• Prawo ustrojowe
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(29)/2017, dodano 6 stycznia 2018.

Między dobrem wymiaru sprawiedliwości a politycznym posłuszeństwem

Ministerstwo Sprawiedliwości w sprawie reformy sądownictwa w latach 1980–1985

Kamil Niewiński
(inne teksty tego autora)

[hidepost]
Jesienią 1980 r. władze nadzorcze stanęły więc przed realną groźbą utraty kontroli nad sądami i sędziami. Blisko 70% środowiska domagała się ograniczenia wpływów ­administracji sądowej, urzeczywistnienia zasady niezawisłości sędziowskiej, wprowadzenia zasady nieusuwalności sędziów poza drogą dyscyplinarną (zniesienie możliwości pozbawiania sędziów stanowisk z przyczyn braku rękojmi i zasady kadencyjności Sądu Najwyższego9), stworzenia rzeczywistych struktur samorządu sędziowskiego (reprezentacja krajowa, przekształcenie kolegiów administracyjnych w kolegia sędziowskie), oddania w ręce samorządu wyłącznych kompetencji w zakresie nadzoru nad kształceniem przyszłych kadr sędziowskich oraz do wyłaniania kandydatów na sędziów i stanowiska funkcyjne prezesów i wiceprezesów sądów10.

Problem, przed jakim stanęło Ministerstwo Sprawiedliwości potęgował paraliż decyzyjny władz partyjnych, brak było wytycznych postępowania ze strony Wydziału Administracyjnego KC PZPR, których oczekiwano. Polityczna uległość administracji sądowej i jej bezradność w obliczu nowej sytuacji uwidoczniła się na konferencji zorganizowanej w Ministerstwie Sprawiedliwości 17.9.1980 r. „Zawsze czekaliśmy na dyrektywy i zalecenia, bez nich nie potrafiliśmy sami decydować”, podkreślał prezes Okręgowego Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Rzeszowie Franciszek Kruczyński. Prezes Sądu Wojewódzkiego11 w Legnicy Leopold Mrozik deklarował z kolei: „Zawsze staliśmy twardo na linii polityki Partii, ale jak długo można. Nie mamy oręża do walki z plotkami, bo nam samym brak oficjalnych informacji. Na nas Partia może liczyć, ale trzeba wypracować realny program, konsekwentnie realizowany”. Koncepcji działań jednak nie było, zaś Minister Sprawiedliwości Jerzy Bafia podkreślał jedynie: „Nasza siła to więź z Partią, tkwi we właściwym uchwyceniu nurtów odnowy, w więzi z Państwem socjalistycznym. Zaś nasza słabość leży w rozdrabnianiu, wewnętrznych sporach, negliżowaniu kuchni, sejmikowaniu, poddawaniu się emocjom, nastrojom histeryczno-emocjonalnym. (…) Potrzebne jest nam umacnianie więzi z Partią, z władzą, Państwem”12.

Pod koniec listopada 1980 r. Ministerstwo Sprawiedliwości przystąpiło do dialogu ze środowiskiem sędziowskim. Początkowo rozmowy z przedstawicielami NSZZ „S” PWS szły w dobrym kierunku. Jednak relacje Ministerstwa Sprawiedliwości z sędziami sympatyzującymi z „Solidarnością” cechowała wzajemna nieufność. Nieustępliwa postawa stron wobec istotnych postulatów (zniesienie przepisów o rękojmi i kadencyjności SN) doprowadziła do zerwania rozmów w połowie grudnia 1980 r., do których już nie powrócono. Ministerstwo Sprawiedliwości tolerowało jednak istnienie związku „Solidarność” w sądach. Do czasu wybuchu stanu wojennego ministerstwo nie podejmowało wobec związkowców działań o charakterze represyjnym, wbrew wytycznym Wydziału Administracyjnego KC PZPR z 2.3.1981 r. Wydział domagał się w nich „wnikliwego rozpoznania i bieżącego śledzenia postępowania sędziów – członków NSZZ »Solidarność«, zwłaszcza zajmujących stanowiska funkcyjne oraz oceny wywiązywania się przez nich z obowiązków służbowych”. Zalecał przy tym podejmowanie działań dyscyplinujących sędziów, zaś niezaangażowanych, mało aktywnych i opieszale realizujących uchwały partii prezesów nakazywał odwoływać ze stanowisk13.

Ministerstwo Sprawiedliwości zbliżyło się do umiarkowanej, gotowej do ustępstw części środowiska sędziowskiego. Systematycznie zacieśniała się współpraca z NSZZ PWS. Autonomiści nie dążyli bowiem do zupełnego wyjęcia sądów i sędziów spod nadzoru Ministra Sprawiedliwości i prezesów. Oczekiwali oni współpracy i wypracowania partnerskich relacji z administracją, przyznania środowisku sędziowskiemu możliwości wpływania na politykę kadrową w sądach za pośrednictwem organów samorządowych.

W grudniu 1980 r. opracowany został projekt porozumienia między Ministrem Sprawiedliwości i władzami założycielskimi NSZZ PWS. Projekt przewidywał ograniczenie kompetencji ministra i prezesów na rzecz samorządu. Środowisko miało wyłaniać kandydatów na prezesów i wiceprezesów sądów, decydować o przyjęciu na aplikacje, opiniować kandydatów na sędziów i asesorów, aprobować wnioski ministra o odwołanie sędziego z przyczyn braku rękojmi, czy rozpatrywać odwołania sędziów od wytyków udzielanych w trybie nadzoru. Co więcej, ministerstwo wyrażało wstępną zgodę na przeprowadzenie w trybie pilnym pozaustawowej weryfikacji urzędujących prezesów sądów przy udziale środowiska sędziowskiego14.

Przeciw tym postanowieniom projektu porozumienia wystąpili na konferencji w Ministerstwie Sprawiedliwości zorganizowanej 15.1.1981 r. prezesi sądów wojewódzkich. Zdaniem prezesa SW w Warszawie Stanisława Paweli, samorządowe postulaty sędziów miały jedynie na celu „sianie niepokoju w sądownictwie”. Z kolei prezes SW w Bydgoszczy Marian Szabela uważał, że samorząd mógł „tylko obniżyć poziom sądownictwa”. Jeden z prezesów – nazwiska nie wpisano do protokołu z konferencji – twierdził zaś, że zweryfikowani powinni zostać sędziowie, a prezesi powinni otrzymać szersze kompetencje w zakresie „manipulowania kadrą sędziowską”15.

[/hidepost]