• Temat numeru
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(29)/2017, dodano 6 stycznia 2018.

Wystąpienie SSN Jacka Gudowskiego podczas obchodów 100-lecia odrodzonego sądownictwa polskiego w siedzibie Krajowej Rady Sądownictwa, Warszawa 28.9.2017 r.1

[hidepost]

Burzliwa dyskusja i próby znalezienia rozwiązania kompromisowego nie przyniosły rezultatu. Podczas jednej z narad Stanisław Car oświadczył stanowczo, że przygotowany projekt „tchnie nieufnością” do Ministra Sprawiedliwości i nie daje mu należytych wpływów na sądy – choć te wpływy były doprawdy niemałe – w związku z czym powołał nową komisję, pod własnym przewodnictwem, złożoną z osobiście wybranych wysokich urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości. Oświadczył też, że: „należy liczyć się z warunkami zrealizowania projektu ustrojowego w chwili obecnej i z wymogami ustalenia ścisłej kolaboracji władzy sądowniczej i wykonawczej oraz istotnego wpływu władzy wykonawczej na sprawę wymiaru sprawiedliwości”.

Trudno się dziwić tym słowom i wszystkim późniejszym posunięciom Cara, gdyż Polska energicznie wkraczała w fazę autorytaryzmu, zwanego wówczas z odrobiną litoty „cezaryzmem demokratycznym”. Już wtedy pojawiało się zjawisko przesuwania pól semantycznych terminów politologicznych oraz zmiękczania ich brzmienia.

Prace komisji Stanisława Cara trwały prawie pół roku, a przygotowany projekt od razu otrzymał atrybut oficjalnego projektu Ministerstwa Sprawiedliwości. Przeprowadzono publiczną dyskusję nad projektem, ale była ona pozorna, gdyż proponowanych zmian wiceminister Car nie uwzględnił, dodając za to kilka nowych własnych pomysłów; w sposób nieznany całej ówczesnej cywilizowanej Europie rozszerzył kompetencje nadzorcze prezesów, wyposażając ich w uprawnienie arbitralnego decydowania o legalności lub nielegalności zarządzeń sądu i uchylania ich (później ten pomysł zniknął), a ponadto tak zaprojektował sposób zmian siedzib i granic okręgów sądowych, że możliwe stało się dowolne przenoszenie, a nawet usuwanie sędziów.

Stanisław Car był także pomysłodawcą kolegium administracyjnego, organu sądu, składającego się z kilku sędziów, z których mniejszość była wybieralna, mającego być przeciwwagą dla zgromadzeń ogólnych, których kompetencje drastycznie zredukowano, a w konsekwencji znacznie wypaczono ich funkcje.

Wobec takiej postawy komisji środowisko sędziowskie zostało właściwie bezradne i bezbronne, co podkreślali – niekiedy w dramatycznych słowach – wybitni wówczas prawnicy i sędziowie Sądu Najwyższego, członkowie Komisji Kodyfikacyjnej, np. Władysław Seyda, Aleksander Mogilnicki czy szczególnie aktywny w publicystyce Janusz Jamontt.

Rada Ministrów projekt przyjęła i 21.1.1928 r. uchwaliła, a na podstawie art. 44 ust. 6 Konstytucji marcowej i ustawy z 2.8.1926 r. Prezydent Rzeczypospolitej 6.2.1928 r. wydał ów projekt jako rozporządzenie z mocą ustawy7. Zaraz po wejściu w życie prawa o ustroju sądów powszechnych, Stanisław Car – który zastąpił Aleksandra Meysztowicza na stanowisku Ministra Sprawiedliwości – skorzystał z art. 284 § 1 Konstytucji marcowej, zawieszającego na 3 miesiące zasadę nieusuwalności sędziów Sądu Najwyższego, na rok sędziów sądów apelacyjnych i na 2 lata pozostałych sędziów, i zwolnił ze służby większość swoich głównych oponentów, m.in. Pierwszego Prezesa SN Władysława Seydę oraz prezesa tego Sądu Aleksandra Mogilnickiego, a także kilku prezesów sądów apelacyjnych, m.in. w Toruniu i w Katowicach. Ta historia stała się nam bliższa dzięki wydanym niedawno wspomnieniom sędziego Aleksandra Mogilnickiego. Nawiasem mówiąc, Car, „przepychając” ten przepis, tłumaczył, że zawieszenie zasady nieusuwalności jest mu potrzebne, aby oczyścić polskie sądownictwo z sędziów narodowo obcych – zwłaszcza pochodzenia rosyjskiego i ukraińskiego – którzy zresztą, co pokazały późniejsze oceny, byli dobrymi, polskimi sędziami.

W wyniku wejścia w życie Prawa o ustroju sądów powstały jednolite sądy grodzkie do rozstrzygania spraw drobnych, sądy okręgowe jako I instancja w sprawach poważniejszych i jako instancja apelacyjna od orzeczeń sądów grodzkich, a także sądy apelacyjne, w zasadzie wyłącznie jako II instancja dla sądów okręgowych. Na szczycie stanął Sąd Najwyższy z siedzibą w Warszawie jako sąd kasacyjny, choć – jak wspomniałem – bez uprawnień pozajudykacyjnych.

Sędziowie pokoju, przewidziani w Konstytucji marcowej, nigdy nie zostali powołani, a mocą Konstytucji kwietniowej oraz ustawy z 9.4.1938 r. zostali na stałe wyeliminowani z polskiego ustroju sądów. Działały natomiast sądy przysięgłych; funkcjonowały w sądach okręgowych i składały się z trybunału (skład zawodowy – przewodniczący i dwóch sędziów) oraz ławy składającej się z 12 przysięgłych. Orzekały o najcięższych zbrodniach i przestępstwach politycznych. Zostały zniesione wymienioną ustawą z 9.4.1938 r. Ich działanie przedstawia – ogólnie bardzo wierny realiom sądowym międzywojnia – niezły film Janusza Majewskiego „Sprawa Gorgonowej”.

[/hidepost]