• Varia
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(25)/2016, dodano 24 listopada 2016.

Praca sędziego rodzinnego – rzemiosło czy powołanie?

Monika Krajka-Pawlak
(inne teksty tego autora)

Czekając na etat, objęłam stanowisko inspektora do spraw skarg i wniosków i znowu traf chciał, że przez pewien czas siedziałam w pokoju z ówczesnym wizytatorem do spraw rodzinnych SSO Joanną Chmielewską, która podczas jednej z naszych licznych rozmów stwierdziła, że do pracy w wydziale rodzinnym trzeba nie tylko powołania, ale poczucia misji. Wiedziałam już wtedy, że interesuje mnie wyłącznie praca w wydziale rodzinnym. Zdecydowało o tym moje wewnętrzne przekonanie nabyte na bazie osobistych doświadczeń jako matki, córki, wnuczki i siostry, że najważniejszą wartością w moim życiu jest rodzina, relacje międzyludzkie i kształtowanie tych relacji poprzez własne postępowanie. Przebieg aplikacji w wydziale rodzinnym tylko wzmocnił mnie w tym przekonaniu; utwierdziłam się bowiem, że będąc sędzią można być blisko człowieka.

Powołanie sędziego rodzinnego rozumiem jako impuls do wnikliwej, rzetelnej oceny stanów faktycznych w poszukiwaniu rozwiązań optymalnych, przy uwzględnieniu priorytetowych, nadrzędnych wartości, którymi kieruje się nie tylko prawo rodzinne, ale cały system prawa. Mam na myśli przede wszystkim prawo do poszanowania godności człowieka, którego pochodną jest przecież podstawowa w sprawach rodzinnych ochrona dobra dziecka. Istnienie powołania determinuje z kolei innego rodzaju warunki niezbędne do prawidłowego orzekania w wydziale rodzinnym: uważność, empatię, dążenie do ustalenia prawdy, zdolność do weryfikacji własnych poglądów i dążenie do doskonalenia się w znaczeniu rozwoju nie tylko zawodowego, ale i osobistego.

Aktualnie sędziowie rodzinni borykają się nie tylko z problemami prawnymi, ale przede wszystkim z problemami życiowymi wynikłymi z rozpoznawanych spraw. Orzekamy w dobie istnienia lub walki o określone, szeroko rozumiane wolności, dla których barierą są przyjęte regulacje prawne oraz swobodnie, niejednokrotnie, pojmowana moralność. Małżeństwa zostają wyparte przez wolne związki, rodziny ulegają rozpadowi, mniejszości seksualne walczą z kolei o prawo do legalizacji swoich związków, w bliższej lub dalszej perspektywie, o prawo do adopcji. Stale obniża się wiek inicjacji seksualnej, postępuje demoralizacja młodzieży, pozbawionej zainteresowania rodziców niezależnie od statusu materialnego rodzin, w imię postrzegania pieniądza jako najważniejszej wartości samej w sobie. Postęp techniki i związane z tym narzędzia zaburzają zdolność bezpośredniego komunikowania się. To tylko wierzchołek przysłowiowej „góry lodowej”. Myślę, że każdy z nas rozpoznawał sprawy, których z uwagi na ich złożoność nigdy nie będzie w stanie zapomnieć, a sposobu rozstrzygnięcia nie dało się odnaleźć w orzecznictwie czy komentarzach. Każdy z sędziów rodzinnych przyjmuje odpowiedzialność moralną za wydane rozstrzygnięcia, nie ma bowiem innej kategorii spraw, gdzie silniej bezpośrednio wpływa się na życie człowieka.

Niewątpliwie praca sędziego rodzinnego jest również rzemiosłem, choć to słowo nie wydaje mi się do końca adekwatne. Wykonywanie każdej pracy, niezależnie od jej rodzaju ma stronę techniczną, wykonawczą. W pracy sędziego nie tylko rodzinnego, ale każdego, niewątpliwie jest to związane z koniecznością bieżącego dokształcania, podnoszenia kwalifikacji, co jest możliwe poprzez bezpośredni dostęp do najnowszego orzecznictwa i literatury oraz w ramach szerokiego wachlarza szkoleń. Daje to stronom poczucie komfortu wynikającego z przeświadczenia, że kluczowa dla nich sprawa zostanie rozpoznana przez profesjonalistę. Postęp techniki wymusił także w sądownictwie korzystanie z określonych narzędzi, jak elektroniczne komunikatory, systemy informatyczne, ostatnio system audio–video umożliwiający rejestrowanie przebiegu posiedzeń sądowych. Uważam, że trzeba iść z duchem czasu i korzystać z proponowanych rozwiązań, choć nie zawsze przemodelowanie utartego trybu postępowania jest proste. Rzemiosłem w pracy sędziego jest dla mnie również opracowanie strategii względem własnego referatu. Rozsądne planowanie posiedzeń pod względem ilości i ciężaru gatunkowego spraw jest kluczem do satysfakcjonującego wyniku posiedzenia nie tylko dla stron, ale i dla sędziego i w efekcie pozwala na uzyskanie dobrego poziomu efektywności w skali miesiąca. Nie jest to jednak proste w dobie niedostatecznej obsady orzeczniczej w wydziałach rodzinnych, stanu referatów liczących po kilkaset spraw, zwłaszcza przy uwzględnieniu ilości spraw zdefiniowanych jako pilne, wymagających rozpoznania poza kolejnością oraz obiektywnego braku możliwości celowego rozplanowania pracy, biorąc pod uwagę regularne występowanie tzw. nagłych przypadków, wymagających natychmiastowej reakcji.

Niewątpliwie zatem sędzia rodzinny aby realizować swoje powołanie musi mieć dobry warsztat pracy. Dobra znajomość przepisów prawa, zwłaszcza procedury cywilnej, daje szerokie możliwości zakończenia postępowania możliwie najkrótszą drogą, bowiem najgorszą decyzją jest brak jakiejkolwiek decyzji. Regularna, przemyślana praca we własnym referacie pozwala na utrzymywanie jego stanu na kontrolowanym poziomie. Przeciążenie referatów, niedostatki w obsadzie sekretariatów i presja na wzmożenie wysiłków ukierunkowanych na poprawę załatwialności, nie sprzyjają spokojnemu wykonywaniu pracy. „Zakreślanie numerów” nie może być jednak celem samym w sobie, bo każda sprawa niesie ze sobą inny problem, poziom trudności i ładunek emocjonalny.

Strona 2 z 3123