- Prawo ustrojowe
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 2(20)/2015, dodano 29 sierpnia 2015.
Niekonstytucyjność trybu wyboru części członków Krajowej Rady Sądownictwa
[hidepost]
Gdyby SN przeanalizował choćby treść art. 97 Konstytucji RP, to dostrzegłby, że nie ma tam mowy o wyborczej zasadzie równości w wyborach do Senatu. Pomimo okręgów jednomandatowych na poziomie ustawy zwykłej, tworzy się jednak okręgi wyborcze w taki sposób, aby w możliwie maksymalnym stopniu była zachowana wyborcza zasada równości. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ w demokratycznym państwie prawa równość wyborcza w kreowaniu organów konstytucyjnych stanowi standard. W tym konkretnym wypadku SN uznał, że tak jednak nie jest.
Sąd Najwyższy użył stwierdzenia: „Konstytucja pozostawiła w tym zakresie swobodę ustawodawcy, który z zachowaniem zasady proporcjonalności przyznał szersze uprawnienia sędziom sądów wyższych instancji”. Oczywiście, że Konstytucja pozostawiła swobodę ustawodawcy zwykłemu. Problem tkwi w tym, że SN używa pojęcia „swoboda”, a faktycznie rozumie przez to dowolność. Obydwa te pojęcia dzieli dokładnie taka sama przestrzeń jak ta, która dzieli procesową zasadę swobodnej oceny dowodów od dowolnej oceny dowodów.
„Zasada proporcjonalności” nie została zdefiniowana przez SN, ponieważ jest to niewykonalne. Owa „proporcjonalność” ma bowiem charakter historyczny i zmienny. Przykładem są ostatnie zmiany8 w ustawie z 27.7.2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych9 (skierowanej przez Prezydenta RP do Trybunału Konstytucyjnego), gdzie doszło kolejny raz do zmniejszenia ilości sędziów sądów rejonowych względem sędziów sądów okręgowych w zgromadzeniu na poziomie okręgu. Dowolność ustrojowa ze swej natury jest niebezpieczna, ponieważ z reguły stanowi pożywkę dla wielce wstydliwych zjawisk, takich jak choćby nepotyzm.
Akceptując sposób rozumowania SN należy założyć, że gdyby ustawa zwykła zapewniła udział w KRS 12 sędziom NSA i po jednym z sądów powszechnych, wojskowych i SN, to takie rozwiązanie należałoby uznać za zgodne z art. 187 ust. 1 pkt 2 Konstytucji, w ramach cytowanej wyżej ustrojowej „swobody”. Gdyby również przenieść ustrojową „swobodę” w kreowaniu KRS ze sfery sądownictwa administracyjnego na wybory do Senatu, to można byłoby uzyskać efekt następujący: obywatele mieszkający np. na wschód od Wisły korzystaliby z dobrodziejstwa wyborów bezpośrednich, a reszta obywateli z wyborów pośrednich. Czy wówczas byłyby wątpliwości co do braku konstytucyjności takiego rozwiązania ustrojowego dotyczącego Senatu? Wydaje się, że nie. Dlaczego taki przykład? Ponieważ z art. 11 ust. 2 KRSU wynika, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów NSA wspólnie z przedstawicielami zgromadzeń ogólnych wojewódzkich sądów administracyjnych wybiera spośród sędziów sądów administracyjnych dwóch członków Rady.
Sąd Najwyższy nie przeanalizował skutków swego orzeczenia w kontekście sędziowskiej zasady niezawisłości (art. 178 ust. 1 Konstytucji RP). Wydaje się, że częścią składową (jedną z wielu) niezawiłości sędziego są jego niczym nieograniczone prawa wyborcze. Jak bowiem przekonać obywatela, że sędzia sądu okręgowego jest tak samo niezawisły jak sędzia SN, skoro pierwszy z nich funkcjonuje w przestrzeni wyborów kurialnych stanowiących ustrojowy relikt, a drugi korzysta z wyborczej zasady równości w kreowaniu tego samego organu konstytucyjnego? Niezawisłość sędziego oznacza także brak jego uzależnienia od innych sędziów również w sferze samorządowej. Nie jest to możliwe do osiągnięcia na płaszczyźnie wyborów kurialnych. Między innymi tym uzależnieniem organizacyjnym należy tłumaczyć zjawisko orzekania „pod drugą instancję”. Ograniczenie wielu negatywnych zjawisk występujących w sądownictwie jest możliwe tylko przy zachowaniu wyborczej zasady równości w sferze samorządowej, kreującej również członków KRS.
Sąd Najwyższy nie odniósł się do art. 32 ust. 2 Konstytucji RP stanowiącego, że nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. W tym kontekście SN nie wyjaśnia przyczyn ustrojowej wyższości przedstawicieli parlamentu nad sędziami sądów powszechnych, polegającej na tym, że parlamentarzyści w wyborach do KRS korzystają z wyborczej zasady równości, a wobec sędziów obniżono standardy wyborcze, skazując ich na wybory kurialne. Sąd Najwyższy nie poddał analizie skutków tego zabiegu ustrojowego w kontekście art. 10 Konstytucji. Wydaje się bowiem, że sytuacja, czyniąca wyborczą równość przywilejem, a nie prawem, uprawnia do stwierdzenia naruszenia konstytucyjnej zasady trójpodziału i równowagi władz.
Zabrakło w uzasadnieniu ww. wyroku oceny ustrojowego znaczenia art. 3 PrUSP, z którego wynika, że wszyscy sędziowie sądów powszechnych stanowią samorząd, przez co należy rozumieć, że czynią to w tym samym stopniu. Ta uwaga jest o tyle istotna, że to na płaszczyźnie samorządowej dochodzi faktycznie do kreowania sędziów – członków KRS. Dlatego rozróżnienie statusu wyborczego sędziów sądów powszechnych w tym kontekście należy oceniać również w kategoriach naruszenia reguł prawidłowej legislacji.
Ogólnikowość omawianej części uzasadnienia SN nasuwa skojarzenie ze stanowiskiem KRS z 31.7.2014 r.10 w przedmiocie zgodności art. 11 ust. 3 i 4 oraz art. 13 ust. 1, 2 i 3 KRSU z art. 187 ust. 1 pkt 2 Konstytucji RP: „Krajowa Rada Sądownictwa nie znajduje podstaw do kwestionowania zgodności z Konstytucją sposobu wyboru jej członków, będących sędziami sądów powszechnych. Zdaniem Rady art. 11 ust. 3 i 4 oraz art. 13 ust. 1, 2 i 3 KRSU są zgodne z art. 187 ust. 1 pkt 2 Konstytucji RP”. Stanowisko KRS nie zawiera uzasadnienia. Trudno jednak oczekiwać od organu, który pozytywnie zaopiniował kształt ustaw zwykłych, w częściach kreujących członków KRS, aby zaprzeczył sam sobie.
[/hidepost]