• Prawo ustrojowe
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 2(40)/2020, dodano 13 października 2020.

Wystąpienie SSN prof. Włodzimierza Wróbla podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN – 22.5.2020 r.

Druga część wykładu, druga część naszej rozmowy. Przepis na to, jak takie instytucje się przejmuje. To jest bardzo istotny moment, w którym warto rozmawiać z prawnikami o systemie prawa, ponieważ te instytucje niezależne, takie jak sąd, to, co ma chronić obywateli, żeby ten sąd nie był wasz czy nasz, wracam do tej frazy non stop, tylko żeby był sądem niezależnego państwa, bez względu na to, jaka władza polityczna w tym kraju rządzi.

Zawsze będzie napięcie i zawsze są pomysły na to, jak te niezależne instytucje – mimo brzmienia Konstytucji, mimo dobrych intencji – jak te instytucje zawłaszczyć. Przepis? Państwo znacie go przecież bardzo dobrze. Co się najpierw robi? Najpierw się robi hejt. Najpierw się zamienia sędziów w bestie, w kasty, w komunistów, w złodziei. Sędziowie nie mają zwyczaju mówić, mówią orzeczeniami. Ta sytuacja, w której nastąpił ów medialny atak, polityczny atak, zaskoczyła bardzo wielu. Nie byli w stanie powiedzieć wiele. Czy wymiar sprawiedliwości dobrze funkcjonował? Pewnie, że nie. Czy należało w takim razie ten wymiar sprawiedliwości po prostu zaorać i powiedzieć, że to wszystko nie ma sensu?

Proszę Państwa, nic nie sprawia tak wielkiej satysfakcji, jak możliwość unurzania w błocie autorytetu. To jest super mechanizm. To jest pierwszy element.

Jak się dalej przejmuje instytucje niezależnego państwa? Dalej, proszę Państwa, wymyśla się procedury, na które politycy głównie mają wpływ. Tworzy się takie instytucje polityczne jak KRS, które wybierają sami politycy, tworzy się prawo tak skonstruowane, żeby ostateczną decyzję zawsze jakiś polityk podejmował i szuka się prawników, którzy często z dobrą wolą, z dobrą intencją, a często bez dobrej woli i bez dobrej intencji, w ten plan polityczny wejdą.

Co dalej się dzieje? Dalej to już widzimy na tej sali, co się dzieje. Jesteśmy już poza wszelką procedurą. Jest Zgromadzenie Ogólne, jest organ kolegialny, tworzy się, czy politycznie nominuje się kogoś, kto tym organem będzie kierował, przecież to nominacja prezydencka, można sobie wybrać dowolną osobę. I nagle okazuje się, że tym organem konstytucyjnym nie jest Zgromadzenie Ogólne, tylko prowadzący obrady, który o wszystkim decyduje, wszystko przesądza, mówi, jak wygląda prawo, wydaje zarządzenia na temat tego, jak my mamy dyskutować, czy będziemy wrzucać do pudełka, czy możemy ustnie o cokolwiek zapytać kogokolwiek. Jesteśmy poza trybem.

Na końcu się okazuje, że ta procedura ma się też skończyć na niczym, ma zostać storpedowana, w istocie nie dojdzie do tego, czym się ta procedura ma zakończyć.

No i co dalej się dzieje? Tak sobie wyobrażam, że pewnie słuchając nas, byście takie pytanie zadali: no i co dalej? No i skończy się ta procedura na niczym, bo przecież – proszę Państwa, ja mówiłem o tym, jak żeśmy mieli to nasze spotkanie wcześniej – przecież ocieramy się o czyn karalny, no przecież wiedzieliśmy o tym, że tu prawie doszło do poświadczenia nieprawdy, że inaczej wyglądało głosowanie, a przewodniczący tych całych obrad stwierdza co innego. No jesteśmy poza trybem, tak…

No co dalej? Proszę Państwa, na to pytanie najtrudniej odpowiedzieć i właśnie nie potrafiłbym Wam – mówię do moich seminarzystów – wytłumaczyć, jaki jest sens tej zabawy. Przecież wiadomo, że do takiego sądu, który zostanie przejęty przez polityków, nikt nie będzie miał zaufania. On nie będzie skuteczny, on nie będzie mógł rozstrzygać ­sporów, bo on będzie naszym sądem, ale nie wspólnym ­sądem.

No inna skuteczność. Kimże będzie prezes wybrany w takiej procedurze?

Nie wiem, na razie jeszcze jesteśmy w fazie, która się nie zakończyła, ale z wypowiedzi przewodniczącego do tej ściany, do tej katastrofy zmierzamy, czyli takiej nielegalnej procedury przedstawienia Prezydentowi tych kandydatów. Czy Prezydent powoła? Oby nie, ale może powoła. I czym się to skończy? Czy I Prezesem SN, którego nikt nie będzie uznawał, albo tylko część będzie uznawała, czy I Prezesem SN, którego jakakolwiek zmiana polityczna, ta, siaka, owaka, dziś, jutro, za miesiąc, za dwa lata, za trzy lata będzie ciągle kwestionować jego legitymację, a potem kolejna władza polityczna znowu go wymiecie.

Czy chcemy takiego I Prezesa SN, który gdy będzie się zastanawiał, gdzie może pojechać z wizytą zagraniczną, to będzie widział tylko jeden sąsiedni kraj, który będzie w stanie go zaakceptować?

Nie wiem, nie umiem odpowiedzieć na pytanie, po co to wszystko jest. Może Wy będziecie bardziej domyślni – tu mówię do moich studentów.

Proszę Państwa, i trzecie pytanie, trzeci temat: Po co to Zgromadzenie, co tu się tak naprawdę dzieje i kto tu jest? Na sali siedzą prawnicy. Na sali siedzą sędziowie z wieloletnim doświadczeniem. Na sali siedzą wykładowcy akademiccy, sędziowie, którzy także mają takie doświadczenia akademickie. Poza tą salą są teraz obywatele, których policja legitymuje. Wyjdziemy z tej sali i Państwo Sędziowie będziecie musieli siąść za stołem sędziowskim i popatrzeć w oczy obywatelom, którzy będą się zastanawiać – bez względu na Wasze intencje i bez względu na Wasze przekonanie o niezawisłości – będą się zastanawiać, czyim sądem jesteście. A wykładowcy akademiccy będą mieli dużo trudniejszą rolę, Pani Profesor, bo trzeba będzie stanąć przed studentami i powiedzieć, co się tu zdarzyło.

Mikołaj, nie rezygnuj, nie rezygnuj z bycia sędzią. Nie rezygnuj z bycia prawnikiem, bo to jest taki zawód, w którym trzeba walczyć o innych. W jaki sposób? Walczyć o wspólnotę, walczyć o Państwo. Tak jak prawo – prawnicy mają kręgosłup i w pewnym momencie on się odgina. To może być później czy prędzej…

Strona 2 z 212