• Temat numeru
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(46)/2021, dodano 14 marca 2022.

Ustalanie treści tekstu, który zniesławia. Zakres analizy i interpretacji językowej w procesach o pomówienie

Jarosław Liberek
(inne teksty tego autora)

2. Sąd rejonowy (2016 r.), w przewodzie oprócz przestępstwa z art. 212 KK rozpatrywane też przestępstwo z art. 216 KK; oskarżony – mężczyzna, p. YY, prowadzący regionalny portal; pokrzywdzony – prezes instytucji, p. ZZ; przedmiotem opinii artykuł X (publikacja X) napisany i umieszczony przez p. YY na regionalnym portalu.

W związku z przedmiotem opinii sąd zadał w postanowieniu następujące pytanie: „Czy publikacja X zamieszczona w dniu … w serwisie internetowym pod adresem [internetowym] … zawiera treści, które mogłyby znieważać publicznie p. ZZ oraz stanowić pomówienie o postępowanie lub właściwości poniżające p. ZZ w opinii publicznej, narażając na utratę zaufania potrzebnego w związku z pełnionymi funkcjami?”. Przeprowadziłem analizę i interpretację publikacji X, aby ustalić zawartą w niej treść (aby ustalić jej sens). Zauważyć wszakże muszę, że podobnie jak w poprzednim przykładzie sąd nie użył w postanowieniu bezpośredniego zwrotu obligującego mnie do ustalenia sensu, a więc nie użył zwrotu typu „Jakie treści zawiera publikacja X?” (i dalej „czy te treści stanowią pomówienie o postępowanie i właściwości…” itd.). Oczywiście, mimo pewnej nieprecyzyjności również i w tym przypadku logiczną konsekwencją postanowienia musiało być ustalenie treści zawartych w artykule. W drugiej części tego postanowienia sąd jednoznacznie zobowiązał mnie do stwierdzenia, czy treści zawarte w publikacji X „mogłyby (…) stanowić pomówienie”, czyli de facto zobowiązał mnie do dokonania kwalifikacji prawnej. Choć miałem wątpliwości, nie zwróciłem się do sądu z prośbą o uściślenie celu opinii i przystąpiłem do pracy. Na podstawie kryterium tematycznego wyodrębniłem w artykule 9 elementów treści, dokładnie je zanalizowałem, zinterpretowałem i opisowo przedstawiłem. Pięć elementów uznałem za nieistotne w sprawie. Cztery elementy uznałem za istotne, ale uchyliłem się od oceny. O każdym z tych czterech elementów stwierdziłem: „W sytuacji braku adekwatności wskazanego elementu treści i stanu faktycznego można dokonać stosownej interpretacji co do pomówienia bądź znieważenia. W sytuacji adekwatności wskazanego elementu treści i stanu faktycznego również można dokonać stosownej interpretacji co do pomówienia bądź znieważenia. Metodami językoznawczymi nie jestem w stanie jednoznacznie ustalić stanu faktycznego, więc z wiadomych powodów pozostawiam tę interpretację Wysokiemu Sądowi”. Uważam takie zrealizowanie celu opinii za właściwe. Wprawdzie sąd nie otrzymał odpowiedzi realizującej cel wyrażony w pytaniu, ale został mu przedstawiony dokładny opis treści zawartych w artykule X. Na tej podstawie organ mógł się odnieść do pozostałych okoliczności ważnych dla sprawy i podjąć stosowną decyzję.

 

3. Sąd rejonowy (2014 r.), w przewodzie oprócz przestępstwa z art. 212 KK rozpatrywane też przestępstwo z art. 216 KK; oskarżona – dziennikarka, p. XX pracująca w jednej ze stacji telewizyjnych; pokrzywdzony – prawnik i urzędnik, p. YY.; przedmiotem opinii słowo macher, użyte przez dziennikarkę XX w wypowiedzi na temat prawnika YY.

W związku z przedmiotem opinii sąd zadał w postanowieniu następujące pytania: „a) jakie znaczenie (znaczenia) w języku polskim ma słowo macher; b) jakie jest najczęściej używane potoczne znaczenie słowa macher w odbiorze społecznym; c) czy z okoliczności sprawy oraz kontekstu wypowiedzi p. XX (…) na antenie TV… wynika znaczenie (jeśli tak, to jakie?), w jakim p. XX używała słowa macher, wypowiadając się na temat p. YY w relacji z obrad komisji (…)” (ostatnie pytanie to w zasadzie dwa pytania). Jak widać, biegły musiał ustalić znaczenie systemowe rzeczownika macher, inaczej mówiąc, jego znaczenie realne i najczęściej stosowane we współczesnej polszczyźnie (notowane zazwyczaj przez słowniki ogólne), a ponadto znaczenie, w którym użyła go dziennikarka XX w swojej wypowiedzi na temat p. YY. Tak wyznaczony cel jest niewątpliwie typowo filologiczny, bo jego osiągnięcie wymaga zastosowania metod i narzędzi właściwych dla językoznawstwa. Po stosownych analizach biegły stwierdził, że macher ma w języku polskim dwa znaczenia: 1. potoczne „ktoś znający się dobrze na swojej robocie, umiejący coś dobrze zrobić, doświadczony specjalista, majster od czego; fachowiec, specjalista” 2. potoczne „ktoś, kto robi nieuczciwe interesy, załatwia coś nielegalnie, oszukuje; szachraj, oszust, spekulant, kombinator, krętacz”. Znaczenie drugie uznał za najczęściej realizowane w języku potocznym. Stwierdził ponadto, że właśnie w tym drugim znaczeniu p. XX użyła najprawdopodobniej tego rzeczownika. Skoro udało się ustalić, że dziennikarka XX zastosowała słowo macher najprawdopodobniej w znaczeniu „ktoś, kto robi nieuczciwe interesy, załatwia coś nielegalnie, oszukuje; szachraj, oszust, spekulant, kombinator, krętacz” i w takim też znaczeniu zostało ono najprawdopodobniej zrozumiane przez potencjalnych odbiorców, sąd miał podstawowe dane językowe do podjęcia stosownej decyzji, przy czym dodatkowego zważenia wymagała kwestia prawdopodobieństwa. Biegły bowiem zaznaczył, że macher został użyty i odebrany w podanym znaczeniu najprawdopodobniej, a stopień prawdopodobieństwa określił jako „znaczący” bądź „duży”. To mogło być przyczyną ewentualnych wahań sądu. Jakimkolwiek wyrokiem zakończyło się to postępowanie, nie ulega wątpliwości, że w ostatnim przykładzie postanowienie wyznaczyło biegłemu cele w pełni filologiczne i osiągalne w granicach metod koniecznych do zastosowania. Pytanie o strukturę semantyczną polskich jednostek leksykalnych i sposób ich funkcjonowania w obiegu społecznym nie zmusza językoznawcy do wykraczania poza swoje kompetencje i snucia rozważań na temat stanu faktycznego czy opinii publicznej.

Postanowienia organów prowadzących postępowania, choć bywają czasami nieprecyzyjne i nadmiernie poszerzają biegłemu językoznawcy zakres obowiązków, tak czy inaczej obligują specjalistę do podjęcia analiz czysto filologicznych, głównie semantycznych; są, jak już podkreślałem, logiczną konsekwencją postanowień. Nie wyobrażam sobie zatem sytuacji, w której biegły wypowiada się bezpośrednio w sprawie przynależności słów czy tekstów do kategorii zniesławiających (bo odpowiada na pytania), a jednocześnie wcześniej nie przeprowadził rzetelnej analizy znaczeniowej, w konsekwencji nie przedstawiając organowi opisu treści zawartych w badanej formie językowej. Nie zwalnia to jednak organy wydające postanowienia z obowiązku większej staranności w procesie formułowania pytań kierowanych do językoznawcy8.

Konieczność ustalenia treści zawartej w tekście pomawiającym wiąże się z wykorzystaniem przez językoznawcę stosownych metod i źródeł naukowych. Bez względu na to, jakie podstawy metodologiczno-źródłowe biegły przyjmuje, zawsze dokonuje analiz w obrębie języka polskiego. To polszczyzna (zazwyczaj współczesna) jest dla niego płaszczyzną odniesienia i płaszczyzną weryfikacyjną. Ponieważ jest to żywioł przeogromny, piszący opinię musi precyzyjnie wskazać, jaki standard językowy przyjmuje niejako za nadrzędną instancję odwoławczą. Dla filologa polskiego wydaje się dość oczywiste, że tą instancją powinien być polski język ogólny, czyli ten kod komunikacyjny, który w niektórych opracowaniach prawniczych bywa nazywany językiem powszechnym9. Język ogólny należy rozumieć tradycyjnie, zgodnie z koncepcją prof. Zenona Klemensiewicza, a więc ujmując to narzędzie komunikacyjne jako taką odmianę kulturalną języka narodowego, która, w przeciwieństwie do wszystkich odmian regionalnych i środowiskowych, jest upowszechniana przez szkołę, administrację, literaturę i prasę i służy porozumiewaniu się we wszystkich dziedzinach wszystkich członków narodu, bez względu na płeć, wiek, zawód, pochodzenie społeczne i terytorialne10. Dodatkowo warto też uściślić, że ten standard powinien być uwzględniany głównie w zakresie, który określa się mianem normy języka ogólnego, przy jednoczesnym założeniu, iż norma jest fundowana wyłącznie na uzusie i w wielu sytuacjach po prostu z nim tożsama11. Rzecz jasna, biegły musi badać wskazane teksty nie tylko w świetle reguł języka ogólnego, ale również, w zależności od specyfiki materiału, uwzględniać uwarunkowania gatunkowe, stylistyczne, pragmatyczne, dialektalne, środowiskowe, żargonowe i wszelkie inne komunikacyjne, które mogą mieć wpływ na znaczenie i odbiór interpretowanych tekstów. Nigdy nie wolno mu jednak zapominać o uniwersum języka ogólnego, w którym funkcjonują wszyscy członkowie polskiej wspólnoty komunikacyjnej. Wynika to z wielu powodów, w tym dość oczywistych, których z uwagi na ograniczoność miejsca nie mogę już rozważać, ale o jednym wszakże wspomnę na zakończenie. Otóż uważam, że biegły, nawet jeśli napisze opinię w skomplikowanym stylu naukowym, wnioski ma obowiązek przedstawić w zrozumiałym dla wszystkich uczestników postępowania języku ogólnym.

Strona 4 z 512345