyjny, powszechnie stosowany w postępowaniu cywilnym, został uznany przez naukę i prak­tykę
za lep­szy, gdyż „czyni protokół bardziej zwięzłym, wiele bowiem kwestii, wy­jaśnionych póź­niejszymi zdarzeniami, odpada, co przyczynia się też do większej przejrzystości pro­tokołu”11.

Ten sposób protokołowania, wytworzony i mocno osadzony w kulturze pisma (druku), zespolony z nią, dostosowany – i przez lata dostosowywany – do zdolności percepcyjnych człowieka, wychodzący naprzeciw jego przyzwyczajeniom i wielolet­niej tradycji, sprawny, skuteczny i bardzo wygodny w tworzeniu oraz korzystaniu nie tylko przez sędziów orzekających, ale również przez strony i ich pełnomocników, zo­stał znienacka zanegowany i zdyskredytowany. Na skutek dość niejasnych i nie­prze­konujących zabiegów propagandowych, wśród których dominował argument ekspo­nu­jący potrzebę kontroli sędziów i ich działań podczas rozprawy, jawnej prze­cież, wmówiono społeczeństwu, że protokół pisemny się przeżył, że jest niesku­tecz­ny, że należy go odesłać do lamusa jako twór zużyty i niepotrzebny. Kolejny raz zwy­ciężył mój „ulubiony” postmodernizm: zmieniać, zmieniać, wszystko zmieniać, tylko po to, że­by zmieniać, żeby było inaczej12. Zmieniać, bo gdzieś w innych krajach jest ina­czej, choć nie wiadomo, czy naprawdę, i czy sądownictwo oraz społeczeństwo są tam podobne do naszego i czy jakiekolwiek porównania
oraz odniesienia mają sens. Tym razem uderzenie postmodernistów było szczególnie odważne; ustawodawca zadał cios Gutenbergowi, a przy okazji nam, jego dzieciom.

[/hidepost]