• Ważne pytania
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 2(16)/2014, dodano 29 sierpnia 2014.

Sędzia nie jest urzędnikiem
z prof. dr hab. Małgorzatą Gersdorf, Pierwszą Prezes SN,
rozmawiają

Krystian Markiewicz i Bartłomiej Przymusiński
(inne teksty tego autora)

K.M., B.P.: Jedna z istotnych kwestii dotyczy uposażenia sędziów. Doskonale Pani ujęła w jednym z wywiadów wszystkie aspekty z tym związane. Powiedziała też Pani, co niewątpliwie ucieszy sędziów, że uposażenie SSR powinno być porównywalne do aktualnego uposażenia sędziego Sądu Najwyższego. W chwili obecnej mamy sytuację taką, że TK nie widział niczego niestosownego w arbitralnym zamrożeniu wynagrodzeń sędziów, a politycy raz po raz wyrażają wolę odejścia od tego, co wywalczono po latach, a co znacznie odbiega od Pani zapatrywania na wynagrodzenie. Czy ma Pani Prezes jakiś pomysł, plan, jak cel ten zrealizować?

M.G.: Będę wykorzystywała wszystkie możliwości związane z pozycją i kompetencjami Pierwszego Prezesa SN, aby był przestrzegany przez władzę ustawodawczą
i władzę wykonawczą przepis art. 178 ust. 2 Konstytucji, mówiący o zapewnieniu sędziom warunków pracy i wynagrodzenia odpowiadających godności urzędu
oraz zakresowi ich obowiązków. Będę ostro występowała przeciw wszelkim działaniom niezgodnym z cytowanym przepisem. Za krótkowzroczne uważam ustalenie uposażeń sędziów na tak niskim poziomie względem innych zawodów prawniczych. Niestety, za sukces dzisiaj uważa się, że sędziom nie obniżono zarobków,
bo pewnie prędzej tego mogą się spodziewać sędziowie niż podwyższenia uposażeń. Byłam dobrym radcą prawnym i wiem, że dobry prawnik może dobrze zarabiać. Mówi się, że przywilejem sędziów są pożyczki mieszkaniowe czy stan spoczynku, a tymczasem sędzia powinien tak dobrze zarabiać, aby mieszkanie mógł kupić bez takiej pożyczki i nie martwić się o środki na emeryturę. Od sędziego oczekuje się maksymalnej transparentności, wielu wyrzeczeń w życiu osobistym – za tym jednak powinny iść zachęty, które przekonają prawnika do podjęcia tego trudu. Dostrzegam generalnie problem, że istnieje obawa przed powiedzeniem wprost, iż nie tylko sędziowie, ale i członkowie rządu, powinni więcej zarabiać, bo to się per saldo społeczeństwu opłaci.

K.M., B.P.: Godzi Pani życie naukowca-profesora i sędziego, a wcześniej radcy prawnego, pracownika BSiA SN. Uważa Pani, że to dobra czy najlepsza droga do bycia dobrym sędzią?

M.G.: Nie mogę siebie oceniać. Niewątpliwie moja droga zawodowa jest nieszablonowa. Od pracownika naukowego, który ukończył aplikację sądową i radcowską,
po radcę prawnego, i dodatkowo członka rady legislacyjnej, eksperta parlamentarnego, a przy tym równolegle akademika piastującego godności uniwersyteckie,
do sędziego najwyższej rangi. Wszystkie te moje aktywności przygotowały mnie do zawodu sędziego. Niewątpliwie też byłam na tyle dorosła życiowo i zawodowo,
że mogłam unieść ciężar odpowiedzialności za ostateczne rozstrzygnięcie sprawy. A to wydaje mi się w zawodzie sędziego psychicznie najbardziej obciążające.

K.M., B.P.: Wskazywała Pani na to, że zawód sędziego powinien być koroną zawodów prawniczych, jak i na pozytywne aspekty formuły dawnej asesury.
Czy zatem powinniśmy zrezygnować teraz z KSSiP i powrócić do tego, co było już kiedyś, ale przecież też miało minusy nie tylko rangi ustrojowej, o których po latach chyba się zapomniało?

M.G.: Stworzenie KSSiP było zwieńczeniem pracy wielu ludzi oddanych wymiarowi sprawiedliwości. Inspiracją były rozwiązania wypracowane w kręgu tak bliskiej nam kultury romańskiej (przede wszystkim we Francji i Hiszpanii). Nie zawsze i nie u wszystkich pomysł był aprobowany, ale stworzono taką szkołę. Nie lubię burzenia. Lubię tworzyć. Uważam, że jeśli zbudowano taką szkołę, to trzeba dać jej szansę na dłuższe funkcjonowanie, dalsze doskonalenie, a dopiero po jakimś czasie ocenę ostateczną. Aby szkoła miała rangę i prestiż, jej absolwenci powinni automatycznie uzyskiwać status sędziego asesora (czy w nowej wersji sędziego na ­próbę). Przywrócenie natomiast owej asesury i możliwość ubiegania się o nią powinno być drugą ścieżką dojścia do zawodu sędziego. Trzecią natomiast drogą powinna być rekrutacja kandydatów na sędziów z innych zawodów prawniczych. Asesura jest potrzebna, aby sprawdzić predyspozycje psychiczne kandydata. Może asesura powinna być okresem, gdy orzeka się w składach wieloosobowych po to, aby inni sędziowie mogli asesora obserwować w działaniu, a on mógł liczyć na ich radę
i pomoc.

K.M., B.P.: Interesują nas też postulaty Sądu Najwyższego pod adresem ustawodawcy, a w szczególności: „kompleksowego uregulowania kwestii czynności procesowych w formie elektronicznej oraz uproszczenie kosztów sądowych” – dlaczego te właśnie kwestie są w ocenie SN istotne i na czym zmiany legislacyjne miałyby polegać?

M.G.: Zacznijmy od kosztów. Przepisy w tym zakresie są bardzo skomplikowane, rodzą wiele niejasności i różnych interpretacji. Dlatego wymagają weryfikacji
i przede wszystkim uproszczenia. Owo skomplikowanie materii widoczne jest „gołym okiem” w ilości zażaleń na postanowienia o kosztach. Jeśli chodzi
o dokonywanie czynności procesowych w formie elektronicznej, to jest to stosunkowo nowy instrument i dlatego wymaga szczególnej troski i baczenia na jego skuteczność. Muszę podkreślić, że również dla ministra sprawiedliwości jest to ważna kwestia, zatem w tym zakresie jestem dobrej myśli co do poczynań legislacyjnych. Ale dopiero czas pokaże, jak to zafunkcjonuje w procesie. Ważnym problemem do rozwiązania jest też zbyt rozbudowana kognicja sądów.
I źle funkcjonująca mediacja.

Strona 2 z 41234