• Mowa prezesowa
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(10)/2012, dodano 17 lutego 2013.

Nie do zniesienia

Maciej Strączyński
(inne teksty tego autora)

W jednym przypadku Pan Minister zniósł sąd w jednym okręgu i przyłączył jego obszar do sądu w innym okręgu. W obydwu okręgach zmieniły się proporcje w zgromadzeniach, tu sędziów sądów rejonowych przybyło, tam ubyło. Aby pozostać w zgodzie z PrUSP, trzeba w obydwu okręgach na nowo wybrać zgromadzenia. W obydwu? Przepraszam: w trzydziestu sześciu okręgach. Bo skoro zniesiono sądy, to zniknęli ich delegaci do zgromadzeń i członkowie kolegiów. Co teraz robić w powiększonych sądach: wybrać wszystkich delegatów na nowo czy przeprowadzić wybory uzupełniające? Ale to nie problem, bo kogo obchodzi jakiś tam samorząd sędziowski, któremu i tak prawie wszystkie uprawnienia Państwo Politycy już zabrali.

Swoje muszą znieść także ławnicy. Wybrani byli do 79 sądów, które zniesiono. Nie ma sądu – nie ma ławników, mandaty wygasły. Obszary zniesionych sądów przejęły inne sądy, które też mają ławników, ale jak na powiększone sądy będzie ich pewnie za mało. Ławnicy z Kozienic czy Buska Zdroju będą musieli obsadzać wokandy aż w trzech dotychczasowych sądach, w trzech miastach. Podatnicy zapłacą za dojazdy. Ciekawe, czy Pan Minister ogłosi, że ławnicy zniesionych sądów stali się z mocy prawa ławnikami tzw. sądów przejmujących? Wprawdzie ustawa mówi, że musi ich wybrać określona rada gminy, ale w końcu to tylko litera prawa, a nie jego duch. Zamiast rady gminy ławników może wybrać np. Pan Minister.

W Sejmie toczą się prace nad ustawą o okręgach sądowych sądów powszechnych. Ku niezadowoleniu partii Pana Ministra, za ustawą opowiada się większość sejmowa. Nietypowa, jednorazowa, ale większość. Próbowała z Panem Ministrem czy też Panem Premierem rozmawiać na różne sposoby. Pan Premier uciekał od tematu, a od Pana Ministra wszelkie argumenty odbijały się jak od ściany: nie ustąpi i koniec. Teraz zapewne powie: nie ma po co uchwalać ustawy, skoro sądy już zniosłem. Tyle spraw zakreślono, tak wspaniale poprawiono statystykę. Jakie to straszne koszty będą, przykręcić na nowo tyle tabliczek, odwołać powołanych już przeze mnie dyrektorów, poprzenosić na nowo sędziów, naprawić wszystkie skutki „reformy”. I to wy, posłowie, wy spowodujecie te koszty, a nie dobry Pan Minister. To będzie wasza wina!

Pan Minister zniósł sądy, ale nie znosi, gdy ktoś mówi, że zniósł. „Przekształcił”, „zmienił nazwy”. Zamówił piękny propagandowy plakacik, aby wmówić społeczeństwu, że znosząc nic nie zniósł. Kazał go powiesić na stronach internetowych znoszonych sądów. Plakacika nie powstydziłby się PRL-owski aparat propagandowy. Cóż, w Polsce jest już całe pokolenie, które nie pamięta, że strajk nazywano „nieuzasadnioną przerwą w pracy”, dyktaturę „przewodnią rolą partii”, a walkę o niepodległość „kontrrewolucją”. Może uwierzy.

Pan Minister zniósł sądy. Sędziowie muszą znieść wszystko, co im zgotuje Pan Minister. Pozostaje pytanie, co jeszcze zdoła znieść wymiar sprawiedliwości. Jajka nie zniesie, zwłaszcza złotego. Nawet jeśli Pan Minister publicznie opowiadać będzie o jajach, które miał sobie z niego podobno robić jakiś sędzia.

Niech lepiej Pan Minister sobie obejrzy „Film pod strasznym tytułem”. Ten rysunkowy, wesoły, dla dzieci. Nie ten prawdziwy, który zafundował sądownictwu. Bo po nim nie jest nam do śmiechu.

Prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”

Maciej Strączyński

Strona 3 z 3123