• Na dobry początek
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(38)/2019, dodano 24 marca 2020.

Wieści z frontu walki o praworządność

prof. UŚ dr hab Krystian Markiewicz
(inne teksty tego autora)

Nie KRS, nie neo-KRS, po prostu nic

Wydawać by się mogło, że zebranie podpisów na liście poparcia od (jedynie) 25 osób nie powinno stanowić problemu wobec niemal 200-tu osób na delegacji w MS, szczególnie jeśli do tego dodać neo-prezesów sądów i innych profitentów dobrej zmiany. Przecież większe poparcie trzeba mieć, żeby zostać przewodniczącym samorządu uczniowskiego w niewielkiej szkole podstawowej. A jednak! Nie udało się. Bohater dobrej zmiany, Maciej Nawacki, specjalista od darcia oficjalnych dokumentów, bardzo się starał, ale nie podołał. Mimo że poparła go żona i Maciej Nawacki (poparł sam siebie) oraz 5-ciu hurtowników, to podpisów zabrakło… Brakło, po wycofaniu na początkowym etapie poparcia przez 5 sędziów. Pan Nawacki nie znalazł w całej Polsce wystarczającej liczby takich, którzy uznali, że nadaje się na reprezentanta sędziów…

Jeśli do tego dodamy, że Sejm, idąc za światłym orzeczeniem TK, przegłosował wszystkich 15-tu wspaniałych kandydatów hurtem, czyli en bloc, to wniosek musi być tylko jeden: ta grupa nie została prawidłowa powołana. Tak przecież zadecydowała sama władza: wszyscy albo nikt. No to nikt.

Warto zauważyć, że tylko KRS może wnioskować do Prezydenta o powołanie na stanowisko sędziowskie, nie może zrobić tego samodzielnie Prezydent. Bo tak stoi w Konstytucji RP (art. 179). Na to zwracał uwagę SN z uzasadnieniu uchwały trzech połączonych izb.

Czytamy tam: „Podejmując niniejszą uchwałę, Sąd Najwyższy kierował się założeniem, że osoby, które zostały powołane do pełnienia urzędu po przeprowadzeniu postępowań ukształtowanych ustawą z 8.12.2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, formalnie uzyskały status sędziów. Założenie to nie wyklucza jego negatywnej weryfikacji w zależności od wyniku postępowań w sprawach: III CZP 25/19 i II PO 3/19, który w dużej mierze uwarunkowany jest odpowiedzią ze strony Trybunału Sprawiedliwości UE na pytania prejudycjalne, które zostały przedstawione w tych sprawach”.

A zatem może się okazać, że po ujawnieniu tych list SN nie będzie musiał nawet czekać na judykaty TSUE, bo sam będzie mógł powiedzieć, dzięki gambitowi Macieja Nawackiego, że neo-sędziowie nie są sędziami. A nie są sędziami, bo nie ma KRS. Nie można nawet mówić o efekcie domina, bo domina też nie ma.

Słowa są bardzo ważne. Ale tak naprawdę liczą się tylko czyny

Ważna uwaga na koniec: SN będzie mógł powiedzieć, że KRS-u nie ma, nie dzięki prezesowi Nawackiemu, ale dzięki Oli Janas, Pawłowi Juszczyszynowi, Igorowi Tuleyi i innym wspaniałym sędziom, którzy dzięki swojej odwadze, determinacji, bez względu na konsekwencje, doprowadzili do tego, że takie informacje wychodzą na światło dzienne. Polscy sędziowie, sędziowie europejscy pokazują, że nie poddają się w walce o praworządność. Teraz czas na instytucje krajowe i europejskie – TSUE i SN mają okazje do pokazania, że są filarami praworządności w Polsce i w Europie. W moim przekonaniu, powinni oni sobie mocno wziąć do serca słowa wypowiedziane podczas Marszu Tysiąca Tóg. Jeden z sędziów europejskich powiedział wtedy: „Słowa są bardzo ważne. Ale tak naprawdę liczą się tylko czyny”. Już najwyższy czas.

A my, koleżanki i koledzy, pokażmy solidarność wspierając odważnych sędziów dobrym słowem, obecnością na manifestacjach, zasilając fundusz solidarnościowy i w każdy możliwy sposób. Czytajcie i udostępniajcie informacje ze strony www i FB „Iustiti”, gdzie znajdziecie również do pobrania wspomniany wyżej raport o represjach w stosunku do sędziów, w języku polski i angielskim.

Strona 2 z 212