• Ważne pytania
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(9)/2012, dodano 26 listopada 2012.

„Iustitia” może mieć satysfakcję
z Sędzią Grzegorzem Wałejko rozmawiają

Krystian Markiewicz i Bartłomiej Przymusiński
(inne teksty tego autora)

[hidepost=1]

K.M.: Po latach udało się wypracować konsensus co do zasad waloryzacji wynagrodzeń sędziów. Przyjmowano nawet, że jest to tylko etap przejściowy i docelowo wynagrodzenie w najniższej stawce miało mieć mnożnik 2,5, a tymczasem waloryzacja w 2012 r. została zamrożona. Jakie są plany MS na najbliższe lata?

G.W.: Mogę powiedzieć w sposób zdecydowany, że poprzedni minister sprawiedliwości nie chciał zamrożenia wynagrodzeń, a Minister Gowin chce odmrożenia, bo obaj ministrowie zdawali sobie sprawę, że jest to bardzo istotna kwestia, ważna dla utrzymania jakości kadr wymiaru sprawiedliwości i dla wyniku dialogu z sędziami. Inną rzeczą są możliwości wynikające z budżetu państwa: tutaj minister finansów jest bardzo zdecydowany i jego zdanie jest bardzo istotne przy konstruowaniu budżetu. Obecnie w projekcie ustawy budżetowej są przewidziane odpowiednie środki na przywrócenie pierwotnej regulacji wynagrodzeń. Natomiast co parlament zrobi z ustawą budżetową, to już inna rzecz.

K.M.: Przez wiele lat cyklicznie spotykaliśmy się przy różnych okazjach, jak Pan Minister ocenia współpracę „­Iustitii” z ministerstwem? Jesteśmy oponentami w wielu sytuacjach, tak naprawdę chyba nie było żadnego wspólnego projektu. Deklaracje, które były składane przez Ministra Kwiatkowskiego, jak do tej pory nigdy nie zostały zrealizowane, miały powstawać nowe zespoły, nie powstały żadne. Żaden wspólny projekt nie został opracowany, te spotkania tak naprawdę kompletnie do niczego się nie przysłużyły. Czy coś takiego ma sens, może sama formuła jest niedobra?

G.W.: Z jednej strony jest to kwestia form działania np. zespołów, a druga rzecz – jak korzystać np. z dorobku intelektualnego takiej organizacji jak „Iustitia”. Pamiętam program „Iustitii” sprzed 3 lat „Sąd dla obywatela”. Jeśli bliżej przyjrzeć się, to okazuje się, że wiele pomysłów w sprawach karnych zostało w jakiś sposób zrealizowanych, nawet z pewnymi pretensjami ze strony „Iustitii”, że korzysta się z dorobku stowarzyszenia, nie mówiąc tak naprawdę kto jest autorem pomysłów. Podobnie było z zagadnieniami cywilistycznymi, w tym dotyczącymi referendarzy. Ten dorobek intelektualny został w jakiś sposób wykorzystany. Z tego punktu widzenia, „Iustitia” może mieć satysfakcję. Co do zespołów roboczych, to jest pytanie, czy dla opracowania projektu musi być koniecznie powołany zespół z udziałem ludzi z zewnątrz. Czasami nie jest to konieczne, wystarczy przeprowadzić rzetelne konsultacje. Wiem, że „Iustitia” chciałaby uczestniczyć bardziej aktywnie w pracach m.in. nad KPK, to było zgłaszane w swoim czasie, ale minister sprawiedliwości uznał całkowitą autonomię KKPK.

K.M.: Jak Pan ocenia, w tym kontekście, system legislacyjny odnośnie projektów, które wychodzą z komisji kodyfikacyjnej? Często są one modyfikowane jeszcze przed przesłaniem ich do Sejmu.

G.W.: To prawda. Projekty napisane przez obydwie komisje kodyfikacyjne przy ministrze sprawiedliwości są traktowane jak każdy inny projekt ustawy. Brak formalnej stabilności tych projektów zagraża ich spójności. Wydaje sie, że czas pomyśleć, by taką spójność im zapewnić, szczególnie jeśli chodzi o prawo sądowe.

K.M.: Proszę powiedzieć, czy zdążył sobie Pan już przypomnieć salę rozpraw?

G.W.: Nie byłem na sali rozpraw po opuszczeniu ministerstwa, ale na początku listopada tam trafię i z pewnością będę czuł się dobrze.

K.M.: Co zadecydowało o zmianie pionu orzeczniczego, bo przychodził Pan do ministerstwa z sądu powszechnego, a w chwili obecnej jest sędzią sądu administracyjnego. Co zdecydowało: mniejsze obciążenie, wyższe wynagrodzenie?

G.W.: Przez niemal całą moją karierę byłem cywilistą. Po pewnym czasie, kiedy pojawiło się wolne stanowisko w WSA w Lublinie, doszedłem do wniosku, że jeżeli zajmując w ministerstwie sprawiedliwości dość wysokie stanowisko przestałem orzekać w sądzie powszechnym, czas zrealizować odczuwaną przeze mnie potrzebę zmiany. Uważam, że zmiany w życiu zawodowym są dobre, ponieważ pozwalają unikać rutyny, a doświadczenie zawodowe pozwala na dobrą pracę w różnych miejscach. Byli sędziowie sądów powszechnych w sądach administracyjnych, szczególnie cywiliści, podobno bardzo dobrze się sprawdzają. Mam nadzieję, że i ta zmiana będzie dobra.

[/hidepost]