- Na dobry początek
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(29)/2017, dodano 3 stycznia 2018.
Udział czynnika obywatelskiego (suwerena) w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, czy polityków w zawłaszczaniu sądów?
Ten art. 7 Konstytucji RP oznacza również tyle, że kompetencji się nie domniemywa i się ich nie dodaje, jeśli się nie ma do tego wyraźnej podstawy. To taka uwaga do tego, że Pan Minister Sprawiedliwości decyduje, kto może dalej pozostać czynnym sędzią w sądzie powszechnym, a Pan Prezydent chce decydować o tym, kto pozostanie sędzią SN. Z samego faktu, że Pan Prezydent powołuje sędziów, podkreślam na wniosek KRS i na czas nieokreślony, nie wynika, że w związku z tym może samodzielnie decydować, dla kogo ten czas stanie się bardzo wyraźnie określony. Trudno też znaleźć uzasadnienie dla podobnej roli Ministra Sprawiedliwości. Bo przecież skoro Pan Prezydent takie uzasadnienie znajduje dla swojej roli w powoływaniu sędziów SN, to identyczne być ono powinno co do sędziów sądów powszechnych. Idąc takim tokiem argumentacji można by przyjąć, że skoro Prezydent nadaje obywatelstwo polskie i wyraża zgodę na zrzeczenie się obywatelstwa polskiego (art. 137 Konstytucji RP), to może także pozbawić obywatelstwa. Póki co, nikt na taki pomysł nie wpadł. Wreszcie przepis ten dobrze pokazuje, że nawet aby Prezydent mógł wyrazić zgodę na zrzeczenie się obywatelstwa przez kogoś, potrzebna jest do tego wyraźna podstawa prawna, której nie dało się wywieść tylko z tego, że obywatelstwo to nadaje.
Kompetencji się nie domniemywa, szczególnie jeśli godzi to w inne zasady konstytucyjne, np. odrębności władzy sądowniczej. Jakoś nigdzie nie mogę znaleźć zasady konstytucyjnej, na którą powołują się Minister Sprawiedliwości i Prezydent RP, czyli nadzoru (kontroli) polityków nad sądami. Nie mogę znaleźć, bo jest to sprzeczne z tym, że każdy ma prawo do sądu, który jest niezależny od władzy wykonawczej. Oczywiście pamiętam o podziale i równowadze władz (art. 10). Ale równowaga, współdziałanie nie oznacza jednolitości władzy (to było za czasów wiodącej roli PZPR) lub też hegemonii władzy politycznej nad sądowniczą. To tak na chłopski rozum, nie trzeba być konstytucjonalistą.
Wróćmy jednak do art. 4 Konstytucji RP. Wiadomo, że naród sprawuje władzę sam bezpośrednio lub przez swoich przedstawicieli. Jest oczywiste, że tam gdzie suweren chciał, aby przedstawicieli władzy wybierać w wyborach, zadecydował o tym w Konstytucji. Tak jest co do posłów, senatorów, Prezydenta, ale już nie co do rządu, a jeszcze w mniejszym stopniu co do sądów. W pewnych bowiem sferach, także władzy, czynnik przedstawicielstwa wynikający z wyboru ustępuje innym wartościom, np. profesjonalizmowi. Ze zrozumiałych względów chcemy, by skomplikowane spory prawnicze rozstrzygali profesjonaliści, a suweren przez przedstawicieli (posłów i senatorów) określa zasady ich wyboru i funkcjonowania w ramach Konstytucji. Czy to oznacza, że naród nie może brać udziału w sprawowaniu władzy sądowniczej? Oczywiście, że może! Pytam więc dalej, czy jest to tożsame z tym, że politycy wybrani przez naród mają takie same prawo do tego, jak naród, gdy ten działa bezpośrednio? Tu odpowiedź musi być negatywna. Jest tak dlatego, że wolne sądy, jako jeden z fundamentów demokratycznego państwa prawa, muszą być niezależne od władzy politycznej. Ta władza niemalże z samej istoty chce zagarnąć sądy dla siebie. Dlaczego tak jest? Bo sądy kontrolują tę władzę, pilnują by nie stała się wszechwładzą, są tarczą dla zwykłych ludzi przed omnipotencją polityków.
Jak więc zapewnić udział obywatelom, czy według innej nomenklatury, suwerenowi w sprawowaniu władzy sądowniczej, by ta się nie wyobcowała, nie stała się niesławną kastą? Otóż metod jest co najmniej kilka. Po pierwsze, zwiększenie udziału czynnika społecznego w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości (ławnicy, społeczni sędziowie) i stąd projekt „Iustitii” o społecznych sędziach handlowych. Po drugie, wprowadzenie sędziów pokoju wybieranych w wyborach powszechnych, rozpoznających najprostsze sprawy („Iustitia” jest przygotowana do rozmów). Po trzecie, zwiększenie udziału obywateli w wyborze sędziów do KRS i funkcjonowaniu Rady (jest gotowy projekt „Iustitii” o KRS). Po czwarte, zwiększenie transparentności postępowań, w tym dyscyplinarnych stąd nasz projekt zapewniający szeroki dostęp publiczności, także przez Internet.
Ci, którzy proponują rozwiązania naruszające ww. zasady konstytucyjne, powinni zrzucić maskę przywracania sądów obywatelom, bo jak widać to oni sami chcą decydować, kto w nich będzie zasiadał. Sądy są niszczone niczym Puszcza Białowieska. Są one bezrefleksyjnie karczowane. Przedstawiciele władzy politycznej chcą zagarnąć dla siebie jak najwięcej. Mają swoje sposoby i swoje cele. Tracimy wszyscy, traci Polska. Wracamy do stanu sprzed 1989 r. marnując zdobycze Solidarności. Tak jak drzewa szybko nie urosną, tak zaufania do sądów, do Państwa i prawa też szybko nie odbudujemy. Jest jeszcze czas na zatrzymanie wycinki.
Prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”
Krystian Markiewicz
1 Zob. wyr. TK z 25.11.1997 r., K 26/97, OTK 1997, Nr 5–6, poz. 64.
2 P. Tuleja [w:] Konstytucja RP. Komentarz, T. 1, pod red. M. Safjana, L. Boska, Warszawa 2016, s. 222.