• Mowa prezesowa
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 2(4)/2011, dodano 31 grudnia 2011.

Rozważania o godności

Maciej Strączyński
(inne teksty tego autora)

Przy okazji ostatnich wydarzeń wróciło do mnie słowo, którym posługuje się wielu ludzi w rozmowach na temat sądownictwa: godność. Zachowanie godne sędziego. W rozmaitych sytuacjach, zwłaszcza takich, jak dotykające ostatnio nasze środowisko.

Zacznę od dygresji. W 1984 r., w ponurym czasie stanu wojennego, na rozkaz władz pewien usłużny reżyser nakręcił film pt. „Godność”. Film opowiadał o robotniku, który zostaje przewodniczącym tzw. branżowego (czyli prorządowego) związku zawodowego i przeciwstawia się dzielnie „Solidarności”, zmuszającej otumanioną klasę robotniczą do strajkowania przeciwko socjalistycznej władzy. Elementy antysocjalistyczne wywożą bohatera z zakładu na taczkach, a on wciąż zachowuje się tak godnie, chce pracować, nie chce strajkować, kocha swój zakład, PZPR i socjalizm. Na szczęście w obronie takich godnych ludzi 13.12.1981 r. władze wprowadzają stan wojenny. Na cześć stanu wojennego druga część filmu otrzymała tytuł „Czas nadziei”. Powstał film haniebny, komunistyczna agitka, paszkwil na ówczesną wielką „Solidarność”. Dzieło reżysera–propagandysty i trzeciorzędnych aktorów wyłamujących się z bojkotu reżimowej telewizji. Władze były zachwycone, tylko ludzie nie chcieli „Godności” oglądać. Słowo „godność” zaczęło się źle kojarzyć. Słów nie da się na długo zawłaszczyć, prędzej czy później odzyskają właściwe znaczenie. Ten przykład jest jednak potrzebny, by pokazać, że każdym słowem można manipulować.

W obecnych, nerwowych dla sądownictwa czasach, wielu ludzi zadaje sobie i innym pytanie o godność zawodu sędziego. Wszyscy są zgodni, że od sędziów godności się wymaga. Ale gdy zaczynamy rozmawiać o tym, jakie zachowanie sędziego jest tą godnością nacechowane, a jakie nie –pojawiają się już różnice. Niekiedy dosyć zasadnicze.

Niektórzy twierdzą, że godność powinna przejawiać się m.in. w głębokim spokoju i przyjmowaniu wszystkiego, co nas spotyka, w sposób dostojny, bez nerwowych reakcji, a może nawet bez jakiejkolwiek reakcji. Według nich godny nie reaguje na zachowania niegodne. Nie reaguje na nic. Kroczy po świecie godnie, bez względu na to, co go spotka. Gdy ktoś go oczernia, kłamie, znieważa – godny milczy, bo to niegodne wdawać się w sprzeczki. Gdy ktoś go oszuka, okradnie – godny nie reaguje, bo to niegodne upominać się o sprawy materialne. Gdy ktoś go opluje – godny najwyżej ociera dyskretnie twarz, bo to niegodne reagować na takie zachowania ludzi niegodnych. Godny nie powinien bronić w ogóle własnej godności, bo ona jest święta i niepodważalna.

Czy jednak brak reakcji na wszystko – lub prawie wszystko – co nas dotyka, jest jedynym godnym zachowaniem? Czy sędzia powinien biernie wysłuchiwać zniewag i kłamstw na swój temat? Tu już należy się zawahać. Bo sędzia to nie tylko prywatna osoba, to także reprezentant ­Rzeczypospolitej. ­Jeżeli pozwala na naruszanie swojej godności, to musi pamiętać, że postrzegany jest także jako sąd, a z tego wynika ustawowy obowiązek, by w służbie i poza służbą strzec godności i powagi urzędu. Sędziemu nie wolno godzić się na znieważenie sądu, ma obowiązek reagować zgodnie z prawem i wymogami służby. Przerwać obrażające sąd zachowanie, wymusić posiadanymi, prawnymi środkami szacunek dla Rzeczypospolitej. Nie każdy ten szacunek dla sądu żywi, ale czy mu się to podoba, czy nie, musi go okazywać. Brak reakcji sędziego na obrazę sądu nie jest zachowaniem właściwym, może być nawet przewinieniem dyscyplinarnym. Tej obrazy nie wolno przyjmować z godnością.

Zatem godność to nie zawsze bierne przyjmowanie wszystkiego „z godnością”. A co robić, gdy trzeba bronić sądownictwa przed kimś innym, niż tylko rozzłoszczona strona procesowa?

W Polsce tak naprawdę nie ma władzy ustawodawczej i wykonawczej. Jest władza polityczna, mieszana, pochodząca z tych samych wyborów. Podział ról – kto zostanie posłem, kto ministrem – jest wewnętrzną sprawą partii rządzącej. Wybierając Sejm, obywatele tak naprawdę wybierają partię, której powierzą władzę w Sejmie i w rządzie. Jej kierownictwo rozdzieli role, zgodnie z jego wolą postępować będą i ministrowie – często do tego kierownictwa należący – i związani „dyscypliną partyjną” posłowie. Jedynie władza sądownicza jest odrębna, nie można jej obsadzić swoimi funkcjonariuszami. A gdy partia zwycięża, pragnie całej władzy. Tylko to sądownictwo…

Strona 1 z 212