• Ważne pytania
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 1(1)/2010, dodano 31 grudnia 2011.

Pozostaję szeregowym członkiem „Iustitii” i nie narzekam z tego powodu
z sędzią Marią Teresą Romer rozmawia

Grzegorz Szacoń
(inne teksty tego autora)

G.S.: Czy był wówczas w „Iustitii” prąd idący dalej w żądaniach, w myśleniu i działaniu?

M.T.R.: „Iustitia” od początkudbała o szeroko pojęte „interesy” sędziów. To nie był żaden prąd, lecz statutowy kierunek działania. Stawialiśmy żądania, lecz nie na drodze konfrontacji. Wtym była siła Stowarzyszenia. Okres po transformacjiotworzył możliwości przechodzenia do innych zawodów prawniczych, o wiele lepiej płatnych. Odchodzili sędziowie zdolni, już doświadczeni, a jeszcze młodzi. Z powodu tych odejść np. warszawski oddział „Iustitii” utracił ponad połowę członków. Te odejścia spowodowały, jak to określam „lukę pokoleniową”, albowiem w sądzie zostali albo bardzo młodzi sędziowie, albo tacy, którzy uważali, że już za późno na zmiany. Tej „luki” nie dało się zapełnić.

G.S.: Dlaczego zgodziła się Pani przewodzić „Iustitii”?

M.T.R.: Zaproponowali mi to koledzy-założyciele.Byłam wówczas jedynym sędzią Sądu Najwyższego w ich gronie – powołanym w 1990 r. Ponadto, o czym koledzy doskonale wiedzieli, zależało mi na tym, aby dać sędziom „ich stowarzyszenie”, które nie będzie jakąś sformalizowaną strukturą, ale będzie stworzone przez sędziów, dla sędziów, wychodzące naprzeciw ich potrzebom i ich roli w najszerszym znaczeniu.

G.S.: Wróćmy do współczesności inajnowszego wydarzenia – po co wostatnim czasie powstało stowarzyszenie „Themis”?

M.T.R.: Na to nie mogę odpowiedzieć. Pewnie taką potrzebę odczuwali sędziowie założyciele. Ja nie byłam ani oficjalnie powiadomiona o planach utworzenia nowego stowarzyszenia, ani – tym bardziej – nie uczestniczyłam w pracach założycielskich. Myślę, że nie był to przypadek.

G.S.: Na zjeździe „Iustitii” we Wrocławiu Pani wystąpienie nawiązujące do jedności naszego stowarzyszenia było przyjęte burzą oklasków. To były wzniosłe chwile, co przyznawali nawet Pani oponenci. Obecnie wypowiada się Pani w komentarzu dla „Rzeczpospolitej” bez tonów krytyki dla pomysłu stworzenia innego stowarzyszenia sędziów.

M.T.R.: Gdyby ktokolwiek we Wrocławiu zapytał mnie,co myślę o innym stowarzyszeniu, zajęłabym podobne stanowisko. Bo takie są „reguły gry”, nie ma monopolu na jedno stowarzyszenie. Trochę o tym wiem, i to w skali światowej. Moja wypowiedź we Wrocławiu dotyczyła jedności „Iustitii”, a jedność „Iustitii” nie wyklucza innego stowarzyszenia. Zakładam, że ma ono swoje własne cele i nie będzie prowadzić działalności konkurencyjnej. Wracając do mojej wypowiedzi – zadzwonił do mnie Pan Redaktor i poprosił o wypowiedź. Powiedziałam, że z nowym stowarzyszeniem nie jestem związana, że nie ma monopolu na jedno stowarzyszenie sędziów, że Polska dzięki „Iustitii” była jednym z nielicznych krajów, w którym działało tylko jedno stowarzyszenie no i, że mam nadzieję, iż „Iustitia” i „Themis” – a nazwa de facto jest ta sama, tylko, że Iustitia to Sprawiedliwość po łacinie, a Themis po grecku – znajdą wspólny język dla dobra całego środowiska. Jestem szeregowym członkiem „Iustitii” i jak dotąd, choć nie wszystko akceptuję, nie mam zamiaru z niej występować. Znam problemy stowarzyszeń sędziowskich, i to w skali światowej. W wielu krajach działa więcej niż jedno stowarzyszenie sędziów. Nie mogę potępić inicjatywy powołania nowego stowarzyszenia. Nie znam jego statutu i profilu działania. Pragnę dodać, że wiele organizacji postrzega aktualnie „Iustitię” bardziej jak związek zawodowy niż stowarzyszenie. To nie jest dobre i trzeba to jak najszybciej wyprostować.

Strona 2 z 3123