• Prawo ustrojowe
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 2(40)/2020, dodano 13 października 2020.

Wystąpienie SSN prof. Włodzimierza Wróbla podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN – 22.5.2020 r.

pobierz pdf

Nazywam się Włodzimierz Wróbel, jestem sędzią w Izbie Karnej i równocześnie wykładam prawo karne na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Ponieważ wiemy już, że działamy poza trybem (to okazało się dzisiaj), wiemy też, że ten tryb się skończy niczym, dlatego Pan Przewodniczący oświadczył, iż nie wykona konstytucyjnej kompetencji organu, w którym jesteśmy i nie podda pod głosowanie uchwały o przedstawieniu (tak Pan Przewodniczący powiedział, że nie będziemy głosować uchwały o przedstawieniu) kandydatów Prezydentowi Rzeczpospolitej Polskiej, wobec tego normalnie w tym momencie – pewnie gdyby to była normalna procedura, w której miano by takich kandydatów wyłonić – to pewnie z drżeniem starałbym się Państwu opowiadać o swojej wizji Sądu Najwyższego, o tym, co należy zmienić, co poprawić, jak to powinno funkcjonować i pewnie nie byłoby tu na sali ani kamer, ani nikt by się pewnie tym nie interesował. Chociaż tak nie powinno być, bo akurat trwa wybór, trwa proces powołania na stanowisko I Prezesa Sądu Najwyższego, to jeden z najistotniejszych organów konstytucyjnych.

Proszę Państwa, zrobię w takim razie to oświadczenie trochę inaczej. Nam się wydaje, że tutaj są mury na tej sali, ale ta sala nie ma murów. Dzięki decyzji o tym, że mamy dostęp mediów (tak powinno zawsze być) mamy transparentny proces, oglądają nas obywatele. Wiem, że oglądają mnie również moi studenci. W czasie pandemii zamiast normalnych wykładów robiliśmy takie rozmowy o prawie i wiem, że teraz moi seminarzyści – Andrzej, Kuba, Monika, Mikołaj – słuchają tego na Facebooku, co tutaj się dzieje. Zapraszam Was teraz do rozmowy o tym, co tutaj się dzieje.

Jesteśmy na sali, gdzie jest Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN. To taki malutki organ konstytucyjny. Jeden niewielki przepis Konstytucji, mówi o tym, że to Zgromadzenie ma przedstawić Prezydentowi kandydatów na stanowisko szefa głównego sądu w tym kraju. Oczywiście tych sądów jest bardzo wiele, możemy sobie opowiadać o tym, że każdy ma swoje kompetencje, ale wiemy, jakie jest znaczenie Sądu Najwyższego. To kluczowa pozycja. Może zmienić każdy wyrok praktycznie innego sądu. Szef tego Sądu też ma ogromną pozycję, już abstrahując od tego, jak może organizować pracę Sądu Najwyższego, to pamiętajmy, że jest szefem Trybunału Stanu, tego sądu, który sądzi władze.

Maleńki organ konstytucyjny, jeden, maciupeńki przepis, który mówi, że owo Zgromadzenie ma przedstawić kandydatów. Twórcy Konstytucji wiedzieli czemu ten przepis brzmi tak, a nie inaczej. Bo wiedzieli, że każda władza, obojętnie jakiej by ona barwy nie była, ma ogromną chrapkę na sąd, bo sądy są jedyną instytucją niezależną, bezstronną, która ma tę władzę kontrolować. Ma bronić obywatela przed nadużywaniem tej władzy. I wiadomo, że zawsze między władzą polityczną i sądami było i będzie napięcie, obojętnie, kto w tym kraju by nie rządził.

Ci, którzy tę Konstytucję pisali (po co ta Konstytucja?; po to, żeby nam się w tym kraju bezpiecznie żyło – wszystkim), wymyślili taki mechanizm wzajemnej kontroli, check and balance – mówią Anglicy. Mianowicie sędziowie nie mogą sobie sami powołać swojego szefa, muszą przedstawić pięciu kandydatów, a Pan Prezydent nie może, według Konstytucji, po prostu wysłać do SN kogo chce, jakiegoś polityka, albo jakiegoś prawnika i zrobić z niego szefa tej instytucji. Trzeba się dogadać. Trzeba się porozumieć.

Na czym ma polegać to porozumienie? A no na tym, że owo Zgromadzenie ma przedstawić, dziś tak ustawa mówi, pięciu kandydatów i z nich Prezydent ma wybrać jednego i mianować na stanowisko I Prezesa SN. Prosty przepis, ustawa to powtarza. Dlaczego to jest tak istotne? Dlatego żeby SN nie stał się kolejnym łupem politycznym, zwłaszcza wtedy, kiedy dochodzi do coraz większych napięć społecznych, politycznych, taka pokusa ogromna istnieje, żeby zdobywać kolejne niezależne instytucje, żeby je rozbezpieczać, czynić je dysfunkcjonalnymi.

No i co dzieje się teraz, z czym mamy teraz do czynienia? Są dwa zdania, które proszę Państwa – i mówię do Was moi seminarzyści, mówię do Państwa tutaj, mówię do wszystkich, którzy nas słuchają – wstrząsnęły mną dwa zdania, które usłyszałem niedawno.

Pierwsze zdanie prominentnego polityka obecnie rządzącej partii, ale pewnie mogłoby być to zdanie dowolnego, innego polityka. On powiedział, że oto za chwilę padnie ostatni bastion, myślał o tym tu wydarzeniu, w którym uczestniczymy, o Zgromadzeniu Ogólnym, które ma wybrać kandydatów na I Prezesa. Oczywiście w domyśle chodziło o cały Sąd Najwyższy – ma paść ostatni bastion.

Ale zdanie, które było dla mnie jeszcze bardziej wstrząsające, to taka rozmowa, Mikołaj, pamiętasz, kiedyś zapytałeś, czy warto jest być sędzią w tym kraju, czy jest sens być sędzią w tym kraju? Macie Państwo studentów, chcielibyście usłyszeć kiedyś takie zdanie od studenta prawa, młodego człowieka?

Proszę Państwa, po co jest to Zgromadzenie, po co my tu siedzimy, po co się tak kłócimy i spieramy? Po to to robimy, żeby ten bastion pozostał jako bastion sprawiedliwości, a nie stał się po prostu – nie wiem – lokalem do wynajęcia przez polityków, przyczepą kempingową, w której każdy może sobie siąść i spędzić trochę czasu, albo w którym można rozdawać intratne posady. Po to jest ten bezpiecznik konstytucyjny.

Strona 1 z 212