• Na dobry początek
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 1(27)/2017, dodano 13 lipca 2017.

O wizji sądów i sędziów. Kilka uwag po Kongresie

prof. UŚ dr hab Krystian Markiewicz
(inne teksty tego autora)

N. Diaz Abad przypomniała, że w ubiegłym roku na Zgromadzeniu Ogólnym ENCJ przyjęto Deklarację Warszawską, w której zapisano, że: „w kontekście rozwoju wydarzeń w Polsce, ENCJ podkreśla znaczenie tego, by władza wykonawcza uszanowała niezawisłość wymiaru sprawiedliwości, a podejmowane reformy systemu sprawiedliwości były przeprowadzane wyłącznie po przeprowadzeniu istotnych konsultacji z Krajową Radą Sądownictwa i z samymi sędziami. ENCJ będzie nadal monitorować rozwój sytuacji w (…) Polsce, by zapewnić respektowanie podstawowych zasad zapewniających niezależność sądownictwa”.

Skoro podróże zagraniczne Pana Podsekretarza, który tę regulację tak chętnie przywoływał, doprowadziły go do Niemiec, oddaję głos Wiceprzewodniczącemu MEDEL – T. Guddatowi. Zaczął on od niemieckiego powiedzenia, by nie porównywać gruszek do jabłek. Jak wyjaśniał, Pan Wiceminister w swoim przemówieniu właśnie tak zrobił. Nie miejsce w tym artykule na szczegółowe przedstawienie wypowiedzi, zapis wideo jest dostępny na stronie www.iustitia.pl. T. Guddat zauważył, że przykłady Saksonii i Bawarii nie były dobrymi przykładami, bo one nie są reprezentatywne dla systemu niemieckiego. Podkreślił, że w Niemczech jest bardzo dobrze funkcjonujący system kontroli równowagi władz. Jeśli jest więcej niż jeden kandydat, to kandydat przegrywający ma prawo odwoływać się do sądu administracyjnego od decyzji Ministra Sprawiedliwości, a kwestionowana decyzja może zostać zmieniona. Był zszokowany tym, w jaki sposób, Ministerstwo Sprawiedliwości odnosi się do sędziów, tj. w sposób pozbawiony szacunku, a nawet kieruje personalne ataki przeciwko konkretnym sędziom. Nie sądzę, żeby gdziekolwiek w Europie mogło do czegoś takiego dojść. W trosce o zdrowie gościa z zagranicy, nie przypominałem, że Pan Podsekretarz, w ramach przypodobania się tym razem tej władzy, błysnął nawet na arenie sejmowej, że wprowadzenie nowych ustaw, sztandarów wyszywanych wspólnie z sędziami z MS, oznacza koniec „sędziokracji”.

I na koniec prof. A. Sanders, która pisze o niemieckim systemie skonstruowanym tak, że zapobiega nominacjom, które w jakikolwiek sposób mogły być motywowane politycznie. Sędziowie głośno zabierają głos w takich kwestiach. Poza tym zwraca uwagę, że kultura niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów jest silnie utrwalona w Niemczech. Większość polityków rozumie, że są to wartości, które trzeba szanować. Dodaje, że w Niemczech jest wreszcie Trybunał Konstytucyjny o bardzo silnej pozycji, który nie waha się podważać decyzji władzy wykonawczej czy ustawodawczej.

Zdając więc sobie sprawę z populistycznych porównań polityków, których wiedza jest dość szczątkowa, by nie powiedzieć marna, odpowiem że aby porównywać owe gruszki do jabłek, musi być spełniony warunek wstępny. Można powiedzieć warunek dialogu gentelmanów. Najpierw Panowie znajdźcie w innych krajach takich ministrów i jego urzędników, którzy o sądach i sędziach wypowiadają się na poziomie magla i tabloidów1. Zawiesicie później te przykłady na waszej stronie i wtedy rzeczowo przystąpimy do analizy obydwu systemów prawnych i ich działania w praktyce. Po co się wypowiadać o zasadach fechtunku, natarciach, zasłonach, gdy jeden walczy z zasadami białą bronią, a drugi idzie z kijem bejsbolowym na rympał.

Przypomniałem, siłą rzeczy skrótowo, wypowiedzi kongresowe, bo po pierwsze są ważne, a po wtóre dynamika kongresowa była taka, że Pan Podsekretarz po swoim wystąpieniu, który nie tylko nasze koleżanki i kolegów z zagranicy wprawiło w osłupienie, po prostu wyszedł. Nie słyszał tych wypowiedzi, na które według swoich deklaracji oczekiwał. Może po prostu wiedział, że potwierdzenia dla swoich słów nie otrzyma. Zachowanie to oddaje świetnie tzw. dialog, który obecnie prowadzi władza polityczna. Dialog polegający na tym, że nie słucha się tego, co nie jest zgodne z tym, co zamierzają uchwalić politycy. Tak rzecz się ma w cichych pracach ministerialnych, tak jest w pracach parlamentarnych.

Dialogu nie było i nie ma. Wyciągnięta przez prawników ręka została odrzucona przez władzę polityczną. Za chwilę, podbudowani „oczekiwaną” wypowiedzią TK parlamentarzyści zakończą destrukcyjne prace legislacyjne nad ustawą o KRS i sądami powszechnymi. Zupełnie nadzwyczajna aktywność TK, który 20 czerwca już wydał oczekiwane przez rządzących polityków stwierdzenie o niekonstytucyjności przepisów ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Wspomniani politycy wydedukują z tego, to czego chcieli zwracając się do TK o pomoc w tworzeniu pozorów zgodnego z prawem niszczenia praworządności. Przaśna konstrukcja, której trybikami są Pan Podsekretarz razem z kolegami i koleżankami z resortu oraz rządzący parlamentarzyści. Zapewne na zapracowanych twarzach sędziów z ministerstwa, którzy promiennie uśmiechają się na posiedzeniach komisji sejmowych, uśmiech jeszcze nie raz rozpromienieje. To oznaka zadowolenia z tego, że oto spełnili dobrze swój obowiązek, wykonali zadania ministerialne. Z byciem sędzią nie ma to nic wspólnego. Tylko, rzecz nie sprowadza się do zadowolenia osób sprawujących teraz władzę, lecz tu chodzi o Rzeczpospolitą. Ciekawe, czy będą chcieli takich sądów, kiedy już stracą władzę. Mogę zadedykować im fragment „Przemiany Liwiusza” Zbigniewa Herberta: a imperium jak wszystkie imperia zdawało się wieczne.

Prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich
Krystian Markiewicz

Strona 2 z 212