- Varia
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(29)/2017, dodano 6 stycznia 2018.
Sędziowie pomiędzy realizmem i idealizmem
Sędziowie zawsze działają w ciężkich czasach. Nie będę ich usprawiedliwiał, spróbuję raczej wyjaśnić pewien mechanizm powodujący, że zawsze funkcjonują w warunkach pewnego aksjologicznego konfliktu. Ale taka jest właśnie rola filozofów prawa – mamy przede wszystkim identyfikować i analizować problemy, a następnie wyjaśniać i tłumaczyć ich istotę.
Kiedy w 1787 r. uchwalono amerykańską konstytucję, dosyć szybko zaczęły powstawać komentarze do tego aktu, a pierwszym z nich były tzw. Pisma Federalistów. Alexander Hamilton scharakteryzował tam pozycję ustrojową sędziów tworzących wymiar sprawiedliwości. Jego zdaniem sądownictwo to: „najmniej niebezpieczna władza”, ponieważ „nie ma wpływu ani na miecz, ani na sakiewkę”. Od czasów Hamiltona sytuacja uległa jednak zasadniczej zmianie. Judykatywa nie jest bowiem aż tak bezbronna, jak sądził Hamilton. Nie ma wprawdzie „miecza i sakiewki”, te dzierżą prezydent i kongres, ale ma inny bardzo istotny oręż – jest strażnikiem wartości konstytucyjnych. I właśnie dlatego sędziowie zawsze są w trudnej roli – zawsze bowiem działają w warunkach aksjologicznego rozwarcia, ponieważ nigdy wartości konstytucyjne nie pokrywają się w 100% z polityczną i społeczną rzeczywistością. To rozwarcie pomiędzy ideałem prawa i jego faktyczną realnością raz może być większe, raz mniejsze – zawsze jednak istnieje. By pokazać mechanizm powstawania i funkcjonowania tego fenomenu, odwołam się do pewnego obrazu (kolumna obok).
Jego autorem jest Gustav Klimt, a samo dzieło było elementem większej całości i miało stanowić ozdobę auli uniwersyteckiej w Wiedniu. Kompozycja składać się miała z czterech obrazów symbolizujących cztery podstawowe fakultety oraz piątego uosabiającego ideę uniwersytetu jako całości. Klimt podjął się namalowania Prawoznawstwa, Medycyny i Filozofii, pozostałe dwa obrazy, Teologia i środek kompozycji, miały być dziełem Franza Matscha. Pewne znaczenie mają okoliczności powstania dzieła. Pierwotnie, jak wynika z zachowanych szkiców, Klimt chciał przedstawić nieco inną wizję prawoznawstwa pojawia się tam postać kobiety z mieczem w dłoni: jasna, promienista, wzniosła, majestatyczna, optymistyczna. Była to więc stylizacja charakterystyczna do pewnego stopnia dla tradycyjnego obrazu Temidy i zupełnie inna niż ta, którą przyjął Klimt w mrocznej, tragicznej, pesymistycznej i fragmentami wręcz okrutnej symbolice dwóch pozostałych fakultetów. Pod wpływem kontrowersji, jakie wywołały pierwsze wizje medycyny i filozofii artysta całkowicie zmienił jednak swoje wyobrażenie nauki prawa. W rezultacie powstał tak przedziwny i wstrząsający obraz prawa i prawoznawstwa, że po dziś dzień inspiruje on teoretyków i filozofów prawa i może być przedmiotem bardzo różnych interpretacji. Ostateczne odczytanie wszystkich trzech obrazów Klimta jest jednak o tyle utrudnione, że uległy one zniszczeniu w 1945 r. zostały spalone przez wycofujące się oddziały SS w zamku Immendorf w Górnej Austrii.
Dla potrzeb tego eseju proponuję następującą interpretację zachowanej czarno-białej fotografii Jurisprudenz. W pierwotnym zamyśle Klimt patrzył na prawo ze wspomnianego wyżej poziomu idealizacyjnego, w ostatecznej wersji prawie całość obrazu zostaje sprowadzona do poziomu realnego. Ideał prawa schodzi tutaj na dalszy plan, co nie oznacza, że nie ma go w ogóle. W górnej części obrazu pojawiają się bowiem trzy piękne postacie kobiece symbolizujące prawdę (veritas), sprawiedliwość (iustitia) i prawo (lex), ale zdają się one nie mieć żadnego wpływu na to, co dzieje się na poziomie realnym. Tam króluje nie piękno systemowości prawa, lecz raczej brzydota jego opresyjności i przypadkowości. Nad nieszczęsnym grzesznikiem oplecionym mackami ośmiornicy unoszą się obojętne i wręcz znudzone boginie zemsty i nieuchronnego losu Erynie. Pomiędzy tym wyeksponowanym na pierwszy plan poziomem realnym i odsuniętym głęboko na dalszy plan poziomem idealizacyjnym widać w różnych miejscach głowy starców – to prawdopodobnie sędziowie, zawsze zawieszeni pomiędzy ideałem prawa jako uporządkowanym systemem a chaotyczną realnością prawa jako rozstrzygnięciem o losach konkretnego człowieka. Ten obraz wymiaru sprawiedliwości potwierdza jednak tylko główną tezę tego eseju – sędziowie zawsze działają w sensie symbolicznym w ciężkich czasach. Wśród historyków prawa panuje dosyć zgodne przekonanie, że Jurisprudenz była formą ataku na tradycyjny pozytywistyczny obraz prawa, natomiast historycy kultury idą jeszcze dalej i uznają w ogóle twórczość Klimta z tego okresu za kryzys liberalnej i racjonalnej wizji świata. Pomińmy jednak ten historyczny aspekt szczególnego klimatu intelektualnego panującego w Wiedniu na przełomie XIX i XX w., a zwłaszcza wpływ psychologii Zygmunta Freuda na umysłowość Gustava Klimta i erotyczny wydźwięk jego malarstwa.