• Prawo ustrojowe
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(18)/2014, dodano 4 marca 2015.

Sędziowie w podbitym kraju. Oficjalne sądownictwo polskie w Generalnym Gubernatorstwie 1939–1945

Marian Sworzeń
(inne teksty tego autora)

[hidepost]

Tymczasem wynagrodzenia w czasie wolnej Polski dawały sędziom godziwe utrzymanie (najniższa pensja sędziowska przekraczała 2 razy średnią przeciętnego pracownika, dochodziły ponadto dodatki: stażowe, funkcyjne, czasami terytorialne, np. tzw. stołeczny i śląski). W warunkach GG wszystko uległo zmianie. Sędziowie biedowali pospołu z innymi, nie byli w żaden sposób wyróżniani przez okupanta ani przezeń kuszeni jakąkolwiek poprawą sytuacji materialnej. Wspomnienia okupacyjne dostarczają wystarczających opisów tego stanu rzeczy. W niezwykle obszernym, rzetelnym i dokładnym „Dzienniku z lat okupacji Zamojszczyzny” pióra szczebrzeszyńskiego lekarza – Zygmunta Klukowskiego, zawierającym również wiele informacji o sądownikach – jest niewielki opis transakcji z połowy listopada 1939 r., kiedy to autor nabył od miejscowego sędziego „kalosze i dwie pary skarpet”20. Tak oto wyglądał początek okupacyjnej biedy, po której nadeszła jeszcze sroższa rzeczywistość. Adam Bień w swych wspomnieniach pisał o wyjazdach rowerowych po sesji sądowej na wieś po nabycie lub sprzedanie towarów21.

Ludzkie dramaty, ofiary, represje

Legitymacja sędziowska dawała ochronę taką jak każda inna, tj. potwierdzała fakt zatrudnienia, i nic ponadto. Praca w sądzie nie chroniła przed byciem zakładnikiem, ofiarą egzekucji, aresztowaniem, przesłuchaniem, pobiciem w siedzibie gestapo, wysyłką do obozu koncentracyjnego. Wkraczająca armia niemiecka często brała zakładników pośród miejscowej inteligencji – w naturalny sposób byli nimi sędziowie. Już na samym początku okupacji tropiono polskich sędziów i prokuratorów, zaangażowanych wcześniej w sprawy naznaczone elementem niemieckim, np. dotyczące niemieckich bojówek bądź aktów dywersji, ruchu nazistowskiego, a nawet spraw z udziałem obywateli polskich pochodzenia niemieckiego.

Przykładem może być los osób zaangażowanych w tzw. sprawę Beckmanna w Krakowie, wobec którego orzeczono przed wojną karę za obrazę Narodu Polskiego. Tenże krakowski fabrykant, po zajęciu miasta przez Niemców, osobiście dopilnował krwawego losu polskich prawników oskarżających i orzekających w jego sprawie w obu instancjach (zginęli zamordowani: sędzia Sądu Okręgowego – Władysław Bobilewicz, sędzia Sądu Apelacyjnego – Konrad Frąckiewicz, podprokurator Sądu Okręgowego – Andrzej Bieńkowski). Jedynie prokurator Jerzy Marcinkowski zdołał ocaleć. Beckmann nie darował nawet swemu obrońcy, adw. Józefowi Woźniakowskiemu (późniejszej ofierze Oświęcimia) – żądając od niego zwrotu honorarium (po wojnie Beckmann został powieszony z wyroku polskiego sądu, po wcześniejszym odszukaniu go na terenie Niemiec przez córkę jednej z jego ofiar).

Bezwzględny charakter miały represje gestapo na terenie Nowosądecczyzny22, gdzie istniało wiele starych kolonii niemieckich. Przykładem niech będzie śmierć kierownika (przyp. M.S. – tytulatura przedwojenna) Sądu Grodzkiego w Nowym Sączu – Wilhelma Miklaszewskiego, zabitego podczas przesłuchania w jego służbowym pokoju w lutym 1942 r. Wielu innych sądeckich sędziów i prokuratorów zginęło w obozach i egzekucjach; i tak w samym Oświęcimiu: wiceprokurator Sądu Okręgowego – Stanisław Szydłowski (1942 r.), sędzia Edward Kłos (1942 r.), sędzia Stanisław Miszke (1942 r.), sędzia Sądu Okręgowego – Stanisław Wąsowicz (11.11.1941 r.) – rozstrzelany z grupą innych sądecczan) i sędzia Zbigniew Butscher (1941 r.).

Na terenie GG podczas okupacji (nie piszę tutaj o wszystkich stratach polskiego sądownictwa, w tym na obszarach wschodnich, na Śląsku, Pomorzu i Wielkopolsce) zginęło wielu innych sędziów. Użyję jednego tylko przykładu, z samego początku okupacji. W Wigilię 1939 r. rozstrzelano w Lublinie sędziego Bolesława Sekutowicza, prezesa Apelacji i sędziego Stanisława Bryłę, prezesa Sądu Okręgowego23.

Nieraz zwracano się do polskich sądowników z sugestią podpisania Volkslisty, gdy brzmienie nazwiska i inne okoliczności mogły sugerować niemieckie pochodzenie. Źródła mi dostępne każą przyjąć, że sądownicy nie byli tu obiektem żadnych szczególnych nagabywań. Nieliczne są przypadki karier zawodowych, w zamian za odstąpienie od polskości. Sędzia Alfred Schlitter, kierownik Sądu Grodzkiego w Częstochowie, odmówił zdecydowanie podpisania niemieckiej listy narodowościowej24. Jego ojciec nachodzony potem w tej samej sprawie, według zapisanych przez historyka słów, odrzucił namowy: „Tu, w Polsce otrzymałem pracę i chleb, mogłem wykształcić syna. Niczego od was nie chcę”. W lutym 1941 r. w wyniku denuncjacji – sędzia Schlitter został aresztowany, a potem umieszczony w obozie w Oświęcimiu. W czerwcu 1941 r., oznaczony numerem 12 191, zginął w obronie bitego współwięźnia.

Znane są również przypadki wygrywania przez Niemców problemów narodowościowych, np. związanych z tzw. kartami narodowości ukraińskiej. Miały miejsce nieliczne próby odwoływania się do tej formy uprzywilejowania, bądź wręcz niemieckich decyzji administracyjnych co do obsady stanowisk kierowniczych w sądach.

[/hidepost]