- Ważne pytania
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(9)/2012, dodano 26 listopada 2012.
„Iustitia” może mieć satysfakcję
z Sędzią Grzegorzem Wałejko rozmawiają
[hidepost=1]
Bartłomiej Przymusiński: Jeśli chodzi o SSP „Iustitia”, ten brak szerszej dyskusji wynikał z naszego postulatu, by to Pierwszy Prezes SN sprawował nadzór administracyjny, a co do zmiany od początku byliśmy przekonani, że to ograniczy się do zmiany czysto formalnej. Ostatnie wydarzenia pokazały, że realia się nie zmieniły.
G.W.: Nie zmieniły się realia w tym sensie, że w sprawie gdańskiej stało się tak, jakby nic się nie zmieniło. Tylko, że stało się to niezgodnie z prawem. Jeżeli zdarzy się za jakiś czas sytuacja, że minister, nie wiedzieć czemu, zechce prowadzić własną lustrację albo zażąda akt sprawy bez podstawy prawnej, to kolejny prezes przypomni sobie o tym, że coś takiego zdarzyło się w Gdańsku i że nie powinien umożliwiać ministrowi sprawiedliwości naruszania przepisów PrUSP.
B.P.: O ile do tego czasu MS nie doprowadzi do nowelizacji ustawy w kierunku zwiększenia swoich uprawnień…
G.W.: Obawiam się, że pojawiło się takie dążenie, co wynika już z wypowiedzi niektórych polityków, wskazujących na potrzebę zapewnienia MS odpowiednich narzędzi. Nie rozumieją oni, że minister ma wystarczające narzędzia, tylko musi nauczyć się z nich korzystać. Co gorsza, w Ministerstwie Sprawiedliwości podjęto już takie prace, a sędzia – wybitna specjalistka zajmująca się ustrojem sądów, która odmówiła napisania przepisów demontujących nowy model nadzoru, z dnia na dzień pożegnała się z Ministerstwem Sprawiedliwości. Uważam, że należy mówić głośno o tym, jaka jest wartość tego nowego modelu nadzoru.
K.M.: Czy nie uważa Pan, że poziom legislacyjny ustawy jest niski? Dochodzi do wielu niejasności w związku przepisami przejściowymi, jaki jest okres trwania kadencji zgromadzeń, kolegiów, ich kompetencji. W poszczególnych sądach okręgowych koncepcje są różne, zwołuje się i odwołuje zgromadzenia sędziów. Przed kilkoma dniami w Warszawie wybrane na nowych zasadach zgromadzenie SO wybrało kolegium, a następnie prezes SO uznał, że wadliwie zwołał to zgromadzenie i tym samym wskrzesił dawne.A więc, przyjmując tę koncepcje, choć jej nie podzielam, jeden z największych sądów w Polsce nie miałby ustawowego organu, z uwagi na wygaśnięcie kadencji kolegium z mocy prawa. To istne kuriozum, które nigdy nie powinno mieć miejsca. To chyba wskazuje na potrzebę lepszego legislacyjnego dopracowania ustawy.
G.W.: Nie wydaje mi się, po prostu trzeba czytać ustawę razem z przepisami przejściowymi.
K.M.: Panie Sędzio, jaki był sens wprowadzania tak daleko idących wymagań odnośnie asystentów sędziów, to jest wymaganie od nich, aby ukończyli aplikację ogólną, co obecnie skutkuje tym, że nie ma na wolne miejsce osób spełniających te kryteria?
G.W.: W tej zmianie chodziło o jakość. Człowiek, który kończy aplikację, choćby nawet była to aplikacja ogólna, to jest jednak ktoś inny, niż ten kto trafia z uczelni do pracy w charakterze asystenta. Założenie podniesienia jakości pracy tych osób było, co do zasady, słuszne.
K.M.: Na etapie prac nad ostatnią dużą nowelizacją PrUSP było już jednak wiadomo, że ten system nie działa. Można było wrócić do poprzedniego systemu, albo mieć taki system, za którym opowiadali się sędziowie, niech to będzie osoba po studiach prawniczych, przygotowana przez sędziego.
G.W.: Przyjmując jako rozstrzygający fakt, że dla sędziów ważniejsze okazało się, aby był jakikolwiek asystent, nawet nieukształtowany, to przyznaję, że reakcja ministerstwa była nieco spóźniona, chociaż wówczas, kiedy pracowaliśmy nad PrUSP, kwestia ilości tych wolnych wakatów nie była aż tak istotna. Było to około 200 stanowisk, z tym, że skupionych w największych ośrodkach. Ta reakcja jednak nastąpiła i trwają prace nad umożliwieniem zatrudnienia osób, które nie skończyły żadnej aplikacji, a jedynie ukończyły studia prawnicze.
[/hidepost]