• Na dobry początek
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(29)/2017, dodano 3 stycznia 2018.

Udział czynnika obywatelskiego (suwerena) w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, czy polityków w zawłaszczaniu sądów?

prof. UŚ dr hab Krystian Markiewicz
(inne teksty tego autora)

Trwa bezpardonowe, brutalne niszczenie wolnych sądów. Niektórzy przedstawiciele opcji rządzącej nawet nie kryją, że projekty, które przegłosowują, są sprzeczne z Konstytucją, ale zobowiązania polityczne są ponad to. Rzecz w tym, że instytucjonalni strażnicy Konstytucji nie spełniają swojej roli. Faktyczni – formalni i nieformalni – inicjatorzy zmian, niczym operatorzy harwesterów w Puszczy Białowieskiej, taranują kolejne mechanizmy obronne niezależności sądów. W przypadku puszczy wycinka odbywa się pod pozorem ratowania jej przed kornikiem drukarzem. W przypadku sądów niszczenie niezależności odbywa się pod pozorem „wycinki złogów komunizmu” i „przywracania kontroli nad sądami suwerenowi”. Jak wiadomo, średnia wieku sędziów to nieco ponad 40 lat, a wprowadzenie kontroli politycznej, to jawne łamanie konstytucyjnej zasady odrębności i niezależności władzy sądowniczej.

W debacie politycznej uzasadnieniem dla tych dewastujących wymiar sprawiedliwości zmian jest art. 4 Konstytucji RP. Zgodnie z nim, władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. Te przepisy mają rzekomo dawać podstawę do tego, by ujarzmić inne wskazujące, że ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej (art. 10) oraz że Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz (art. 173). Ma to tym bardziej dotyczyć przepisu głoszącego, że KRS stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów (art. 186). Pan Prezydent mówi o tym, że brakuje kontroli społeczeństwa nad władzą sądowniczą, a z regulacji, że sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej na wniosek KRS na czas nieoznaczony, wyprowadza wniosek, że może też decydować, czy sędziemu SN da możliwość dalszego orzekania, czy też przeniesie go w stan spoczynku.

Jak to więc jest? Może warto zacząć analizę tych pozornie sprzecznych regulacji od innych przepisów Konstytucji. Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli (art. 1) oraz demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej (art. 2). Skoro Rzeczpospolita jest dobrem wspólnym wszystkich, to nie jest dobrem tylko tych, którzy głosowali na określoną partię polityczną. Co zaś się kryje pod klauzulą demokratycznego państwa prawnego? Otóż co najmniej kilka warunków. Chodzi o pewien zbiór wartości wyrażonych wprost lub pośrednio w Konstytucji1. Z orzecznictwa TK wynika, że wartościami takimi są wartości polityczne (m.in.: porządek konstytucyjny, porządek prawny, demokracja przedstawicielska, podział władzy, autonomia parlamentu i jego swoboda prawodawcza, sądowy wymiar sprawiedliwości, odrębność władzy sądowniczej, niezależność sądów i niezawisłość sędziów, subsydiarność i zasada pomocniczości, określająca pozycję samorządu terytorialnego, pluralizm polityczny), wartości samego prawa (m.in. nie retroaktywność, vacatio legis, określoność) oraz wartości dotyczące ustroju gospodarczego2 .

Czy więc jest tak, że art. 4 Konstytucji RP daje podstawę parlamentowi do tego, by zniszczyć niezależność sądów, by wprowadzić znany z PRL-u nadzór władzy politycznej (partii) nad sądami, by skrócić kadencje członkom KRS, Pierwszemu Prezesowi SN i w ich miejsce wybrać nowych sędziów? Oczywiście NIE!

Po pierwsze, wynika to z faktu, że to suweren przyjął Konstytucję i ustalił jednocześnie zasady jej zmiany. To właśnie ta Konstytucja, jako jedna z podstawowych gwarancji ochrony praw i wolności człowieka i obywatela ustanawia wolne sądy, niezależne od polityków. Niszczenie więc tych wartości konstytucyjnych poprzez ustawy jest sprzeczne z wolą suwerena, który Konstytucję w referendum przyjął. Władza polityczna – Pan Prezydent, Pan Minister Sprawiedliwości i większość parlamentarna – musi bowiem działać na podstawie prawa i w jego granicach. Ot ciut dalej, raptem trzy artykuły, o tym jest mowa (art. 7). Te granice zakreśla m.in. art. 235 ust. 4 Konstytucji RP, który stanowi, że ustawę o zmianie Konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat ­bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów. Nie widzę tam regulacji, która czyniłaby wyłom, np. „chyba że nasi wyborcy przychodzący do biur poselskich uskarżają się na działanie sądów”, albo „że sami doświadczyliśmy przykrości z ich strony”, bądź też „że sądy nie działają wystarczająco dobrze” itd. Nie ma też mowy o tym, że można skrócić konstytucyjną kadencję Pierwszego Prezesa SN, o ile wprowadzona zostanie regulacja skracająca wiek, w którym można orzekać. To naprawdę nie jest skomplikowane.

Strona 1 z 212