• Prawo ustrojowe
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 1(7)/2012, dodano 23 kwietnia 2012.

O planach zniesienia ponad 1/3 części sądów rejonowych

Piotr Maziarz
(inne teksty tego autora)

W ostatnio przedstawionym władzom sądowym przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekcie rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie zniesienia niektórych sądów rejonowych, utworzenia sądów apelacyjnych, sądów okręgowych i sądów rejonowych oraz ustalenia ich siedzib i obszarów właściwości1 przyjęto założenie, że znoszeniu podlegać będą sądy liczące do 12 (włącznie) stanowisk sędziowskich. Oznacza to, że spośród 321 wszystkich sądów rejonowych, likwidacji ulegnie aż 116 sądów.

[hidepost=1]

Wprowadzenie

Właściwość miejscową likwidowanych sądów przejmą te, przy których zostają utworzone wydziały zamiejscowe, umieszczone w dawnej siedzibie sądu zniesionego (cywilny, karny, a czasem także rodzinny). W uzasadnieniu projektu zadeklarowano utworzenie wydziałów analogicznych do tych, jakie istniały w znoszonym sądzie.

Spośród ujętych w projekcie zniesienia sądów małopolskich można wyodrębnić małe jednostki zatrudniające po kilku sędziów (SR Muszyna i SR Sucha Beskidzka), jak i jednostki dwa razy większe, bo zatrudniające kilkunastu sędziów. Do tej drugiej kategorii zaliczają się Sądy Rejonowe w Bochni, Limanowej, Zakopanem, Gorlicach, z kilkunastoma sędziami (11–12), będące dużymi zakładami pracy na prowincji (ok. 50–70 osób). Do kategorii pośredniej należy SR w Miechowie (7 sędziów) i SR w Dąbrowie Tarnowskiej (8 sędziów). Sądy te funkcjonują dość sprawnie, a nawet, jak to jest w przypadku Bochni, Dąbrowy Tarnowskiej i Limanowej, bardzo sprawnie.

Planowana reorganizacja jest oparta częściowo na poglądach Pana Sędziego Krzysztofa Petryny, zaprezentowanych w szczególności w opracowaniu pt.: „Sądownictwo ­Powszechne (stan na dzień 31.12.2010 r.)”, BAiES
– 1020-457/11 z 30.5.2011 r.2. W analizie tej jej autor wielokrotnie stwierdza, że w Polsce istnieje zbyt dużo sądów, tak okręgowych, jak i rejonowych, przy czym tych ostatnich  „blisko połowa nigdy nie powinna powstać”3. W pracy tej forsuje się pogląd, że odpowiednia struktura jednostki sądowej to taka, która liczy co najmniej 15 etatów sędziowskich i referendarskich, albowiem tylko wówczas jest możliwe powołanie 5 etatowych wydziałów cywilnych i karnych. W dalszej części tego opracowania znajdujemy stwierdzenie, że kryterium etatyzacji (w aspekcie racjonalnego, efektywnego i elastycznego wykorzystania kadr i obciążenia) w połączeniu z innymi kryteriami (np. liczbą ludności na jedną sprawę, względami komunikacyjnymi) powinny pozwolić na wypracowanie właściwej struktury organizacyjnej, a tym samym sieci sądów w kraju. W konkluzji swej analizy autor doszedł do wniosku, że: „sądownictwo nie bacząc na jakiekolwiek względy racjonalności spełniało w zasadzie wszelkie oczekiwania organizacyjne do niego kierowane tworząc niewydolną strukturę organizacyjną pod szczytnym hasłem sąd dla obywatela (maksymalna bliskość sądu dla obywatela)”. W końcu autor zadaje sobie pytanie „na ile ta wadliwa struktura organizacyjna (konieczność jej utrzymania, zabezpieczenia (rozdrobnienie etatów itp.) pozbawiła większe ośrodki (i odpowiednio większą liczbę ludności) skutecznej ochrony prawnej (sprawność postępowania), a stworzyło ją dla mikroskopijnych ośrodków z niewielką liczbą ludności4.

[/hidepost]