• Ważne pytania
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 2(2)/2010, dodano 31 grudnia 2011.

Odejście sędziego ze służby to porażka wymiaru sprawiedliwości
z sędzią SN Antonim Górskim, Przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa rozmawia

Łukasz Piebiak
(inne teksty tego autora)

Łukasz Piebiak: Panie Sędzio, czy Krajowa Rada Sądownictwa posiada wystarczające instrumenty do realizacji swoich konstytucyjnych zadań, w szczególności w zakresie stania na straży niezawisłości sędziów? Czy nie byłoby celowe przyznanie jej prawa inicjatywy ustawodawczej w tym zakresie? A może dostrzega Pan potrzebę powołania ogólnopolskiej reprezentacji samorządu sędziowskiego wyposażonej w prawo inicjatywy ustawodawczej?

[hidepost=1]

Antoni Górski: Można, oczywiście, twierdzić, że brak wyposażenia władzy sądowniczej w inicjatywę ustawodawczą jest jakimś przejawem nierównowagi pomiędzy trzema władzami państwowymi. Trzeba jednak pamiętać, że podstawowym zadaniem władzy sądowniczej jest kontrola przestrzegania prawa przez wszystkie podmioty – także przez pozostałe dwie władze, a nie udział w jego stanowieniu. Niezależnie od tej kwestii natury kompetencyjnej podnieść należy, że wyposażenie w taką inicjatywę zmuszałoby przedstawicieli władzy sądowniczej do zabiegania w parlamencie o poparcie zgłoszonego projektu ustawy, co mogłoby wikłać ich w konteksty polityczne. Uzasadnia to pewną ostrożność podejścia do tej propozycji zmiany natury ustrojowej, choć – być może – jest to obawa przesadzona i na wyrost.

Ł.P.: Czy Krajowa Rada Sądownictwa jest organizacyjnie przygotowana do należytego wypełniania swoich rozlicznych zadań? W szczególności czy jest i będzie w przyszłości w stanie w sposób właściwy dokonywać ocen setek, jeżeli nie tysięcy kandydatów na stanowiska sędziowskie? Czy widzi Pan potrzebę zmian stosownych regulacji ustawowych, a jeżeli tak, to w jakim kierunku?

A.G.: Problem dotyczy wyłącznie kandydatów na sędziów sądów rejonowych. Zbyt łatwa rezygnacja z instytucji asesora sądowego sprawiła, że na stanowiska w tych sądach gremialnie zgłaszają swoje kandydatury referendarze i asystenci sędziów, przy bardzo małym zainteresowaniu przedstawicieli innych prawników. Stanowi to zanegowanie założeń, deklarowanych przy dokonywaniu zmian regulacji prawnych dotyczących naboru do stanu sędziowskiego, zgodnie z którymi miał się on stać „koroną zawodów prawniczych”. Po raz kolejny zamierzenia rozminęły się z rzeczywistością. Zmiany w tym zakresie są więc potrzebne, wręcz niezbędne, ale idące w kierunku, by status sędziego był na tyle atrakcyjny – także finansowo – aby przyciągał dobrych i doświadczonych prawników z innych zawodów prawniczych. Jeżeli taka osoba zgłosi swoją kandydaturę, wówczas należałoby umożliwić udział w pracach zespołu KRS, powołanego do jej oceny, przedstawiciela właściwej korporacji prawniczej z głosem doradczym. W tym kierunku zmierza projekt nowej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.

Ł.P.: Czy Krajowa Rada Sądownictwa zamierza zająć się problemem nierównomiernego i częstokroć nadmiernego obciążenia sądów i sędziów? Czy w sytuacji, w której z powodu nadmiernego obciążenia sędzia nie jest w stanie podołać obowiązkowi podejmowania we wszystkich sprawach stosownych czynności, sędzia ten działa sprzecznie z zasadami etyki i naraża się na odpowiedzialność dyscyplinarną, czy też odpowiadają za tę sytuację jego przełożeni – nie wyłączając Ministra Sprawiedliwości jako administracyjnego zwierzchnika?

A.G.: Jest to bardzo poważny problem, którego nie da się rozwiązać w sposób zadowalający bez zmiany Konstytucji, statuującej zasadę nieprzenoszalności sędziego. W obecnej sytuacji trzeba więc podejmować półśrodki zaradcze. Wydaje się, że jednym z nich mogłoby być wprowadzenie możliwości dłuższych delegacji sędziów do orzekania w innych sądach, np. na wniosek Ministra Sprawiedliwości przez KRS. Natomiast nikt i nic nie może zwolnić sędziego od obowiązku orzekania zgodnego z prawem i zasadami słuszności, gdyż jest to istota jego pracy i powołania. Popełnienie przez niego błędu na skutek przeciążenia pracą może być jedynie okolicznością łagodzącą, a nie ekskulpującą.

Ł.P.: Wyrażane są opinie, że stosowanie przepisu art. 83 PrUSP prowadzi do naruszania norm maksymalnego czasu pracy oraz do wewnętrznej niesprawiedliwości w wymiarze sprawiedliwości w zakresie obciążenia sędziów – w zależności od miejsca pełnienia służby, zaś taka sytuacja narusza zasadę równości wyrażoną w art. 32 ust. 1 Konstytucji. Skoro w uzasadnieniu wyroku TK z 29.11.2007 r.1 stwierdzono: „Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie przypominał, że – zgodnie z ustalonym orzecznictwem Trybunału – zasada równości nakazuje jednakowe traktowanie podmiotów prawa w obrębie określonej klasy (kategorii). Wszystkie podmioty prawa charakteryzujące się w równym stopniu daną cechą istotną (relewantną) powinny być traktowane równo, a więc według jednakowej miary, bez zróżnicowań zarówno dyskryminujących, jak i faworyzujących” – dlaczego Krajowa Rada Sądownictwa nie wystąpiła w tej sprawie ze skargą konstytucyjną?

A.G.: Zapewne jest dużo racji w stwierdzeniu, że tzw. nienormowany czas pracy sędziego jest utrzymywany przede wszystkim dlatego, że zwykle przekracza normy czasu pracy przewidziane dla stosunków pracowniczych. Trzeba jednak pamiętać o tym, że instytucja uregulowana w art. 83 PrUSP odpowiada istocie i charakterowi pracy sędziowskiej, którą niełatwo jest określić i precyzyjnie wymierzyć czasowo. Jak ściśle wymierzyć czas, w którym rozmyślam nad rozwiązaniem trudnego problemu prawnego, albo o zawiłościach w stanie faktycznym sprawy – i to często w domu, czy na spacerze, a więc „po godzinach pracy”? Podobnie jest, kiedy – już po rozstrzygnięciu tych problemów – głowię się nad tym, jak przedstawić to w przekonujący sposób w uzasadnieniu rozstrzygnięcia. Wprowadzenie tu sztywnych regulacji czasowych mogłoby w konsekwencji prowadzić do swoistego zurzędniczenia pracy sędziowskiej, czego bym się obawiał.

[/hidepost]