• Varia
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 2(44)/2021, dodano 25 sierpnia 2021.

Temida ma zasłonięte oczy, ale nie powinna być ślepa

Maciej Korta
(inne teksty tego autora)

pobierz pdf

W ostatnim czasie coraz częściej słychać głosy Koleżanek i Kolegów adwokatów, pełne zawodowej goryczy, a czasem wręcz zwyczajnej ludzkiej złości i bezsilności. Ich podłożem są rozstrzygnięcia zapadłe w prowadzonych przez nich sprawach, zarówno te incydentalne, jak i finalne, tak dalece sprzeczne z podstawowym poczuciem sprawiedliwości, że nawet doświadczonym praktykom nie dają one spokoju, zabierają radość z wykonywania zawodu, rodzą frustrację i poczucie bezradności.

Gdy sięgnę pamięcią, zawsze słyszalne były narzekania na sądy i sędziów, które z reguły tłumaczyłem reakcją na przegranie sprawy. Sam takim emocjom ulegałem i dopiero po latach, podczas przeglądania akt w archiwum, dochodziłem do wniosku, że czasami po prostu nie miałem racji. Oczywiście pamiętam też o sprawach, w których doświadczyłem takiej niesprawiedliwości, z którą do dzisiaj nie mogę się pogodzić. By tonować podobne, zbędne emocje, powtarzam sobie, że przecież każdy człowiek może się mylić, zgodnie z maksymą errare humanum est. Problem w tym, czy potem potrafi przyznać się do błędu i wyciągnąć z niego konstruktywne wnioski na przyszłość.

Mamy do czynienia ze skomasowanym atakiem na sądy i sędziów. Spotyka się on ze sprzeciwem ludzi z różnych warstw społeczeństwa i grup zawodowych, którzy nie ­akceptują demontażu trójpodziału władzy oraz postponowania zarówno całego środowiska sędziowskiego, jak i konkretnych sędziów, jako swoistej mafii zawodowej i sitwy. Wciąż jednak zastanawia spory odsetek tych, którzy podzielają pretensje wobec sędziów, czego nie da się wyjaśnić tylko skutecznością propagandy czy własnymi doświadczeniami z przegranej sprawy.

Jak więc to zjawisko wytłumaczyć, jak rozpoznać mechanizmy nim rządzące? Co się dzieje, że nawet tych, którzy z największym oddaniem stają w obronie sędziów, coraz częściej nachodzą różne wątpliwości? Pragnę wyłącznie zasygnalizować ten problem, a jego dogłębną analizę pozostawiam innym, podkreślając, że był on już przedmiotem interesujących adwokackich dociekań.

Nie można mieć pretensji do sędziów o to, że stosują przepisy prawa, które nadają im coraz więcej uprawnień, a na strony nakładają coraz więcej obowiązków. Chodzi jedynie o to, jakie zasady i cele procesu stają się priorytetowymi. Muszę przy tym z góry zaznaczyć, że mowa jest o środowisku osób w zdecydowanej większości godnie, uczciwie i odważnie sprawujących swoją funkcję, zasługujących na nasz szacunek i wsparcie, w którym jednak, wraz z różnymi zmianami, nasilają się niepokojące zjawiska.

Czym się one przejawiają? Według mnie nową filozofią sądzenia, której myślą przewodnią jest zoo (zwrócić, odrzucić, oddalić), idea, która powoli, ale systematycznie staje się obowiązującą zasadą procedowania i orzekania. Zakreślona przez ustawodawcę kontradyktoryjność postępowania, jego ekonomika, w tym stale (na długo przed epidemią) utrwalane odstępstwa od zasady bezpośredniości, są zbyt często wykorzystywane przez sądy dla własnej wygody, bez uwzględnienia interesu stron, czyli ludzi, którzy ze swoimi życiowymi sprawami przychodzą po sprawiedliwość. Należy więc przypomnieć oczywistą prawdę, na którą nikt rozsądny nie powinien się obruszyć, że to sądy są dla obywateli, a nie odwrotnie! O celu, jaki miał przyświecać postępowaniu sądowemu w czasach minionego ustroju (czyli wyrokowaniu zgodnemu z prawdą materialną), coraz częściej można tylko pomarzyć. Wykładnia celowościowa prawa odchodzi do lamusa, a górę bierze literalna lub – co gorsza – ta pobieżna, bez głębszej analizy przepisu. Można by tu przytoczyć wiele bulwersujących przykładów, a mam na myśli tylko te, które w żadnym razie nie mieszczą się w granicach swobody sędziowskiego orzekania, a pociągają za sobą ludzkie dramaty i zachwianie wiary w Wymiar Sprawiedliwości.

Strona 1 z 212