• Varia
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(42)/2020, dodano 29 marca 2021.

Tour du Mont Blanc, czyli wspomnienie 2. Rajdu Alpejskiego

Anna Sereda
(inne teksty tego autora)

Kolejnego dnia po śniadaniu z aromatyczną włoską kawą zjechaliśmy wyciągiem do miasteczka Courmayeur, w którym nastąpił wyczekiwany przez większość grupy „przepak”, czyli wymiana naszych brudnych rzeczy na czyste. Cała akcja była bardzo dobrze zorganizowana i trwała około 5 minut. Potem był czas wolny, można było zrobić zakupy, zjeść lody lub napić się kawy, po czym autobusem pojechaliśmy do „refugio Bonatti”, aby stamtąd wyruszyć dalej w kierunku granicy włosko-szwajcarskiej. Pojechali wszyscy z wyjątkiem Marka i Marzeny, która podekscytowana zakupami w jednym ze sklepików zostawiła swoje kije trekkingowe i bardzo chciała po nie wrócić, a Marek postanowił jej w tym towarzyszyć. Czekając na nich w „refugio Bonatti”, mieliśmy dwie godziny przerwy w pięknych okolicznościach przyrody, przy górskim strumyku. Choć tego dnia naszą wędrówkę rozpoczęliśmy z opóźnieniem, to zdołaliśmy przed zachodem słońca dotrzeć do schroniska już po szwajcarskiej stronie, pokonując po drodze długie podejście do Grand Col Ferret i robiąc sobie przerwę w La Peule. Wieczorem, kiedy już byliśmy w schronisku, zmieniła się pogoda i zaczął padać deszcz. Mimo wszystko położyliśmy się spać z nadzieją, że poranek przywita nas słonecznie.

Rano rzeczywiście już nie padało, choć niebo było zasnute chmurami. Po późnym śniadaniu ruszyliśmy w dalszą drogę. Przechodząc przez piękną szwajcarską Val Ferret, mijając urocze wioski i zbierając borowiki, w pewnym momencie zorientowaliśmy się, że niebo znowu jest błękitne. Dotarliśmy do schroniska w Champex-Lac i tak minął szósty dzień naszej wyprawy.

Następnego dnia miał być łatwy trekking do schroniska w Trient, ale w związku z tym, że poranek powitał nas piękną słoneczną pogodą, wszyscy wybraliśmy zdecydowanie trudniejszą trasę biegnącą przez Fenetre d’Arpette i chyba nikt tego wyboru nie żałował, bo widoki były przecudne. Po całym dniu wędrówki i podziwiania majestatycznych widoków zatrzymaliśmy się na ostatni nocleg po szwajcarskiej stronie Alp. Kolejnego dnia wyruszyliśmy w dalszą trasę. Chłonąc zapach alpejskich łąk i ciesząc oczy przepiękną przyrodą, późnym popołudniem dotarliśmy do francuskiego Argentiere. Wieczorem usiedliśmy na schroniskowym tarasie, obserwując przemieszczające się w oddali świetlne punkciki. Byli to uczestnicy UTMB – Ultra-Trial du Mont Blanc.

 

Następnego dnia po południu spotkaliśmy się z nimi na mecie w Chamonix Mont Blanc. Najlepszy z nich – Pau Capell trasę 171 km wokół masywu Mont Blanc pokonał w ciągu 20 godzin, 19 minut i 7 sekund. Nam zajęła ona 8 dni, ale w tamtym momencie wszyscy czuliśmy się zwycięzcami i wszystkim nam udzieliła się podniosła atmosfera panująca w tym uroczym, alpejskim miasteczku. Żal było wracać do domu, ale już niedługo znowu się spotkamy na alpejskim szlaku, tym razem w Alpach Berneńskich. Do zobaczenia.

Strona 2 z 212