• Sprawy bieżące
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(17)/2014, dodano 11 listopada 2014.

Więcej władzy dla ministra, mniej dla sędziów rejonowych

W Sejmie trwają prace nad rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw1. Projekt ten przewiduje szereg zmian, zwiększając uprawnienia ministra sprawiedliwości oraz ogranicza prawa sędziów sądów rejonowych.

W szczególności dla ministra zastrzeżono uprawnienie do żądania akt postępowania, a udział sędziów sądów rejonowych w zgromadzeniu sędziów okręgu miałby znowu powrócić do 1/3 członków zgromadzenia. W dniu 8.10.2014 r. odbyło się pierwsze posiedzenie Podkomisji Nadzwyczajnej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka do rozpatrzenia tego projektu ustawy, pod przewodnictwem posła Roberta Kropiwnickiego (PO). Podkomisja przyjęła, że podstawą jej prac będzie projekt rządowy. W toku prac, pomimo dyskusji i krytyki, niekiedy wyjątkowo gorących, wszystkie propozycje rządowe zostały przyjęte jednogłośnie przez członków Podkomisji.

Pierwszym wysoce spornym zagadnieniem był art. 1 pkt 5 projektu, zakładający wyposażenie Ministra Sprawiedliwości w prawo żądania od prezesa sądu apelacyjnego udzielenia niezwłocznych informacji o toku postępowania w sprawach w zakresie dotyczącym nadzoru administracyjnego nad działalnością sądów (projektowany § 2a art. 22 PrUSP). Podsekretarz stanu Wojciech Hajduk obstawał przy projektowanej zmianie, wywodząc, że MS musi mieć narzędzie, by sprawować nadzór administracyjny nad sądami, a bez tego uprawnienia nie jest w stanie prawidłowo wykonywać swych obowiązków nadzorczych. Następnie pkt 6 rządowego projektu, odchodzącego od suspensywnego efektu odwołania sędziego od ustalonego przez prezesa podziału czynności, poddał krytyce przedstawiciel SSP „Iustitia” sędzia Łukasz Piebiak, wywodząc, że wbrew uzasadnieniu projektu przyjęcie projektowanej zmiany, zamiast usprawnić wewnętrzne funkcjonowanie sądów, wprowadzi chaos i zamęt organizacyjny, podając przykład zmiany podziału czynności poprzez przeniesienie sędziego do innego wydziału. Jeżeli zgodnie z projektem sędzia odwołujący się do kolegium sądu apelacyjnego ma wykonywać czynności zgodnie z zaskarżonym podziałem, to oznacza to, że przeorganizowuje się pracę obydwu wydziałów – tego, z którego sędzia odchodzi i tego, do którego przychodzi, by uwzględnić tę zmianę. To jest znaczny wysiłek organizacyjny, a w razie uwzględnienia odwołania, czego wykluczyć nie można, znowu trzeba będzie przeprowadzić ten sam proces, by odwrócić skutki skutecznie zaskarżonego podziału czynności. Aktualne rozwiązanie jest dużo prostsze i nie powoduje chaosu organizacyjnego. W odpowiedzi podsekretarz stanu w MS roztoczył wizję wielomiesięcznego paraliżu wielu sądów, który jakoby aktualnie występuje, gdyż kolegia sądów apelacyjnych rozpoznają odwołania od podziałów czynności po kilku miesiącach, a w tym czasie nowo mianowani sędziowie nic nie robią, pobierając jednocześnie wynagrodzenia, ponieważ nie mają ustalonych podziałów czynności, sugerując, że jest to zjawisko masowe i jedynym sposobem przeciwdziałania mu jest projektowana zmiana. Nie podał jednak ani skali zjawiska, ani choćby jednego przykładu takiej sytuacji (pobierania wynagrodzenia pomimo niewykonywania czynności służbowych), ani też nie wyjaśnił czy, a jeżeli tak, to co robi MS, by przeciwdziałać tak długotrwałemu rozpoznawaniu przez kolegia sądów apelacyjnych odwołań od podziałów czynności.

Po przedstawieniu propozycji zawartej w pkt 11 projektu zakładającej m.in. możliwość odwołania dyrektora sądu dopiero, gdy przez dwa kolejne lata jego sprawozdanie uzyska negatywną ocenę zgromadzenia ogólnego sędziów apelacji, przedstawiciel „Iustitii” zwrócił uwagę, że propozycja ta jest nie do przyjęcia, ponieważ zakłada chęć utrzymania za wszelką cenę niechcianego przez organ samorządu sędziowskiego dyrektora sądu i należy, skoro projekty rządowy i senacki rozpoznawane są razem, skorzystać z projektu senackiego wykonującego wyrok TK z 7.11.2013 r.2, który to projekt uzyskał właściwie wyłącznie pozytywne oceny w toku konsultacji społecznych jako właściwie wykonujący zalecenia Trybunału, czego nie można powiedzieć o powszechnie skrytykowanym, również w tej części, projekcie rządowym. W odpowiedzi przedstawiciel rządu stwierdził, że projekt rządowy jest lepszy, albowiem to on właśnie docenia rolę organu samorządu sędziowskiego, zaś dyrektorowi negatywnie ocenionemu przez zgromadzenie należy po prostu dać drugą szansę, by poprawił swe postępowanie. Zaznaczył też, że jeżeli odwołania dyrektora chce i zgromadzenie, i prezes sądu apelacyjnego, to MS musi dyrektora odwołać. Odnosząc się do tego przedstawiciel „Iustitii” podniósł, że prezes sądu apelacyjnego jest przez MS powoływany i przed nim odpowiada, więc trudno uznać za uzasadniony ten ostatni argument.

Kolejną burzliwą dyskusję wywołał pkt 14 projektu, zakładający ograniczenie liczby sędziów sądów rejonowych w zgromadzeniu ogólnym sędziów okręgu z dotychczasowej liczby równej liczbie sędziów sądu okręgowego do 2/3 tej liczby. Dyskusję rozpoczął przedstawiciel KRS, który wprost skrytykował to rozwiązanie, jako kolejne niezrozumiałe ograniczenie roli i deprecjonowanie znaczenia również w tym organie samorządu sędziowskiego sędziów sądów rejonowych, którzy rozpoznają 90% spraw w skali kraju i zaapelował do strony rządowej o przedstawienie uzasadnienia owej zmiany, albowiem w przedłożonym uzasadnieniu projektu nie da się go odnaleźć. Podsekretarz stanu w MS Wojciech Hajduk oświadczył, że odpowie na ten zarzut merytorycznie i niemerytorycznie. Zaczął od tej drugiej części odpowiedzi oświadczając, że dziwi się temu, że akurat przedstawiciel KRS z taką krytyką występuje, albowiem to właśnie Krajowa Rada Sądownictwa była inicjatorem projektowanej zmiany, a MS wprowadził ją do projektu rządowego na prośbę Rady. Odpowiedź merytoryczna sprowadzała się zaś do stwierdzenia, że sędziowie sądów okręgowych mają większy staż pracy i większe doświadczenie życiowe co powoduje, że powinni być w większym stopniu reprezentowani w tym gremium. Przedstawiciel KRS odparł, że nic mu nie jest wiadome, by Rada była inicjatorem tej zmiany, ale nawet jeżeli tak było, to on swe stanowisko podtrzymuje, podkreślając jednocześnie, że argument o większym stażu i doświadczeniu życiowym jest często fałszywy, albowiem bardzo wielu sędziów SR ma 20- czy 30-letni staż orzeczniczy i stosowny wiek, więc trudno postawić im zarzut braku doświadczenia życiowego. Również wśród pozostałych obecnych na sali kwestia ta budziła wątpliwości, wywołując pytania w kierunku twórców projektu. Przedstawiciel „Iustitii” wsparł stanowisko przedstawiciela KRS sędziego Sławomira Pałki podnosząc, że nawet gdyby uznać za prawdziwy argument o większym stażu i doświadczeniu życiowym sędziów SO niż sędziów SR, co jako teza uniwersalna wydaje się mocno dyskusyjne, to z naddatkiem owe różnice niweluje fakt, że już w aktualnym stanie prawnym reprezentacja w Zgromadzeniu sędziów SR jest kilkukrotnie słabsza niż sędziów SO, ponieważ obowiązuje parytet w zgromadzeniu liczby sędziów obydwu szczebli przy 3, 4 czy nawet pięciokrotnie większej liczbie sędziów SR niż sędziów SO w okręgu.

Strona 1 z 3123