• Varia
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 3(13)/2013, dodano 22 listopada 2013.

Deregulacja, czyli rozregulowanie zamiast nowoczesnego uregulowania zawodów prawniczych

dr Marlena Pecyna
(inne teksty tego autora)

„Deregulacja” stała się słowem-kluczem do propozycji legislacyjnej, która miała stanowić poszerzenie ram „dostępu do zawodów prawniczych” ujętej następnie w ramy ustawy z 13.6.2013 r. o zmianie ustaw regulujących wykonywanie niektórych zawodów1, obejmującej swym zakresem zastosowania m.in. ustawę z 26.5.1982 r. – Prawo o adwokaturze2, ustawę z 6.7.1982 r. o radcach prawnych3, ustawę z 14.2.1991 r. – Prawo o notariacie4. O ile takie zapatrywanie było zasadne w czasach, kiedy ten dostęp był rzeczywiście ograniczony, o czym świadczyła liczba przyjmowanych do poszczególnych samorządów zawodowych aplikantów, o tyle współcześnie można powiedzieć, że ta idea jest nieco zdezawuowana. Niniejszy krótki artykuł poświęcony został analizie celowości i jakości wprowadzanych
zmian.

Wprowadzenie

Statystycznie rzecz ujmując, znakomita większość absolwentów studiów prawniczych staje się aplikantami i następnie prawnikami wykonującymi poszczególne zawody prawnicze. Kierunek zmian został obrany na ilość, choć, żartobliwie w tym miejscu dodam, że ta ilość też może nie być oceniona jako najlepsze rozwiązanie, co podkreślił pewien dziennikarz jednej z codziennych gazet5 „wrzucając 1000 prawników na dno oceanu na dobry początek” (reformy, jak zrozumiałam) przytaczając pewien dowcip amerykański6. Im zatem więcej prawników świadczących usługi prawne, tym lepiej? Podobna filozofia przyświeca chyba procesowi legislacyjnemu – im więcej aktów prawnych, im więcej zmian, tym lepiej. Niewielu (także prawników) kontroluje na bieżąco sprzeczności pomiędzy aktami prawnymi, o tzw. „bublach” legislacyjnych nie wspominając. W takim gąszczu prawnym rzeczywiście coraz trudniej się odnaleźć (zwłaszcza w niektórych dziedzinach prawa) i prawnicy są potrzebni, bowiem są (a przynajmniej z założenia powinni być) lepiej metodologicznie przygotowani do ustalenia sytuacji prawnej danej osoby, niż jest w stanie to zrobić laik.

Ilość prawników ważniejsza niż jakość usług prawniczych?

Powstaje tylko pytanie o zasadność przekonania o tym, że sama ilość osób wykonujących poszczególne zawody lub swoboda zmiany danego zawodu na inny wystarczy do właściwego stosowania prawa, kompetentnych usług prawnych. Raport o pomyłkach sądowych, opublikowany przez Forum Obywatelskiego Rozwoju7, nie pozostawia w tym zakresie wątpliwości i prowadzi do wniosku, że najczęściej „błędy są rzeczą ludzką”, jak można by powiedzieć parafrazując Senekę. Zdarzają się z pewnością przypadki, gdy te błędy (w ­sztuce prawniczej) występują zanim dojdzie do rozstrzygnięcia sądowego, a czasem właśnie to sądowe rozstrzygnięcie jest konieczne z powodu problemu zaistniałego na skutek błędu prawnika (np. niewłaściwej porady prawnej, wadliwie sporządzonego aktu notarialnego albo błędu już w toku postępowania). Po lekturze ustawy z 13.6.2013 r. o zmianie ustaw regulujących wykonywanie niektórych zawodów8 można odnieść wrażenie, że z horyzontu celów zniknęła jakość wykonywania zawodów i świadczenia usług prawnych, ale także, a może przede wszystkim, zabrakło szerszego kontekstu (odnoszącego się do znaczenia poszczególnych usług prawnych, ich charakteru oraz rynku tych usług) proponowanych zmian. W tym zakresie nasuwa się kilka spostrzeżeń, które warto wskazać mając w pamięci treść dalszej części paremii sformułowanej przez Senekę dotyczącej błądzenia, a mianowicie – „trwać w błędzie (jest) głupotą” (w całości brzmiącej errare humanum est, in errore perservare stultum).

Strona 1 z 512345