- Na dobry początek
- Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(38)/2019, dodano 24 marca 2020.
Wieści z frontu walki o praworządność
Od ostatniego numeru Kwartalnika wiele się zmieniło: wyrok TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i osób w niej zasiadających; wyroki potwierdzające, że Izba Dyscyplinarna sądem nie jest; uchwala trzech połączonych izb Sądu Najwyższego, że orzeczenia wydane przez neo-sędziów są nieważne albo mogą takie być; wszczęcie postępowania przeciwko Polsce przez KE przed TSUE wraz z wnioskiem o zabezpieczenie, który pewnie będzie rozpatrzony, nim ten tekst zostanie wydrukowany; ujawnienie list poparcia do KRS.
I to co chyba najważniejsze – wielki, europejski Marsz Tysiąca Tóg w Warszawie. Można powiedzieć, że to lista sukcesów, kolejne etapy walki o praworządność. Przy okazji kolejny raz dziękuję wszystkim za tłumny przyjazd do stolicy!
Koszty walki: raport na temat represji
Ale niestety nasze sukcesy są okupione represjami. Postępowania dyscyplinarne za pytania prejudycjalne (Igor Tuleya, Ewa Maciejewska), postępowania dyscyplinarne i postawienie zarzutów popełnienia przestępstwa za pytania prawne do Sądu Najwyższego (Ola Janas, Irena Piotrowska), postępowania dyscyplinarne, zawieszenie w obowiązkach i zabranie niemal połowy wynagrodzenia za działania zmierzające do uzyskania list poparcia do KRS (Paweł Juszczyszyn).
Wszystko to są celowe działania represyjne polityków i ich pomagierów, rzeczników dyscyplinarnych, neo-KRS, osób przebierających się w togi i udających sąd pod szyldem Izby Dyscyplinarnej.
Neo-KRS, o której będzie jeszcze mowa, przyjęła styl, wedle którego to nie kompetencje, doświadczenie czy przymioty charakteru decydują o awansie. Jest jedna, najbardziej pożądana cecha, którą opisał były członek tej organizacji, były prokurator PRL i polityk, a obecnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego Stanisław Piotrowicz. Jest nią służalczość.
Tak jak ofiary mają swoje twarze, tak samo mają je prześladowcy, o postawie służebnej wobec politycznej władzy. Po raz kolejny, wspólnie z prokuratorami ze Stowarzyszenia „Lex Super Omnia” wydaliśmy raport pt. Wymiar sprawiedliwości pod presją. Lata 2015–2019, pod red. Jakuba Kościerzyńskiego. Na ponad 200 stronach opisaliśmy konkretne osoby – ofiary i „tych drugich” z całej Polski. Nie pozwolimy na to, by zło było anonimowe i odeszło w niepamięć. Zamierzamy je stale i konsekwentnie dokumentować, i raportować. A zatem wypatrujcie kolejnych raportów.
Wdzięczność hurtowników oraz prawdomówność Zbigniewa Ziobry
Dzięki naszemu uporowi oraz presji opinii publicznej ujawniono słynne listy poparcia do KRS. Czego dowiedzieliśmy się z lektury list? I tu zaskoczenie: Zbigniew Ziobro tym razem mówił prawdę! Postępował dokładnie tak, jak ujawnił w trakcie wystąpienia w Senacie RP: „myśmy zgłosili takich sędziów, którzy naszym zdaniem byli gotowi współdziałać w ramach reformy sadownictwa”. Wszystko się zgadza – zdecydowana większość członków KRS to osoby, które zasiadają tam dzięki poparciu osób podległych Z. Ziobrze – wystarczy do nich zaliczyć sędziów na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości. Rządzą tutaj: Jędrzej Kondek (23 podpisy od osób delegowanych do tego ministerstwa – na 25 wymaganych), Maciej Mitera (22 na 25), Dariusz Drajewicz (16 na 25).
Ale to nie wszyscy. Na szczególną uwagę zasługuje Rafał Puchalski, cudowne dziecko dobrej zmiany – obecnie kandydat do Izby Dyscyplinarnej SN, osoba delegowana do SA w Rzeszowie i prezes SO w Rzeszowie z nadania MS, a wcześniej na delegacji w MS. Pan sędzia zastosował ekwiwalentność świadczeń: nie tylko coś dostał, ale też coś od siebie dał. Jest na pierwszym miejscu wśród tzw. hurtowników, czyli takich sędziów, którzy udzielili poparcia więcej niż jednej osobie. Sędzia Puchalski poparł aż 9-ciu kandydatów! No cóż: wiele otrzymał, równie wiele odwzajemnił. Podobnie zachowały się inne osoby będące na delegacji w MS: Paweł Zwolak (dyrektor departamentu w MS) czy Andrzej Skowron (podobnie jak Rafał Puchalski, dzięki rekomendacji KRS kandydat na sędziego ID SN). Niewiele gorszy wynik w podpisywaniu osiągnął Paweł Mroczkowski (również dyrektor departamentu MS), czy Jakub Iwaniec (z MS pożegnał się po aferze hejterskiej). Wszyscy oni poparli hurtowo po 8 kandydatów.
Wychodzi zatem na to, że garstka prominentnych „emesiaków” współtworzyła „coś”, co udaje Krajową Radę Sądownictwa. Z powodu tych powiązań, jak również działań członków neo-KRS, nikt nie powinien mieć wątpliwości, że mówimy o organie politycznym, którego celem jest zniszczenie niezależności sądów i sędziów.