• Temat numeru
  • Artykuł pochodzi z numeru IUSTITIA 4(46)/2021, dodano 14 marca 2022.

Ustalanie treści tekstu, który zniesławia. Zakres analizy i interpretacji językowej w procesach o pomówienie

Jarosław Liberek
(inne teksty tego autora)

pobierz pdf
Podstawowym celem analizy i interpretacji językowej, które biegły językoznawca podejmuje w ramach postępowań toczących się w związku z art. 212 KK, jest ustalenie treści zawartej w tekście wskazanym biegłemu przez odpowiedni organ w postanowieniu o dopuszczeniu dowodu z opinii. Biegły nie powinien wypowiadać się w sprawie relacji adekwatności, a więc tego, czy ustalone przez niego treści są adekwatne w stosunku do stanu faktycznego i czy są pomawiające. Podczas badania materiału tekstowego specjalista ma obowiązek zastosować dostępne mu metody i uwzględnić najróżniejsze uwarunkowania, przy czym zawsze musi respektować reguły polskiego języka ogólnego jako najważniejszej płaszczyzny odniesienia. W tym też języku biegły powinien przedstawić klarownie wnioski kończące opinię.

Wskazane w tytule najważniejsze zadanie biegłego językoznawcy, czyli ustalenie treści, która zniesławia (pomawia), wydaje się dość oczywiste. Istotę rzeczy można też trafnie ująć na płaszczyźnie modelowej, uwzględniając przepis zawarty w art. 212 § 1 KK. Ze wskazanego paragrafu wynika, że w związku z pomówieniem (zniesławieniem) mamy do czynienia z następującym, uogólnionym teoretycznie układem komunikacyjnym: podmiot A orzeka o podmiocie B zawartą w tekście C treść D1, która to treść uznawana jest za pomawiającą (zniesławiającą). W podanym modelu nie bez powodu użyłem sformułowania „treść zawarta w tekście”. Chciałem w ten sposób mocno na początku podkreślić, że w związku z art. 212 elementem (czynnikiem?) pomawiającym jest niejako treść (sens), którą to treść podmiot B ocenia jako nieadekwatną w stosunku do stanu faktycznego, a więc na przykład przypisującą mu niesłusznie niecne pobudki w jakimś działaniu (typ orzekania podmiot B zrobił coś dla pieniędzy). Tekst w stosunku do zawartej w nim treści jest wykładnikiem formalnym (formą istnienia i upowszechniania zawartej w nim treści). Mimo większej precyzji sformułowania „treść zawarta w tekście” (lub ewentualnie: „treść pomawiająca zawarta w tekście”) w dalszych rozważaniach będę dla wygody i w zgodzie z tytułem artykułu stosował skrót składniowy, tzn. sformułowania „tekst pomawiający”, „tekst zniesławiający”. Mam też świadomość, że być może należałoby mówić jeszcze inaczej: „treść potencjalnie pomawiająca zawarta w tekście”, „tekst potencjalnie pomawiający”, „tekst potencjalnie zniesławiający”. Takie określenia należałoby stosować niejako „z ostrożności językoznawczej”, pamiętając o dobrze znanym lingwistom zjawisku relatywizmu komunikacyjnego.

Wyszedłem w artykule od opisu modelu, bo chciałbym dalsze rozważania poprowadzić na pewnym poziomie ogólności, bez wikłania się w szczegóły skomplikowanej materii pomówienia. Zasadzie uogólniania podporządkuję również podawane dalej przykłady postępowań, w których będę zwracał uwagę na ukazanie pewnych prawidłowości i mechanizmów dowodzenia filologicznego.

Wracając do głównych rozważań, zajmę się najpierw tekstem, gdyż wymaga on specjalnego wyjaśnienia, a przede wszystkim określenia granic. W stosunkowo tradycyjnych koncepcjach, nawiązujących m.in. do myśli słynnego językoznawcy francuskiego Émile’a Benveniste’a, opis najbardziej złożonych jednostek języka, a więc tekstów, kończy się na zdaniu. Tak mamy chociażby w pracach Piotra Bąka, Zenona Klemensiewicza czy Renaty Grzegorczykowej2. Wąskie rozumienie tekstu jest przez wielu badaczy kwestionowane. Adam Weinsberg w kanonicznej monografii z językoznawstwa ogólnego zaznacza, że analizowane przekazy nazywa tekstami bez względu na długość3. Zgodnie z najnowszymi badaniami nad dyskursem granice tekstu zostały znacznie poszerzone. Jerzy Bartmiński podaje następującą definicję:

Tekst jest to ponadzdaniowa jednostka językowa, makroznak, mający określone nacechowanie gatunkowe i stylowe (kwalifikator tekstu), poddający się całościowej interpretacji semantycznej i komunikatywnej, wykazujący integralność strukturalną oraz spójność semantyczną i podlegający wewnętrznemu podziałowi semantycznemu, a w przypadku tekstów dłuższych ‒ także logicznemu i kompozycyjnemu4.

Ani dawne, ani nowe rozumienia tekstu na niewiele się przydają podczas pisania opinii. Wszystko dlatego, że ściganie przestępstwa określonego w art. 212 § 1 KK odbywa się z oskarżenia prywatnego, a oskarżyciel prywatny, nawet wspomagany prawniczo w wiadomy sposób, bardzo subiektywnie wyznacza granice tekstu, który uważa za pomawiający. Wskazując sądowi jakiś fragment w upublicznionym przekazie, nie bierze pod uwagę jego nacechowania gatunkowego, integralności strukturalnej czy spójności semantycznej, ale kieruje się przede wszystkim tym, czy dane ciągi wyrazów przypisują mu złe cechy. Dostrzegając w poszczególnych ciągach treści pomawiające, jest skłonny je wyodrębniać wbrew naturalnym niejako granicom składniowym i semantycznym. Jeśli sąd, kierując się własną oceną tekstu lub uwzględniając zastrzeżenia strony przeciwnej, nie zweryfikuje objętości tekstu, biegły otrzymuje niejednokrotnie do analizy i interpretacji całość, którą niekoniecznie uzna za skończoną i wewnętrznie spójną. Oczywiście, specjalista może podjąć próbę uściślenia zakresu przedmiotowego opinii, ale różnie z tym bywa. Czasami, mimo próśb kierowanych do sądu, biegły nie uzyskuje satysfakcjonujących go odpowiedzi. Uwarunkowania te powodują, że w postępowaniu sądowym należałoby przyjąć rozumienie tekstu, które nazwałbym procesowym: tekst zawierający treść pomawiającą to taki skończony zbiór słów lub takie skończone zbiory słów, które zostały wskazane językoznawcy w postanowieniu o dopuszczeniu dowodu z opinii biegłego (identyczne zbiory słów znajdują się też zazwyczaj w akcie oskarżenia). Mimo pewnej niedogodności związanej z koniecznością analizowania zbioru lub zbiorów wyodrębnionych w wyniku subiektywnej operacji oskarżyciela, biegły ma obowiązek przyjęcia takiej perspektywy, aby uwzględnić istotne w sprawie elementy kontekstu tekstowego i komunikacyjnego wskazanych mu zbiorów. Inaczej mówiąc, nawet nieco mechanicznie wycięte z otoczenia słowa powinien umieścić w pełnym kontekście, umożliwiającym zinterpretowanie i ocenę wszystkich ważnych dla sprawy okoliczności językowych.

Strona 1 z 512345